niedziela, 17 kwietnia 2016

Czy socjalizm powraca? Czy powróci moda na PGR-y (budowlane)?

Tekst z 07.07.2012 roku

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że do Europy powraca socjalizm. Na razie dzieje się to w sferze mentalnej. Tu i ówdzie słyszy się wypowiedzi polityków, ekspertów czy autorytetów opinii o konieczności ponownej nacjonalizacji upadających gałęzi gospodarki.

W Polsce zaś  ów socjalistyczny sposób interpretacji gospodarki przybiera nader niebezpieczną postać. Prezesi firm budowlanych i niektórzy politycy apelują o nacjonalizację (czyli upaństwowienie) upadających korporacji.  Inicjatorem wskrzeszenia idei socjalizmu był Janusz Palikot, który w dniu święta  klasy robotniczej  zaapelował do ludu pracującego miast  i wsi o budowę państwowych fabryk.  Po wygranych wyborach we Francji  przez  socjalistę Hollanda, palikotowy żart ma szansę  wcielić się w społeczną  tkankę  Europy. Wystarczy, żeby SPD wygrała wybory w Niemczech. Czy czeka więc nas w Eurolandzie nowe polityczne rozdanie idei? Czy budowlane  PGR-y  staną się  modne?

Metodą na  radzenie sobie z kryzysem w sektorze banków jest ich tymczasowa nacjonalizacja, która może przybrać rozmaite formy instytucjonalne (wykup udziałów lub obligacji czy w końcu przyznanie nisko oprocentowanych kredytów ze strony banków centralnych i ich agend w postaci funduszy celowych). Czy pomysł ten daje się zastosować na rynku budowlanym?

Upadek PBG   został przetestowany w sposób szczególnie bolesny  na  politykach, dygnitarzach i ich rodzinach. Kursy giełdowe również  innych firm budowlanych, takich choćby jak Polimex-Mostostal, Budopol, GTC czy inne mające w swojej nazwie sufiks lub temat słowotwórczy „-most”, odzwierciedlają  ich fatalną  kondycję  finansową.  Akcjonariusze tracą  grube miliardy złotych.  Aby uzmysłowić sobie skalę strat  wielu politycznych celebrytów, wystarczy przeanalizować kurs akcji PBG (firmy współ-budującej stadiony na Euro).  Trzy lata temu za firmę płacono ponad 300 zł za papier, dzisiaj akcja kosztuje około 10 zł.    Grupa trzymająca władzę straciła; mistrzostwa Europy  w piłkę nożną nie dały zwrotu z zainwestowanego kapitału. Klapa! I palpitacja zranionych serc!!

Jakie jest więc wyjście z takich finansowych opresji?  Należy odwołać się do idei socjalistycznych (europejski klimat polityczny sprzyja).  W imię ochrony miejsc pracy, lobby polityczne produkuje  więc ideę nacjonalizacji firm budowlanych: „Wpompujmy grube miliony w firmy  z „-mostem” w nazwie, ich kurs giełdowy  natychmiast wystrzeli w górę. Po jakimś czasie papiery odsprzeda się naiwnym, a wyprawka dla  wnuków będzie zabezpieczona ”.

W tej strategii najtrudniejszym zadaniem  jest uzyskanie poparcia społecznego. Ponieważ hasła socjalistyczne – równości oraz  godziwej zapłaty za pracę – nadal wzruszają, wystarczy je wrzucić na rynek idei. Przez jakiś czas „pocyrkulują tam”, rzecz jasna pod postacią poważnych, eksperckich dyskusji (może uda się włączyć w debatę Balcerowicza) , a potem Rząd obwieści rozporządzenie o finansowym wsparciu firm budowlanych celem ochrony miejsc pracy  polskiego ludu.

Kto za podnoszenie cen giełdowych akcji korporacji budowlanych zapłaci?  Wiadomo: nauczyciele i emeryci!!! – tym pierwszym zamrozi się podwyżki, a tym drugim zlikwiduje się ulgi na kosztowne lekarstwa. A co będzie jeśli strategia nie wypali? Być może wówczas przeczytamy w gazetach więcej doniesień o samobójstwach dygnitarzy.

Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz