Niniejszy tekst został zdjęty z sieci przez administratorów blogu „Newsweeka”dwukrotnie.
Wypadki polityczne, jakie miały miejsce w ostatnim tygodniu, wskazują na możliwość manipulacji i próby fałszowania obecnych wyborów: (1) błędny komunikat instruktażowy PKW; (2) zakaz wpuszczania niezależnych ankieterów do lokali wyborczych podczas badań Exit Poll; (3) publikacja rewelacyjnego dla PO sondażu wyborczego przez rządową agencję CBOS; (4) podanie przez PKW niewiarygodnych, cząstkowych wyników wyborów; (5) opóźnianie przez PKW procesu liczenia głosów; (6) aresztowanie liderów protestów obywatelskich przeciwko manipulacji i próbom zafałszowania wyborów; (7) dymisja PKW - w miarę postępu prac nad liczeniem głosów, ujawniających siłę partii prawicowych. Te siedem punktów układa się w całość ukazującą nieudany „wyborczy zamach stanu”. Należy przypuszczać, że zliczenie głosów wyborczych ostatecznie zostało przeprowadzone rzetelnie (bo tzw. „metodą ręczną” – jedyną dopuszczalną prawnie). Wyniki porażają swoją niewiarygodnością matematyczną: (1) są aberracyjnie rozbieżne w stosunku do wyników Exit Poll; (2) ilość głosów nieważnych jest światową, matematyczną anomalią wyborczą (już nazywaną w Internecie „cudem nad urną”). Bez wątpienia, takie zmiany matematyczne dotyczące architektury matematycznej głosowania nie mogą mieć charakteru losowego. Są wynikiem albo matactwa wyborczego albo stosowania się wyborców do błędnej instrukcji głosowania albo protestu politycznego w stosunku do establishmentowych partii (wyborcy głosowali do rad na swoich kandydatów, zaś oddali głosy nieważne na partie sejmowe w wyborach do sejmików). Hucpę z wyborami trzeba wyjaśnić. Zająć się tym powinni nie tylko prokuratorzy i służby specjalne, ale również matematycy i logicy. Pozostawienie obecnego stanu stworzy mit „fałszerstwa wyborczego”, który będzie rzutował na każde kolejne wybory. Według metodologii falsyfikacjonizmu, stworzonej przez Karla Poppera, twórcy koncepcji społeczeństwa otwartego, zasadne hipotezy należy poddawać procedurze obalenia. Zatem obowiązkiem obrońców rzetelności wyborów jest dostarczenie empirycznych argumentów obalających hipotezę o manipulacji i fałszerstwie wyborczym. W pierwszym rzędzie należy obalić racje matematyczne – one są bowiem najsilniejsze - na rzecz tezy o manipulacji lub fałszerstwie wyborczym. Gdyby okazało się, że odsetek głosów w wyborach do rad gminnych, powiatowych lub miejskich jest znacząco mniejszy niż odsetek głosów nieważnych w wyborach do sejmików, wówczas argument z błędnego zrozumienia telewizyjnej instrukcji wyborczej sygnowanej przez PKW byłby oddalony. Jeśli obecna afera wyborcza jest „wyłącznie nadmuchana” typowym, polskim bałaganem i niekompetencją „leśnych dziadków z PKW”, to pokazuje ona to, że polskie społeczeństwo nie jest głupie, a wręcz odwrotnie – nadzwyczaj racjonalne. W wyborach do sejmików znalazło bowiem sposób na protest przeciwko politycznemu establishmentowi, oddając około 20% nieważnych głosów na partie sejmowe.
Hipoteza, iż obecne wybory samorządowe zostały zafałszowane, jest w wystarczającym stopniu uzasadniona. Dowolny ich wynik, jaki zostanie ogłoszony przez PKW, będzie sporny. Politycy z PO, PSL i TR będą twierdzili, że wybory odbyły się zgodnie z zasadami uczciwości, zaś opozycja z PiS oraz SLD będzie twierdziła, iż przebieg wyborów świadczy o ich zmanipulowaniu lub zafałszowaniu.
Nie ulega wątpliwości, że przebieg liczenia głosów, zaordynowany przez PKW, urągał wszelkim demokratycznym procedurom. Ten fakt stanowi wystarczający powód, aby ich wynik kwestionować. Obliczony wynik wyborczy, który został uzyskany z pogwałceniem demokratycznych zasad procedury zliczania głosów wyborczych, nie zostanie zaakceptowany przez wielu wyborców.
Jakie są więc racje na rzecz zmanipulowania lub sfałszowania wyborów? Jest ich wiele; co więcej – są to racje różnego typu. Racje te mają charakter: polityczny, proceduralno-prawny oraz matematyczny.
Racje polityczne na rzecz manipulacji i fałszerstwa wyborów
Racje polityczne są najsłabszym argumentem na rzecz zasadności hipotezy o zafałszowaniu wyborów przez obecną ekipę rządzącą. Mimo to sugerują podejrzliwość każdego historyka wobec oceny ich uczciwości. Wydarzenia polityczne, które doprowadziły do obecnej afery, układają się bowiem w pewną całość celową (teleologiczną), czyli ujawniają realizację planu politycznego. Teleologiczne interpretacje nie są kwestionowane przez wielu historyków. Idiografizm teleologiczny nadal jest akceptowany w metodologii historii polityki. Zakłada się bowiem, że wydarzenia historyczne są funkcją sposobów realizacji rozmaitych celów politycznych, w szczególności – celu utrzymania lub zdobycia władzy. Jakie więc wydarzenia polityczne składają się na całość, która ma ujawniać realizację planu zafałszowania lub zmanipulowania wyborów?
Kontekst polityczny wyborów
Obecne wybory były interpretowane w dyskursie publicznym przez obie strony podziału politycznego w Polsce jako nadzwyczaj ważne, bo ustalające tendencję poparcia politycznego dla każdej z walczących stron. Jeśli PO i PSL wygrają wybory kolejny raz, to nastąpi spadek poparcia dla PiS. W konsekwencji, partia Kaczyńskiego nie odniesie sukcesu w wyborach parlamentarnych w 2015 roku i nie przejmie władzy. Jeśli zaś PiS wygra obecne wybory, to rozpocznie się marsz tego ugrupowania do wiktorii w wyborach 2015 roku. W konsekwencji, PO straci władze polityczną.
Ponieważ zwycięska partia w 2015 roku będzie dysponentem olbrzymich funduszy europejskich, ewentualna utrata władzy przez PO i PSL będzie związana z utratą wpływu na dystrybucję tychże pieniędzy. To zaś spowoduje zatrzymanie procesów bogacenia się określonych grup społecznych, dotychczas popierających rządzący establishment.
Wielomiliardowe afery korupcyjne w ministerstwach, powiązania polityków partii rządzących z aferzystami, wywołują u nich lęk przed uzyskaniem władzy przez partię Kaczyńskiego. Lider PiS wielokrotnie stwierdzał to, iż jeśli jego ugrupowanie zdobędzie władzę, to w sposób zdecydowany rozliczy aferzystów.
Kontekst polityczny wskazuje więc na wysoką opłacalność polityczną dla Platformy Obywatelskiej podjęcia planu zmanipulowania i zafałszowania wyborów. Lęk przed uwięzieniem niektórych polityków PO oraz utrata mega-profitów finansowych związanych z kontrolą funduszy europejskich stanowią wystarczający motyw zaplanowania i realizacji planu oszustwa wyborczego.
Instruktażowy komunikat wyborczy PKW
Wiele agencji badań rynkowych w ostatnim tygodniu przed wyborami wskazywało na zwycięstwo PiS oraz na bardzo słaby wynik PO (rzędu 22%-26%). Badania Exit Poll z poprzednich wyborów parlamentarnych, europarlamentarnych wskazywały na to, że partię Kaczyńskiego popierają w większym stopniu osoby z wykształceniem podstawowym lub zasadniczym, z obszarów wiejskich i małomiasteczkowych, niż wielkomiejscy, wykształceni wyborcy. Osoby źle wykształcone odznaczają się funkcjonalnym analfabetyzmem, który uniemożliwia im czytanie i wypełnianie ze zrozumieniem rozmaitych kwestionariuszy testowych.
W tygodniu poprzedzającym wybory, TVP emituje komunikat PKW stanowiący instrukcję głosowania. Według niej, aby oddać ważny głos, wyborca musi na każdej karcie do głosowania postawić dokładnie jeden znak „X” przy nazwisku kandydata. W komunikacie użyto słowa „karta” niezgodnie z jego znaczeniem na gruncie języka polskiego. Ponieważ wyborca otrzymywał podczas głosowania cztery kwestionariusze wyborcze, składające się z wielu kart, wielu niewykształconych wyborców nie umiało oddać ważnego głosu. Stosując się do instrukcji, zaznaczali znak „X” na każdej karcie w kwestionariuszu wyborów do sejmiku. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/693250,ekspertyza-senantyczna-czy-pkw-wprowadzila-w-blad-wyborcow.html
Komunikat PKW był przygotowywany przez wybraną agencję reklamową. Standardem jest to, że przygotowując spot instruktażowy, agencje testują zachowania instruowanych wyborców według rozmaitych, alternatywnych instrukcji (już w latach 90-tych kiedy byłem doradcą semiotycznym w jednej z największych w Polsce agencji reklamowych, modele ewentualnych zachowań odbiorców w wyniku recepcji reklamy bilboardowej czy też filmu reklamowego były zawsze opracowywane dla zleceniodawcy). Należy przypuszczać, że wybrano więc z pośród alternatywnych propozycji tę, która jest najtrudniejsza w recepcji dla osoby niewykształconej, odznaczającej się funkcjonalnym analfabetyzmem, tak, aby osoba taka, zamiast głosować na PiS czy inną, prawicową lub faszystowską partię, oddawała głos nieważny.
Badanie Exit Poll podczas wyborów
Niemal każde wybory w Polsce są obsługiwane przez badania Exit Poll. Stanowić ma to zabezpieczenie przed manipulacjami wyborczymi. Wyniki takich badań są wykorzystywane w celu wykazania oszustw wyborczych podczas wyborów w dyktatorskich reżimach. W oparciu o wyniki Exit Poll zarzucano, na przykład, Janukowyczowi oszustwa wyborcze.
Bezpośrednio przed wyborami. Państwowa Komisja Wyborcza wydała polecenie nie wpuszczania do lokali wyborczych ankieterów przeprowadzających badania. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ankieterzy-exit-polls-byli-niemile-widziani-w-lokalach-3241859.html Niestety zazwyczaj obwodowe komisje wyborcze nie stosowały się do wytycznych PKW.
Po zakończeniu wyborów, opublikowano wyniki badania Exit Poll, według którego wiodące partie parlamentarne uzyskały następujące wyniki: PiS 31.5%, PO 27.3%, PSL 17% oraz SLD 8.8%. Ponieważ było wiadomym , że badania Exit Poll będą się w sposób zasadniczy różniły od faktycznego, ogłoszonego wyniku wyborczego (z powodu oddania na podstawie instrukcji wyborczej nieważnego głosu), należało podjąć akcję reinterpretacji wyników Exit Poll.
Wypuszczono w przestrzeń publiczną wiadomość o rewelacyjnym 17% wyniku PSL. Media establishmentowe okrzyknęły - w niedzielę wieczorem - Piechocińskiego „moralnym zwycięzcą” wyborów. We wszystkich dziennikach replikowano mem o rewelacyjnym wyniku PSL. Jeszcze w poniedziałek komentowano sukces lidera PSL. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na fakt, iż PSL w 2010 roku uzyskało 16% poparcie w wyborach samorządowych.http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_samorz%C4%85dowe_w_Polsce_w_2010_roku#Sejmiki_wojew.C3.B3dztw W jaki więc sposób przyrost elektoratu w postaci 1% można określić jako sukces? Aby przygotować publiczność przed ogłoszeniem wyników wyborów z sukcesem PSL, sprzecznych z danymi Exit Poll.
Sondaż CBOS z rewelacyjnym wynikiem PO
Agencja rządowa CBOS we wtorek, czyli dwa dni po głosowaniu, opublikowała wyniki sondażu, według których PO uzyskuje 38% poparcia, zaś PiS z SP oraz PR jedynie 27%. Sondaż CBOS był sprzeczny z wynikami Exit Poll przeprowadzonymi w dniu wyborów samorządowych. Jego opublikowanie służyło więc podważeniu wiarygodności wyników Exit Poll. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/693207,sfalszowane-wybory-czeka-nas-powtorka-kto-wygra-czy-to-koniec-po-czy-mial-miejsce-zamach-stanu.html
Informacja o tym rewelacyjnym, sondażowym wyniku PO wisiała na „Google. News” przez ponad 24 godziny. Zwykle tego rodzaju wiadomości znikają po 12 godzinach. Dlaczego więc tę informację „Google. News” tak długo utrzymywało na swoich stronach? Co więcej, żadne z wiodących mediów opinii (które sprzyjają PO) nie poddawało w wątpliwość rezultatów sondażu. Z kolei „Google. News” nie publikował na swojej stronie postów „obśmiewających” sondaż CBOS. Celem akcji było wywołanie w świadomości wyborców przekonania o „niespodziance wyborczej”.
Pierwsze cząstkowe wyniki wyborów podane przez PKW i awaria systemu zliczania głosów
We wtorek PKW podała cząstkowe wyniki wyborów do sejmików. Zgodnie z tymi wynikami, PSL wygrywa wybory niemal we wszystkich województwach osiągając wyniki od 25% do nawet 40%. Wiadomość wywołała falę żartów w Internecie, rażąc wyborców swoją niewiarygodnością. Dlaczego PKW podała – jako szczątkowe - tak niewiarygodne dane, sprzeczne z wynikami Exit Poll i wszystkimi wcześniejszymi sondażami preferencji politycznych?
Równocześnie PKW ogłosiło awarię systemu zliczania głosów wyborczych tak, aby opóźnić podanie oficjalnych wyników wyborów samorządowych. Ponieważ było wiadomym to, że oficjalne wyniki nie zostaną opublikowane do co najmniej czwartku wieczorem, dlaczego więc „absurdalne” wyniki cząstkowe upowszechniono we wtorek?
Ataki opozycji i mediów na PKW oraz paraliż rządu Kopacz
Od środy rano media rozpoczynają atak na PKW, domagając się podania jak najszybciej wyników wyborów. Prezydent RP wzywa do siebie przedstawicieli PKW. Podczas rozmów próbowano uspokoić sytuację. Prawdopodobnie, w wyniku tych rozmów PKW postanowiła podjąć decyzję o przejściu w procedurze zliczania głosów na tak zwany „tryb ręczny”. Tym bardziej, że informatycy udowodnili to, że do systemu PKW mogą włamać się hakerzy i sfałszować wyniki wyborów. W całej Polsce przedstawiciele obwodowych komisji wyborczych wypowiadają się na temat bałaganu podczas wyborów.
Pomimo absurdalności sytuacji Rząd nie wydaje żadnego oświadczenia. Ewa Kopacz milczy, choć niektórzy politycy PO dopuszczają możliwość powtórzenia wyborów (Grabarczyk). Tę sytuację można interpretować jako efekt paraliżu rządu w wyniku niepowodzenia planu zmanipulowania wyborami.
Kontratak Rządu
W czwartek przedstawiciele prawicy i ultra-prawicy zajęli budynek PKW, domagając się jej ustąpienia i unieważnienia wyborów. W nocy z czwartku do piątku doszło do kontrataku sił rządowych. Demonstranci zostali wyprowadzeni siłą z gmachu PKW, a liderów pokojowej demonstracji wraz z kilkoma dziennikarzami policja aresztowała. Prezydent Komorowski wydał oświadczenie, wyzywając od „szaleńców” tych wszystkich, którzy domagają się unieważnienia wyborów.
Aby stłumić obywatelski protest przeciwko uzasadnionemu podejrzeniu o sfałszowaniu wyborów, policja sięgnęła po ostry środek w postaci aresztowania liderów protestu (nie dokonano żadnych zniszczeń podczas okupacji biur PKW). Bez wątpienia, Rząd zastosował technikę „zmrożenia” przeciwnika (jak w latach 70-tych w czasach komunizmu). Środki użyte do pacyfikacji protestu (aresztowanie liderów) były nad wyraz przesadzone. Aresztowani politycy i dziennikarze nie stanowili w żaden sposób zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa; nie są bowiem terrorystami.
Dymisja PKW
Od piątku do soboty, w miarę postępu „ręcznego liczenia” głosów, członkowie PKW składają sukcesywnie dymisję. W trakcie postępu prac nad liczeniem głosów okazywało się, że odsetek głosów nieważnych jest porażający, w niektórych regionach dochodzący do 40%. Poza tym przeciwko PKW wystosowano kilka zarzutów o popełnienie przestępstwa natury prawniczej. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/693244,czy-pkw-popelnila-przestestwo-przeciwko-wyborom-2014-roku.html Perspektywa oskarżenia sędziów stojących na czele PKW o przestępstwo przeciwko Konstytucji RP i demokratycznemu ustrojowi naszego państwa stała się realna.
Wyniki zmanipulowanych wyborów pokazały mimo wszystko siłę prawicy. Nie doszło do nokautu Kaczyńskiego. Zważywszy na fakt obecnej afery, Kaczyński ma więc szansę zwyciężyć w wyborach 2015 roku z wynikiem około 45%. W takiej sytuacji, uświadamiając sobie bezwzględność ideologiczną polityków Prawa i Sprawiedliwości (Pawłowicz, Chazan, Macierewicz i wielu innych), członkowie PKW najzwyczajniej wystraszyli się konsekwencji swoich zachowań. Ich akt rezygnacji jest najzwyczajniej symboliczną prośbą o wybaczenie. Doskonale wiedzą, że za rok nikt nie będzie w stanie ich wybronić.
Finał
Wypadki polityczne, jakie miały miejsce w ostatnim tygodniu, wskazują na możliwość manipulacji i próby fałszowania obecnych wyborów: (1) błędny komunikat instruktażowy PKW; (2) zakaz wpuszczania niezależnych ankieterów do lokali wyborczych podczas badań Exit Poll; (3) publikacja rewelacyjnego dla PO sondażu wyborczego przez rządowa agencję CBOS; (4) podanie przez PKW niewiarygodnych, cząstkowych wyników wyborów; (5) opóźnianie przez PKW procesu liczenia głosów; (6) aresztowanie liderów protestów obywatelskich przeciwko manipulacji i próbom zafałszowania wyborów; (7) dymisja PKW -w miarę postępu prac nad liczeniem głosów, ujawniających siłę partii prawicowych. Te siedem punktów układa się w całość ukazującą nieudany „wyborczy zamach stanu”.
Racje proceduralne na rzecz manipulacji i zafałszowania wyborów
W każdym demokratycznym państwie, wybory przeprowadza się ściśle według ordynacji wyborczej tak, aby nie zostać posadzonym o usiłowanie zafałszowania wyniku wyborczego. Ostatnie wybory nie zostały – w fazie zliczania głosów - przeprowadzone zgodnie z procedurą wyborczą.
W świetle procedury obliczania wyników wyborczych, awaria systemu informatycznego nie powinna mieć wpływu na tempo pracy nad ustaleniem wyników wyboru w fazie sporządzania protokołów przez obwodowe, gminne, powiatowe oraz wojewódzkie komisje wyborcze. Ustalanie wyników przez terytorialne komisje wyborcze dokonuje się na podstawie protokołów z obwodowych komisji. Oznacza to, że członkowie terytorialnych komisji wyborczych nie mają prawa, przy ustalaniu wyników, korzystania z danych dostarczanych drogą elektroniczną. Taka procedura zwiększa bezpieczeństwo obliczeń, gdyż liczenie w obrębie systemu informatycznego jest narażone na rozmaite ataki hakerskie ze strony walczących partii politycznych. Do systemu można zawsze wprowadzić wadliwe dane, co pokazały wyczyny Assange’a i WikiLeaks. Członkami PKW są sędziowie. Mieli więc świadomość tego, że obwodowe i terytorialne komisje wyborcze są zobowiązane do tak zwanego „ręcznego zliczania głosów”. Użycie systemów informatycznych jest jedynie dopuszczalne w przekazie danych wyborczych do komisarzy wyborczych w poszczególnych województwach.
Sędzia Zabłocki powiedział w poniedziałek, że system „ręcznego sumowania głosów - jest uruchamiany alternatywnie. Cały czas mamy nadzieję, że system opracowany przez firmę Nabino zostanie ostatecznie (...) usprawniony” . Świadczy to o tym, że PKW złamała prawo, gdyż zobowiązała w niedziele oraz w poniedziałek obwodowe komisje wyborcze do prac nad zliczaniem głosów w oparciu o dane pochodzące z systemu informatycznego. Ustawa mówi, że wszystkie obwodowe i terytorialne komisje wyborcze maja obowiązek formułowania protokołów wyborczych w oparciu o protokoły pochodzące z komisji niższego rzędu. http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/najnowsze-wyniki-wyborow-system,140,0,1659532.html
Nie można zakładać, że PKW złamała prawo wyborcze z powodu swojej niefrasobliwości. Nielegalna decyzja o liczeniu głosów za pośrednictwem systemu informatycznego została podjęta celowo. Rzecz jasna, można tylko domniemywać cel takiej decyzji. Skorzystanie z informatycznego systemu zliczania głosów ułatwiłoby wprowadzanie do systemu hakerskich danych i zafałszowanie wyników wyborów w postaci, np. zaniżenia liczby głosów nieważnych. Na szczęście system zepsuł się (a może popsuto go w imię ochrony demokracji) i proces zliczania przeprowadzono jedyną dopuszczalną prawnie metodą – „ręczną”. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/693244,czy-pkw-popelnila-przestestwo-przeciwko-wyborom-2014-roku.html
Racje matematyczne na rzecz manipulacji i zafałszowania wyborów
Należy przypuszczać, że zliczenie głosów wyborczych ostatecznie zostało przeprowadzone rzetelnie (bo tzw. „metodą ręczną” – jedyną dopuszczalną prawnie). Wyniki porażają swoją niewiarygodnością matematyczną: (1) są aberracyjnie rozbieżne w stosunku do wyników Exit Poll; (2) ilość głosów nieważnych jest światową, matematyczną anomalią wyborczą (już nazywaną w Internecie „cudem nad urną”).
Rozbieżność z Exit Poll
Dotychczasowe badania Exit Poll w Polsce podawały zawsze zbieżny wynik z faktycznym wynikiem wyborczym w skali ogólnopolskiej. W wyborach do Parlamentu Europejskiego z 2014 różnice pomiędzy wynikami Exit Poll a faktycznymi wynikami wyborów przedstawiają się następująco: PO (32.8/32.13), PiS (31.8?31.8); SLD-UP (9.7/9.4), KNPJKM (7.2/7.1), PSL (7/6.8). Porównanie wyników z wyborów do Sejmu w 2011 prezentuje się tak oto: PO (39.6/39.18), PiS (30.1/29.89), RP (10.1/10.2), PSL (8.2/8.36), SLD (7.7/8.24). W wyborach samorządowych z 2010 roku rozbieżność, choć nieco większa, mieści się w przedziale błędu statystycznego: PO (33.8/30.89), PiS (27/23.05), SLD (15.8/15.2), PSL (13.1/16.3).
Wynik faktyczny w obecnych wyborach nie powinien więc różnić się plus/minus 3% od wyników podanych w badaniu Exit Poll. Warto zauważyć, że obie wiodące partie: PiS oraz PO zwykle uzyskują gorszy wynik faktyczny, niż ten który ujawniają badania Exit Poll. Jest to naturalne, gdyż wyborcy oddający glos nieważny na ogół nie chwalą się tym faktem przed ankieterami. Jakich wiec wyników powinniśmy się według Exit Poll spodziewać? PiS 31.5%, PO 27.3 %, PSL 17% oraz SLD 8.8%, NPJKM 4.2%. Wyniki te pokrywają się, w granicach błędu statystycznego, ze średnimi wynikami ostatnich sondaży preferencji politycznych z wyjątkiem wyniku dla PSL.
Dotychczas ogłoszone przez PKW wyniki dla poszczególnych województw wskazują, iż zarówno PiS jak i PO uzyskają wynik w granicach błędu statystycznego, ustalony w badaniu Exit Poll. Niestety rozbieżność pomiędzy szacunkowym, faktycznym wynikiem dla PSL (25%) oraz wynikiem ustalonym przez Exit Poll (17%) dla tej partii wskazuje na aberracyjną rozbieżność.
Głosy nieważne
Procentowe wyniki dla poszczególnych komitetów startujących w wyborach powinny sumować się do 100%. Głosy nieważne nie maja wpływu na procentowe ustalenie wyniku wyborczego. Media nie podają od co najmniej dwóch dni danych dotyczących odsetka nieważnych głosów. Analiza tego fenomenu jest więc utrudniona. Na dane trzeba czekać, aż PKW poda ostateczne protokoły.
Wielu wojewódzkich przewodniczących komisji wyborczych podawało jednak dane dotyczące odsetka głosów nieważnych w ich regionach: Lubelskie (16.58%), Lubuskie (19.6%), Pomorskie (17.85%), Świętokrzyskie (16.72%). W wypadku wymienionych czterech województw nastąpił wzrost odsetka głosów nieważnych w stosunku do wyborów do sejmików w 2010 roku: Pomorskie (7.42%), Lubuskie (6.99%), Lubelskie (+ 5.38%), Świętokrzyskie (5.16%).
Bez wątpienia, takie zmiany matematyczne dotyczące architektury matematycznej głosowania nie mogą mieć charakteru losowego. Są wynikiem albo matactwa wyborczego albo stosowania się wyborców do błędnej instrukcji głosowania albo protestu politycznego w stosunku do establishmentowych partii (wyborcy głosowali do rad na swoich kandydatów, zaś oddali głosy nieważne na partie sejmowe w wyborach do sejmików).
Wnioski
Według metodologii falsyfikacjonizmu, stworzonej przez Karla Poppera, twórcy koncepcji społeczeństwa otwartego, zasadne hipotezy należy poddawać procedurze obalenia. Zatem obowiązkiem obrońców rzetelności wyborów jest dostarczenie empirycznych argumentów obalających hipotezę o manipulacji i fałszerstwie wyborczym.
W pierwszym rzędzie należy obalić racje matematyczne – one są bowiem najsilniejsze - na rzecz tezy o manipulacji lub fałszerstwie wyborczym. Gdyby okazało się, że odsetek głosów w wyborach do rad gminnych, powiatowych lub miejskich jest znacząco mniejszy niż odsetek głosów nieważnych w wyborach do sejmików, wówczas argument z błędnego zrozumienia telewizyjnej instrukcji wyborczej sygnowanej przez PKW byłby oddalony. Znaczący wzrost głosów nieważnych w wyborach do sejmików można by wyjaśnić tym, iż wyborcy postanowili w ten sposób zaprotestować politycznie przed partiami establishmentowymi. Aby to stwierdzić, trzeba jednak poczekać do opublikowania pełnych danych statystyczno-geograficznych opisujących obecne wybory.
Należy również przeprowadzić śledztwo w sprawie procesu produkcji spotu informacyjnego PKW. Odpowiednie służby śledcze powinny w tym względzie zbadać motywy wyboru takiego, a nie innego spotu, wyprodukowanego przez agencję reklamową dla PKW. Wymagana jest odpowiedź na pytanie: jakie było uzasadnienie akceptacji przez PKW tekstu instrukcji wyborczej? Jakimi motywami kierowała się PKW w tym względzie?
Trzeba wyjaśnić również to dlaczego PKW zdecydowała się na liczenie głosów wyborczych systemem informatycznym, skoro obowiązkiem obwodowych i terytorialnych komisji jest stosowanie metod ręcznego liczenia. Nie byłoby całej hucpy, gdyby komisje od razu zaczęły liczyć głosy zgodnie z prawem.
Jeśli zostaną oddalone racje matematyczne oraz proceduralno-prawne na rzecz matactwa w obecnych wyborach, wówczas wyżej zaprezentowane racje polityczne można potraktować jako materiał na scenariusz politycznego thrillera.
Puenta
Hucpę z wyborami trzeba wyjaśnić. Zająć się tym powinni nie tylko prokuratorzy i służby specjalne, ale również matematycy i logicy. Pozostawienie obecnego stanu stworzy mit „fałszerstwa wyborczego”, który będzie rzutował na każde kolejne wybory. Czynnikiem różnicującym preferencje wyborcze stanie się stosunek do obecnych wyborów; czy były one sfałszowane czy też nie. Zamiast oceniać programy i postulaty polityczne partii startujących w wyborach (czy likwidować KRUZ, czy obniżać podatki, czy zredukować liczbę szkół wyższych, czy modyfikować programy nauczania w systemie edukacji, czy obniżać podatki, czy tworzyć specjalne strefy ekonomiczne dla przemysłu nowych technologii, czy pomagać Ukrainie itp.), wyborcy będą awanturowali się miedzy sobą o to czy miało miejsce oszustwo polityczne.
Pozytywne skutki afery
Jeśli obecna afera wyborcza jest „wyłącznie nadmuchana” typowym, polskim bałaganem i niekompetencją „leśnych dziadków z PKW”, to pokazuje ona to, że polskie społeczeństwo nie jest głupie, a wręcz odwrotnie – nadzwyczaj racjonalne (zgodnie z tradycją światowych sukcesów polskiej logiki matematycznej). W wyborach do sejmików znalazło bowiem sposób na protest przeciwko politycznemu establishmentowi, oddając około 20% nieważnych głosów na partie sejmowe. Oznaczałoby to, że w naszym kraju obywatele są aktywni politycznie i oczekują stworzenia nowej, racjonalnej partii. http://ruch.racjonalny.org.pl/Osobiście jestem za tym, aby racjonalnie obalić hipotezę o matactwie wyborczym. Będzie to miało miejsce jedynie w takim wypadku, kiedy okaże się, że w wyborach na wójtów, burmistrzów, prezydentów miast oraz w wyborach do rad gminnych i powiatowych, odsetek głosów nieważnych był znacząco mniejszy.
***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute), od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International.