czwartek, 12 października 2017

MINISTER KLUZIK-ROSTKOWSKA ZWARIOWAŁA: MROZI BELFRÓW LIKWIDACJĄ KARTY NAUCZYCIELA

TEKST  Z  27.08.2014
Minister Kluzik-Rostkowska oświadczyła w rozmowie w TOK FM, że w wypadku zwycięstwa PO w wyborach do Parlamentu, zamierza zlikwidować Kartę nauczyciela. Dzisiaj nie można zostać dyrektorem państwowej szkoły bez akceptacji lokalnego proboszcza lub funkcjonariuszy odpowiedzialnych za sprawy oświatowe w  kuriach  biskupich. Likwidacja Karty nauczyciela ułatwi dyrektorom mianowanym z klucza partyjno-religijnego zwalnianie niepokornych belfrów z polskich szkół tak, aby „nie demoralizowali młodzieży i dzieci”. Kluzik-Rostkowska zamiast szczuć belfrów na siebie, powinna zająć się systemem  gratyfikacyjnego dokształcania nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej. Niestety z dobrodziejstw naszego wstąpienia do Unii Europejskiej swoje fortuny budują wyłącznie politycy i ich biznesowi akolici. Nauczyciele nie otrzymali dotychczas do swoich kieszeni „złamanego grosza”.
Rozpoczęcie roku szkolnego  zbliża się szybkimi krokami. Minister Kluzik-Rostkowska oświadczyła w rozmowie w TOK FM, że w wypadku zwycięstwa PO w wyborach do Parlamentu, zamierza zlikwidować Kartę nauczyciela. Stwierdziła:
Nie mam żadnych wątpliwości, że Karta nauczyciela powinna być wyrzucona. To jeden z pierwszych dokumentów stanu wojennego. /…/ chętnie zlikwiduje Kartę nauczyciela, jeżeli PO wygra wybory i Donald Tusk będzie chciał nadal z nią pracować
Najwyraźniej Rząd PO dalej kroczy po ścieżce katolicyzacji polskiej szkoły powszechnej. Projekt MEN jest niebezpieczny, gdyż jego wcielenie w życie doprowadzi do oczyszczenia polskich szkół z nauczycieli o poglądach świeckich. To, że w  szkołach nauczają jeszcze nauczyciele o ateistycznym lub świeckim światopoglądzie, że nie zostali jeszcze z nich wyrzuceni, zawdzięczamy wyłącznie Karcie nauczyciela, która ich chroni. Kolejny raz minister Kluzik-Rostkowska „pluje nauczycielom w twarz”. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/681333,kluzik-rostkowska-pluje-studentom-i-nauczycielom-w-twarz-pierwsza-kompromitacja-nowej-minister.html
Kluzik-Rostkowska chce zwalniać nauczycieli z pracy. Czy za poglądy?
Dzisiaj nie można zostać dyrektorem państwowej szkoły bez akceptacji lokalnego proboszcza lub funkcjonariuszy odpowiedzialnych za sprawy oświatowe w  kuriach  biskupich. Dotychczas w Polsce w żadnej szkole nie zdjęto krzyża ze ścian lekcyjnych. Nie istnieje państwowa podstawówka, gimnazjum lub ogólniak, w których lekcje religii odbywają się wyłącznie na początku lub na końcu planów lekcyjnych. Żaden z dyrektorów polskich szkół nigdy publicznie nie zaprotestował przed zmuszaniem nauczycieli do uczestnictwa z dziećmi i młodzieżą każdego roku w praktykach indoktrynacyjnych, nazywanych rekolekcjami. W większości szkół dyrektorzy zmuszają rodziców, którzy nie życzą sobie posyłania swoich dzieci na lekcje religii, do podpisywania deklaracji niezgody (gwałci to Konstytucję RP). Dotychczas publicznie nie zarejestrowano faktu publicznego oburzenia dyrektora takimi praktykami.
Na szczęście niektórzy nauczyciele, starszego pokolenia nie stronią w szkołach od wyrażania swojego światopoglądu, choćby na lekcjach wiedzy o społeczeństwie, historii czy języka polskiego. Na takich lekcjach jest bowiem miejsce na debatę światopoglądową. Ostatnie badania preferencji politycznych wśród gimnazjalistów oraz uczniów szkół średnich, zorganizowane przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego, pokazały, że około 15% uczniów popiera idee Twojego Ruchu Janusza Palikota. Taki wynik musi przerażać Kościół katolicki, gdyż wskazuje na niemal półmilionową armię zdeklarowanych ateistów lub zwolenników państwa świeckiego wśród młodzieży. Ci ludzie za 10 lat dorosną i będą głosowali w wyborach.    Z punktu widzenia projektu katolicyzacji życia publicznego w Polsce, nauczyciele w szkołach wykonują więc „krecią robotę”. Trzeba ich wyeliminować z systemu edukacji.
Likwidacja Karty nauczyciela ułatwi dyrektorom mianowanym z klucza partyjno-religijnego zwalnianie niepokornych belfrów z polskich szkół tak, aby „nie demoralizowali młodzieży i dzieci”.
Kluzik-Rostkowska konstruuje chorą „ideologię rynkową” dla polskiej szkoły
Minister Edukacji w rozmowie w TOK FM również zasugerowała, że nie jest zwolenniczką całkowitego „urynkowienia” edukacji. Na podstawie jej wypowiedzi, można wnioskować, że marzy jej się w jakiejś wersji rynek edukacyjny.
Nie wyobrażam sobie całkowitego urynkowienia zawodu nauczyciela, bo obawiałabym się np. zmian nauczyciela ważnego przedmiotu w klasie maturalnej. Edukacja jest tak ważna ze strategicznego punktu widzenia, że trzeba jej poświęcić specjalną ustawę.
W jaki sposób Kluzik-Rostkowska zamierza wprowadzić mechanizmy oceny nauczycieli i w związku z tym uruchomić w systemie mechanizmy rywalizacji pomiędzy nimi? Przecie wynik na teście kompetencyjnym ucznia jest wypadkową pracy wszystkich nauczycieli, od początku kariery szkolnej dziecka już w zerówce. Co więcej, testowane wyniki ucznia, jak pokazują badania, zależą również od zamożności jego rodziców. Dzieci z bogatszych rodzin uzyskują statystycznie lepsze wyniki, niż dzieci z rodzin ubogich. Jak wówczas oceniać pracę nauczycieli w szkołach ulokowanych w „wypasionych dzielnicach dużych miast” z ich pracą w miejscowościach o chronicznym, wysokim bezrobociu.
Najwyraźniej projekty edukacyjne MEN celują w wywołanie wojny ideologicznej w polskich szkołach, w uruchomienie mechanizmów „wygryzania się nauczycieli”. Trudno zrozumieć premiera Tuska, szczególnie w kontekście spadającego poparcia dla PO, że godzi się na wypowiedzi Kluzik-Rostkowskiej, których funkcją jest jedynie wprowadzenie do polskich szkół atmosfery „zaszczucia nauczycieli”.
Mizeria polskiej oświaty
Rząd jeszcze nie tak dawno chwalił się osiągnięciami polskich gimnazjalistów w testach PISA. Skoro więc jesteśmy w światowej czołówce, to po co likwidować Kartę nauczyciela? http://wyborcza.pl/1,75478,15064902,Polscy_uczniowie_w_swiatowej_czolowce__Sa_wyniki_badania.html Postulat zmiany ustroju polskiej szkoły powszechnej można wytłumaczyć jedynie w ten sposób, że  wynik uzyskany przez polskich uczniów w międzynarodowym badaniu kompetencji edukacyjnych nie jest wiarygodny. Jeden z wiceministrów (nazwiska nie ujawnię, gdyż zostałem o to poproszony – rzecz jasna dociekliwy czytelnik może łatwo zidentyfikować tego wiceministra) objaśnił mi „ten sukces” podczas konferencji poświęconej edukacji matematycznej, która odbyła się w 2014 roku w Krakowie.  Po prostu, najsłabsi uczniowie nie przychodzą do szkoły w dniu, kiedy przeprowadzane są testy PISA. Stąd uzyskujemy tak świetne wyniki.
Przyczyną tego, że polska szkoła powszechna źle kształci nasze dzieci, są fatalni nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej – szczególnie ci trzydziestoletni i młodsi. Otóż, większość nauczycieli klas I – III jest absolwentami pedagogiki. Niestety ta dyscyplina akademicka jest rozwijana w naszym kraju w sposób anachroniczny oraz zideologizowany (marksistowsko, postmodernistycznie i katolicko). Absolwent po studiach w zakresie pedagogiki wczesnoszkolnej nie jest przygotowany do pracy szkolnej  z dziećmi. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/644020,katastrofalna-kondycja-polskiej-pedagogiki.html
Druga przyczyna ma charakter systemowy; większość nauczycieli klas początkowych w podstawówkach nie posiada przygotowania do nauczania matematyki. W latach 80-tych zlikwidowano obowiązek zdawania matematyki na maturze. Ten stan utrzymywał się do 2010 roku przez 25 lat. Na studiach z zakresu pedagogiki wczesnoszkolnej w większości szkół wyższych, student nie otrzymywał wiedzy w zakresie logicznych podstaw matematyki oraz psychologii matematyki, a także technik jej nauczania. Od 2000 roku z programów studiów pedagogicznych rozpoczęto redukcję logiki matematycznej jako przedmiotu nauczania niemal we wszystkich polskich uniwersytetach. Dlatego też typowy nauczyciel maluchów w polskiej podstawówce nie ma pojęcia jak nauczać podstaw arytmetyki i geometrii. Poprzez mechanizm przeniesienia efektów nauczania do klas wyższych, dochodzi do pogromów maturalnych. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/689329,matura-2014-rzez-polityczna-prawie-jednej-trzeciej-uczniow.html
Nowy elementarz
Minister Kluzik-Rostkowska chwali się nowym elementarzem dla maluchów. Niestety dzieło Lorek i Wollman jest  złym podręcznikiem do nauczania wczesnoszkolnego. Podstawowym  grzechem wprowadzanego systemu nauczania matematyki za pomocą nowego elementarza jest przyjęcie ideologicznego założenia w koncepcji nauczania, sprzecznego w wynikami neuropsychologii eksperymentalnej.
Otóż, w nowym systemie przyjmuje się koncepcję tak zwanego nauczania zintegrowanego. Dlatego w tej samej książce dziecko znajduje  treści służące zarówno nauczaniu czytania oraz pisania jak i nauczaniu liczenia. A to błąd. Inne bowiem obszary mózgu są odpowiedzialne za umiejętności czytania, a inne – za umiejętności liczenia. Można świetnie rozwijać – w początkowej fazie rozwoju umysłu dziecka – kompetencje matematyczne, bez rozwijania zdolności do czytania. Poza tym świat obiektów matematycznych (wiemy to od czasów Platona) funkcjonuje inaczej, niż światy treści naszych wypowiedzi formułowanych w języku potocznym. Nauczanie matematyki powinno zostać wyodrębnione już w początkowej fazie edukacji dziecka. Niestety system nauczania, który proponują nam politycy, wspiera się na założeniu o istnieniu jednego, jedynego świata obiektywnego (to bzdura).  http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/686648,%E2%80%9Eelementarz%E2%80%9D-lorek-i-wollman-zgodny-z-metafizyka-jedynego-wyroznionego-swiata.html
Jak poprawić kondycję polskiej szkoły?
Poziom nauczania wczesnoszkolnego można szybko i łatwo poprawić. Dwa lata wystarczą na uzyskanie widocznych efektów. Należy w całej Polsce zorganizować dla nauczycieli wczesnoszkolnych, którzy nie zdawali na maturze matematyki, dwuletnie studia podyplomowe z zakresu psychologii i kognitywistyki matematyki. Wiedza, którą pozyskają, poprawi efekty ich pracy.
Fundusze na masowe dokształcanie nauczycieli wczesnoszkolnych - w zakresie matematyki, logiki i kognitywistyki matematyki -   można pozyskać z programów unijnych. Rzecz jasna taki projekt będzie wymagał kilkaset milionów złotych. Każdy nauczyciel, po ukończeniu takiego dwuletniego kursu, powinien otrzymać gratyfikację finansową w wysokości  kilku miesięcznych pensji lub 10%-15% podwyżki za fakt uczestnictwa w efektywnym dokształcaniu się.
Puenta
Kluzik-Rostkowska zamiast szczuć belfrów na siebie, powinna zająć się systemem  gratyfikacyjnego dokształcania nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej. Fundusze unijne są przeznaczane na remonty chodników, murów, orliki, stadiony. Niestety z dobrodziejstw naszego wstąpienia do Unii Europejskiej swoje fortuny budują wyłącznie politycy i ich biznesowi akolici. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/691089,chobielin-dwor-wlasna-wies-insygnium-szlachectwa-hrabiego-sikorskiego-bufonada-establishmentu.html Nauczyciele nie otrzymali dotychczas do swoich kieszeni „złamanego grosza”. Apeluję do wyborców: chcecie mieć dzieci, które nie są „baranami”, zacznijcie racjonalnie płacić nauczycielom. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/671479,polska-edukacja-na-dnie-proba-diagnozy-%E2%80%93-swinie-psy-ogrodnika-i-nosorozce.html
***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations  of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz