Mieliśmy w ostatnich latach kilka afer finansowych. Rozpoczęło się od Amber Gold. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/652521,lupki-smolensk-budowlanka-i-dymisja-tuska-na-tle-afery-trotylowej.html Oskubano tysiące ludzi z ich złota. Potem, likwidacja OFE – oskubano ludzi z ich udziałów w funduszach emerytalnych. Od roku tli się i nie może rozpalić się afera skokowa – z agentami służb specjalnych z Wołomina. Wreszcie, największa super-afera – „szwajcarski numer”.
Która z afer jest największa?
Debatę nad tym, która z afer finansowych jest największa, rozpoczął Leszek Balcerowicz. Zdaniem byłego premiera, straty Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych sięgają 3 miliardy złotych. Ponieważ zostały one uzupełnione ze środków Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, afera straciła swój impet, aby zamienić się w coś na kształt lokalnej afery Madoffa.
Istotą afery jest wyprowadzenie ze „Skoków” kilku miliardów złotych przez fundację „Pro Civil” oraz inne prywatne podmioty, związane z senatorem PiS, Grzegorzem Biereckim. Wielu komentatorów oskarża Komisję Nadzoru Finansowego za umożliwienie tego rodzaju przekrętów. Ostatni głos Jacka Żakowskiego na łamach „Polityki” najlepiej podsumowuje dotychczasową sytuację. http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1613223,1,zakowski-czy-naduzyc-w-skok-ach-nie-da-sie-rozliczyc.read Znany publicysta pisze:
W kwestii KREDYTÓW frankowych banki kontynuowały swoją ryzykowną praktykę mimo licznych ostrzeżeń i wszelkich możliwości przewidzenia, jak to się skończy. Teraz historia SKOK-ów. Za każdym razem mówimy: tak bywa, trzeba z tym żyć. Być może należałoby z takim myśleniem wreszcie skończyć.
Tym, co jest najbardziej istotne w jego felietonie, jest fakt skojarzenia afery frankowiczów z przekrętem „skoków”
Czy afera „skokowa” nie służy przykryciu afery frankowiczów?
Przekręt ze skokami wybuchł w sytuacji ujawnienia chyba największej afery finansowej w Europie, mianowicie „szwajcarskiego numeru”. Po nieoczekiwanym, nadzwyczaj głębokim wzroście kursu franka szwajcarskiego na walutowych giełdach, polscy kredytobiorcy obudzili się i zaczęli domagać się przewalutowania swoich, frankowych KREDYTÓW hipotecznych.
Obywatele naszego kraju zaczęli liczyć. Szkoda, że tak późno. W wyniku swoich obliczeń dowiedzieli się, że nigdy nie spłacą – przy stałych miesięcznych ratach - swoich kredytów. Nawet przez 100 lat. Dla wielu z nich oznacza to, że każdego miesiąca muszą i będą musieli – przez co najmniej sto lat - najzwyczajniej wnosić haracz do banku za karę: bo mieli marzenie posiadania swojego domu.
Media, nawet niektórzy politycy, podchwycili temat. Nawoływania do wsparcia frankowiczów były słyszane w KNF. Niektóre banki zadeklarowały, iż są w stanie zgodzić się na jakieś kosmetyczne, pozorowane pseudo-decyzje rzekomej pomocy „frankowiczom”. Nikt jednak nie chce słyszeć o postulacie delegalizacji kredytów denominowanych lub indeksowanych w obcych walutach. Apel o ich delegalizację jest coraz częściej przez publikę powtarzany i akceptowany. Jego spełnienie musiałoby doprowadzić do uszczuplenia aktywów bankowych w całym systemie finansów w Polsce o około 40-50 miliardów złotych. Taką kasę banki najzwyczajniej ukradły swoim kredytobiorcom frankowym.
Afera „skokowa” służy więc odwróceniu uwagi publiki od jeszcze większego przekrętu. W „Skokach” dokonano przekrętu na co najwyżej 5 miliardów złotych. Szwajcarski numer polega na tym, że każdego roku banki skubią swoich kredytobiorców frankowych na około 10-15 miliardów. Z roku na rok ta kwota powiększa się, gdyż kurs franka osiąga coraz wyższe wartości.
Na czym polega numer szwajcarski?
Numer szwajcarski polega na tym, że kredyty frankowe nie są wcale kredytami. Zostały tylko tak nazwane przez banki, aby naiwnym konsumentom wcisnąć ów „genialny produkt finansowy”. KREDYTOBIORCY zostali oszukani. Jeśli kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych nie są kredytami w rozumieniu prawa bankowego, to czym one są?
Kredytobiorca biorąc kredyt denominowany lub indeksowany do waluty obcej zyskuje, kiedy kurs waluty obcej osłabia się w stosunku do złotówki lub traci, kiedy kurs waluty obcej wzmacnia się w stosunku do złotówki. W tym znaczeniu, kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych mają charakter pochodnych papierów wartościowych (derywatów) – nazywanych kontraktami terminowymi na kurs waluty („futures”). Perfidia tych „kredytów” polega na tym, że klient BANKU kupuje za pożyczone od niego pieniądze kontrakt „futures” na pozycji krótkiej (gra na spadek kursu) i zabezpiecza (hipotecznie) pożyczkę swoim domem. Umowa KREDYTUdenominowanego lub indeksowanego do waluty obcej jest więc de facto umową: (1) sprzedaży na kredyt złotówkowy zabezpieczony hipotecznie nieruchomością; (2) długoterminowego kontraktu terminowego na kurs waluty indeksującej lub denominującej w stosunku do złotego na pozycji krótkiej (czyli takiej, na której kupujący zyskuje, kiedy kurs waluty spada w stosunku do złotego, a traci kiedy wzrasta).
Tłumacząc to na bardziej ludzki język: BANK pożycza klientowi 300 tysięcy złotych po kursie 3PLN za 1 CHF, ale udzieleni pożyczki warunkuje tym, że klient musi wybudować lub kupić dom, który stanowi zastaw kredytu i ponadto musi zagrać na rynku na kwotę 300 tysięcy złotych na spadek kursu CHF.
Ponieważ banki znalazły takich naiwnych klientów (frajerów) w liczbie około 500 tysięcy, łatwo można obliczyć w przybliżeniu stawkę tej gry. Frankowicze obstawili spadki kursu CHF w całym systemie finansowym naszego kraju w kwocie 150 miliardów złotych. Zagrali na spadek CHF za 150 miliardów złotych !!! (licząc, że przeciętnie kredyt wynosił 300 tysięcy złotych).
Jeśli znajdujemy frajera, który obstawia za 150 miliardów złotych wynik w ruletkę, to wszystko uczynimy, żeby nie padła w grze określona liczba. Najzwyczajniej banki zaczęły grać na wzrost kursu CHF. Dysponując możliwościami pożyczania kasy od banków centralnych w całej Europie, banki rozpoczęły proces skupu szwajcarskiej waluty – po to aby podnieść jej kurs i oskubać frankowych kredytobiorców.
Wystarczy, że kurs franka wzrósł z 3 zł do 3.90, banki są do przodu 30%. Frankowicze w Polsce, którzy przeciętnie brali kredyt frankowy po kursie 3 PLN za 1 CHF, muszą więc dopłacić do gry 50 miliardów złotych. Czy można znaleźć genialniejszy produkt finansowy, który przyniesie w sposób bezpieczny takie zyski? NIE !!! Finansista, który wymyślił go, jest geniuszem.
Perfidia „kredytów frankowych”
W standardowej grze na kontrakty „futures”, obie strony gry mogą szybko wycofać się, kiedy gra przynosi straty. W żargonie graczy giełdowych, określa się to „obcinaniem strat” lub „zamykaniem pozycji”. Oferując szwajcarski produkt, banki zabezpieczyły się w tak bezczelny sposób, że zobligowały swoich klientów do gry do upadłego. Frankowicze nie mogą bowiem przewalutować swoich kredytów po kursie ich nabycia. Muszą nadal grać, aż się wykrwawią.
Gra, w jaką banki uwikłały swoich klientów, przejawia jeszcze inny wymiar perfidii: filozoficzno-egzystencjalny. Otóż, kredytu szwajcarskiego nigdy nie będzie można spłacić przy takich samych miesięcznych ratach spłaty.
Jeśli klient banku wziął 300 tysięcy złotych na 25 lat, to rata spłaty kapitału powinna wynosić 12000 zł. rocznie. Oznacza to, że klient powinien rocznie spłacić 4% kapitału przy założeniu, iż spłaca takie same raty każdego miesiąca. Jeśli jednak kurs franka szwajcarskiego wzrośnie powyżej 4%, to kapitał spłaty z 300 tysięcznego kredytu wzrośnie o 12000.
Na początku 2009 roku kurs franka wynosił około 2 złotych, w 2015 roku wynosi 3.90. Daje to średni, roczny wzrost kursu tej waluty o około 15%. Załóżmy optymistycznie, że frank wzrasta jedynie 10% rocznie. Efekt, jaki uzyskujemy, jest taki, że spłacając stałe raty miesięczne, obliczone w dniu wzięcia kredytu, wartość kapitału do spłaty wzrasta, zamiast spadać. A jak Putin zaatakuje frontalnie Ukrainę, to o ile poszybuje kurs franka? O 100%? Wojna jest więc najwyraźniej w interesie bankierów. Czyż taka sytuacja nie może stanowić powodu do samobójstwa? Pomimo spłaty, górka kredytowa rośnie, zamiast kurczyć się. Jest to paradoks egzystencjalny.
Działania frankowiczów
Na szczęście, frankowicze są hardymi ludźmi. Usiłują wziąć sprawy w swoje ręce. Został zorganizowany Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Przewalutowanie Kredytów Hipotecznych”, na czele którego stoi, między innymi, Magdalena Kasznia ze Szczecina.
Zostałem poproszony o ekspertyzę poczynań Komitetu w zakresie jego inicjatywy ustawodawczej. Wnioskuję o przeprowadzenie ustawy „delegalizującej” produkt szwajcarski, co jest równoznaczne z przymusem przewalutowania wszystkich kredytów po kursie franka w dniu wzięcia kredytu. Podstawą takiego wniosku jest fakt, iż kredyty szwajcarskie nie są wcale kredytami w rozumieniu prawa, lecz są produktem wprowadzającym w błąd klienta; są oszustwem finansowym.
Politycy nie powinni mieć żadnych oporów z przegłosowaniem tego rodzaju ustawy. Bowiem nieprzegłosowanie jej będzie równoznaczne z tym, iż nie reprezentują interesu swoich wyborców, lecz - interesy banków zachodnich. To zaś byłoby podstawą do oskarżenia ich o działanie na szkodę państwa i jego bezpieczeństwa.
Z pewnością „szwajcarski numer” jest aferą rozsadzającą system finansowy kraju. Bankierzy i ich polityczne lobby są w stanie na ulice wysłać czołgi i po zęby uzbrojonych policjantów, aby stłumić protest frankowy. W końcu walka toczy się o 50 miliardów złotych. Aby wygrać, frankowicze muszą zorganizować się w strukturę polityczną w celu wystartowania w wyborach do Sejmu w 2015 roku. Taką strategię działania zaproponowałem Magdalenie Kaszni. Mamy spotkać się. Czy coś w tym względzie zaplanujemy? Nie wiem. http://ruch.racjonalny.org.pl/cele-szczeg%C3%B3%C5%82owe-ruchu-racjonalnego http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/691412,powstaje-nowa-partia-poza-lewica-i-prawica-ruch-racjonalny.html
***
http://krysztofiak-wojciech.blogspot.com/2014/11/humanistyka-w-szczecinie-stoi-filozofia.html
http://ruch.racjonalny.org.pl/
https://www.facebook.com/ruch.racjonalny
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia POLSKIdo Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute, od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International).
http://us7.campaign-archive2.com/?u=2dd8e0abe210969b19816464a&id=8d088daea2
Ekspertyza dla Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej
„Przewalutowanie kredytów hipotecznych”
Niniejsza ekspertyza obejmuje dwa aspekty planowanej inicjatywy ustawodawczej w trybie referendalnym. Pierwszy aspekt dotyczy zasadności inicjatywy przewalutowania kredytów denominowanych lub indeksowanych do walut obcych, zaś drugi – treści proponowanej zmiany w ustawach (i) z dnia 29 sierpnia 1997 r. „Prawo bankowe” oraz (ii) z dnia 12 maja 2011 roku o kredycie konsumenckim.
1. Zasadność inicjatywy ustawodawczej przewalutowania kredytów denominowanych lub indeksowanych do walut obcych
W demokratycznych państwach prawa, ich parlamenty uchwalają ustawy regulujące rozmaitych rodzajów zachowania społeczne w interesie publicznym, czyli tak, aby regulowane zachowania nie przynosiły szkód społecznych. Inicjatywa Komitetu „Przewalutowanie kredytów hipotecznych” ma na celu uregulowanie rynku kredytów hipotecznych denominowanych lub indeksowanych do walut obcych tak, aby zachowania podmiotów uczestniczących w tym rynku nie wyrządzały szkód społecznych. Szkodą w tym wypadku jest obciążenie ponad 500 tysięcy kredytobiorców nieuzasadnionymi kosztami spłaty kredytów, wynikłymi z gry spekulacyjnej podmiotów instytucjonalnych na międzynarodowym rynku finansowym.
1.1. Kredyty denominowane lub indeksowane w walutach obcych nie są kredytami na gruncie prawa
W polskim prawie (Ustawa z dnia 12 maja 2011 r.; Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r., Prawo bankowe) nie występują definicje kategorii: kredyt denominowany w walucie obcej oraz kredyt indeksowany do waluty obcej. W polskim prawie występują jedynie definicje kategorii: umowy kredytu bankowego (umowy kredytowej) oraz kredytu konsumenckiego.
Zgodnie z art.69. 1 Ustawy „Prawo bankowe”: Przez umowę kredytu bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych z przeznaczeniem na ustalony cel, a kredytobiorca zobowiązuje się do korzystania z niej na warunkach określonych w umowie, zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu.
Tym, co jest istotne dla umowy kredytowej, jest to, że bank oddaje do dyspozycji kredytobiorcy pewną wartość pieniędzy w danej walucie, zaś kredytobiorca jest zobowiązany względem kredytodawcy do jej zwrotu wraz odsetkami i wartością prowizji. Zgodnie z art.69. umowa kredytowa polega więc zawsze na oddaniu w dyspozycję pewnej kwoty pieniędzy i jej zwrocie (wraz z odsetkami i prowizją) w tej samej walucie. Tym samym kredyt bankowy spełnia podstawową własność umowy pożyczkowej (pożyczki).
Zgodnie z art. 3.2 Ustawy o kredycie konsumenckim z dnia 12 maja 2011 roku, pożyczki oraz kredyt bankowy stanowią rodzaj kredytu konsumenckiego. Zgodnie z Kodeksem Cywilnym art. 720.1 Przez umowę pożyczki dający pożyczkę zobowiązuje się przenieść na własność biorącego określoną ilość pieniędzy albo rzeczy oznaczonych tylko co do gatunku, a biorący zobowiązuje się zwrócić tę samą ilość pieniędzy albo tę samą ilość rzeczy tego samego gatunku i tej samej jakości. Istotą pieniężnej umowy pożyczkowej jest akt przeniesienia na własność określonej kwoty pieniężnej i akt zobowiązania się pożyczkobiorcy do jej zwrotu w tej samej walucie.
Kredyty denominowane lub indeksowane w walutach obcych nie są więc ani pożyczkami, ani kredytami w rozumieniu prawa bankowego ani kredytami konsumenckimi – w szczególności tzw. kredyty hipoteczne denominowane lub indeksowane we frankach szwajcarskich. Oto uzasadnienie:
W oparciu o umowę kredytu denominowanego lub indeksowanego do waluty obcej, bank oddaje do dyspozycji klienta środki pieniężne w walucie krajowej (czyli w złotówkach). W szczególności, w ramach umów o kredyt hipoteczny denominowany lub indeksowany do waluty obcej, banki stosują praktykę przelewania środków pieniężnych w walucie rodzimej (w złotówkach) na konto dewelopera lub sprzedającego nieruchomość. Zgodnie z definicją kredytu w rozumieniu prawa bankowego, kredytobiorca jest zobowiązany do zwrotu kredytu wraz z odsetkami i/lub prowizją w tej samej walucie.
(A) - praktyka spłaty kredytu przez wpłacanie przez kredytobiorcę rat kredytowych w walucie obcej kwestionuje zasadę, iż kredyt bankowy ma być spłacany w tej samej walucie, w jakiej został zaciągnięty. Jeśli taka praktyka jest akceptowana przez bank, to oznacza to, że tzw. kredyt denominowany lub indeksowany do waluty obcej nie jest kredytem w rozumieniu prawa bankowego. Zgodnie z „antyspreadową” Ustawą z dnia 29 lipca 2011 roku:
W przypadku umowy o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska, kredytobiorca może dokonywać spłaty rat kapitałowo-odsetkowych oraz dokonać przedterminowej spłaty pełnej lub częściowej kwoty kredytu bezpośrednio w tej walucie.
Tym samym Ustawa z dnia 29 lipca 2011 roku, stojąc w literalnej sprzeczności logicznej z definicją kredytu w rozumieniu prawa bankowego (wykluczającej spłatę kredytu w walucie innej, niż waluta jego zaciągnięcia), występującą w Ustawie z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe (art. 69), kwestionuje dotychczasową wykładnię, na mocy której kredyty denominowane lub indeksowane do waluty obcej są kredytami w rozumieniu prawa bankowego. Ustawa z dnia 29 lipca 2011 roku nie dokonuje zmiany w definicji kredytu w rozumieniu prawa bankowego. Wszystkie zmiany, które niniejsza ustawa wprowadza do Prawa bankowego, polegają na dodaniu dodatkowych paragrafów.
(B) - praktyka spłaty kredytu przez wpłacanie przez kredytobiorcę rat kredytowych w walucie rodzimej (złotówkach) i następnie przeliczanie tej kwoty po kursie kupna – wyznaczonym przez bank - dla waluty, w której kredyt jest denominowany lub do której jest indeksowany, również wskazuje na to, że kredytobiorca, spłacając kredyt, kupuje w banku środki pieniężne w walucie innej niż waluta kredytu celem jego spłaty.
Numer szwajcarski polega na tym, że kredyty frankowe nie są wcale kredytami. Zostały tylko tak nazwane przez banki, aby naiwnym konsumentom wcisnąć ów „genialny produkt finansowy”. KREDYTOBIORCY zostali oszukani. Tłumacząc to na bardziej ludzki język: Bank pożycza klientowi 300 tysięcy złotych po kursie 3PLN za 1 CHF, ale udzielenie pożyczki warunkuje tym, że klient musi wybudować lub kupić dom, który stanowi zastaw kredytu i ponadto musi zagrać na rynku na kwotę 300 tysięcy złotych na spadek kursu CHF. Ponieważ banki znalazły takich naiwnych klientów (frajerów) w liczbie około 500 tysięcy, łatwo można obliczyć w przybliżeniu stawkę tej gry. Frankowicze obstawili spadki kursu CHF w całym systemie finansowym naszego kraju w kwocie 150 miliardów złotych. Zagrali na spadek CHF za 150 miliardów złotych !!! Szwajcarski numer polega na tym, że każdego roku banki skubią swoich KREDYTOBIORCÓW frankowych na około 10-15 miliardów. Z roku na rok ta kwota powiększa się, gdyż kurs franka osiąga coraz wyższe wartości. Z pewnością „szwajcarski numer” jest aferą rozsadzającą system finansowy kraju. Bankierzy i ich polityczne lobby są w stanie na ulice wysłać czołgi i po zęby uzbrojonych policjantów, aby stłumić protest frankowy. W końcu walka toczy się o 50 miliardów złotych. Aby wygrać, frankowicze muszą zorganizować się w strukturę polityczną w celu wystartowania w wyborach do Sejmu w 2015 roku.
(C) – Aby kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych mogły być uznane za kredyty w rozumieniu Ustawy „Prawo bankowe”, powinny być spłacane w złotówkach bez uwzględniania spreadu walutowego. Raty spłaty kredytu powinny być wyznaczane z uwagi na uniwersalny algorytm: rata w walucie denominującej lub indeksującej ´ kurs przeliczeniowy jednostki waluty w złotówkach ustalany przez bank na dzień spłaty kredytu (według zasad zawartych w umowie kredytowej). Ponieważ banki nie są w stanie w oparciu o taki algorytm przygotować harmonogramu spłat kredytu w złotówkach (kurs waluty jest zmienny), domagają się od kredytobiorców zakupu waluty innej niż złoty w bankach (stąd stosuje się spread). Faktycznie więc kredytobiorca spłaca zaciągnięty kredyt w złotówkach (denominowany lub indeksowany do waluty obcej) w walucie innej niż złoty.
1.2. Kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych są niezamykalnymi kontraktami „futures” na kurs danej waluty na pozycji krótkiej
Jeśli kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych nie są kredytami w rozumieniu prawa bankowego, to czym one są?
Kredytobiorca biorąc kredyt denominowany lub indeksowany do waluty obcej zyskuje, kiedy kurs waluty obcej osłabia się w stosunku do złotówki lub traci, kiedy kurs waluty obcej wzmacnia się w stosunku do złotówki. W tym znaczeniu, kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych mają charakter pochodnych papierów wartościowych (derywatów).
Umowa kredytu denominowanego lub indeksowanego do waluty obcej jest więc de facto umową: (1) sprzedaży na kredyt złotówkowy zabezpieczony hipotecznie nieruchomością; (2) długoterminowego kontraktu terminowego na kurs waluty indeksującej lub denominującej w stosunku do złotego na pozycji krótkiej (czyli takiej, na której kupujący zyskuje, kiedy kurs waluty spada w stosunku do złotego).
Niech następujący przykład stanowi egzemplifikację sposobu, jak pracuje tzw. kredyt denominowany lub indeksowany do waluty obcej, na rynku finansowym:
(1) Bank X pożycza na hipoteczny zakup mieszkania klientowi Y 300 000 złotych denominowanych lub indeksowanych we franku szwajcarskim (CHF) po kursie 3ZŁ/1CHF. (2) Pożyczka 300 000 złotych zostaje zabezpieczona nieruchomością. Bank czuje się bezpiecznie. (3) Y biorąc pożyczkę denominowaną lub indeksowaną w CHF, kupuje kontrakt terminowy na spadek w stosunku do złotego wartości 100000 CHF. (4a) Jeśli kurs CHF spadnie do 2.8 ZŁ/1 CHF, to Y zyskuje 20 000 ZŁ (musi oddać bankowi X 280 000 ZŁ kapitału). (4b) Jeśli kurs CHF wzrośnie do 3.80 ZŁ/1 CHF, wówczas bank X zyskuje 80 000 złotych, zaś klient traci 80 000 złotych, będąc zmuszonym do spłaty bankowi 380 000 zł. kapitału.
Jeśli banki udzielając kredytów denominowanych lub indeksowanych w walutach obcych zabezpieczały się, kupując na rynku międzybankowym walutę, w której denominowano lub indeksowano kredyty, to wówczas banki przyjmowały rolę gracza ze swoimi klientami na pozycji długiej (czyli takiej, która przynosi bankowi zysk, jeśli kurs waluty wzrasta w stosunku do złotego).
(2) Jeśli bank X pożyczając klientowi Y, 3000 000 złotych denominowanych lub indeksowanych kursem CHF po 3 ZŁ/1 CHF, jednocześnie kupił od banku Z na rynku międzybankowym po tym samym kursie 100 000 CHF, to wówczas zajmował pozycję długą w stosunku do pozycji krótkiej klienta Y. (2) Jeśli kurs CHF wzrośnie do 3.80 ZŁ/1 CHF, to bank X uzyskując spłatę kredytu, otrzymuje 380 000 złotych od swojego klienta. (3) Za tę kwotę – tj. 380 000 złotych bank kupuje 100 000 franków szwajcarskich po kursie 3.80 ZŁ/1CHF. (4) Bank X oddaje bankowi Z wcześniej pożyczone 100 000 CHF. (5) W dyspozycji banku X znajduje się jeszcze 100 000 CHF tytułem zabezpieczenia pozycji długiej w stosunku do pozycji krótkiej klienta Y. Bank sprzedając owe 100 000 CHF na rynku po kursie 3.80 ZŁ/1 CHF, uzyskuje 380 000 złotych. (6) Ostatecznie więc jego bilans wzrasta o 80 000 złotych w stosunku do 300 000 złotych posiadanych przed rozpoczęciem gry z klientem.
To, czy banki grały na pozycji długiej ze swoimi kredytobiorcami frankowymi, można sprawdzić, badając ich aktywa denominowane we frankach szwajcarskich. Jeśli tak, to w ich interesie finansowym byłaby gra na wzrost kursu franka szwajcarskiego w stosunku do złotówki, na której musieliby tracić ich klienci.
W porównaniu ze standardowymi kontraktami terminowymi, tzw. kredyty denominowane lub indeksowane w walucie obcej, mają wadę, która nie pozwala kredytobiorcy na wykonanie ruchu rynkowego zwanego „obcinaniem strat”, a polegającego na zamykaniu zajętej pozycji poprzez zakup pozycji przeciwnej. W wypadku tzw. kredytów denominowanych lub indeksowanych w walutach obcych, zamykanie pozycji polegałoby na operacji przewalutowania kredytu po kursie odniesieniowym z dnia podpisania umowy kredytu lub wypłaty środków kredytowych.
1.3. Kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych łamią zasady uczciwych praktyk rynkowych
Zgodnie z art. 76 Konstytucji RP:
Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Zakres tej ochrony określa ustawa.
Jeśli więc tzw. kredyty denominowane lub indeksowane w walutach obcych są przykładem nieuczciwych praktyk rynkowych, władze publiczne, na mocy Konstytucji RP, są zobowiązane do ochrony kredytobiorców tychże kredytów.
Czy więc kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych są przykładem nieuczciwych praktyk rynkowych?
Zgodnie z ustawą z dnia 23 sierpnia 2007 roku o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym:
Numer szwajcarski polega na tym, że kredyty frankowe nie są wcale kredytami. Zostały tylko tak nazwane przez banki, aby naiwnym konsumentom wcisnąć ów „genialny produkt finansowy”. KREDYTOBIORCY zostali oszukani. Tłumacząc to na bardziej ludzki język: Bank pożycza klientowi 300 tysięcy złotych po kursie 3PLN za 1 CHF, ale udzielenie pożyczki warunkuje tym, że klient musi wybudować lub kupić dom, który stanowi zastaw kredytu i ponadto musi zagrać na rynku na kwotę 300 tysięcy złotych na spadek kursu CHF. Ponieważ banki znalazły takich naiwnych klientów (frajerów) w liczbie około 500 tysięcy, łatwo można obliczyć w przybliżeniu stawkę tej gry. Frankowicze obstawili spadki kursu CHF w całym systemie finansowym naszego kraju w kwocie 150 miliardów złotych. Zagrali na spadek CHF za 150 miliardów złotych !!! Szwajcarski numer polega na tym, że każdego roku banki skubią swoich KREDYTOBIORCÓW frankowych na około 10-15 miliardów. Z roku na rok ta kwota powiększa się, gdyż kurs franka osiąga coraz wyższe wartości. Z pewnością „szwajcarski numer” jest aferą rozsadzającą system finansowy kraju. Bankierzy i ich polityczne lobby są w stanie na ulice wysłać czołgi i po zęby uzbrojonych policjantów, aby stłumić protest frankowy. W końcu walka toczy się o 50 miliardów złotych. Aby wygrać, frankowicze muszą zorganizować się w strukturę polityczną w celu wystartowania w wyborach do Sejmu w 2015 roku.
Art. 3. Zakazane jest stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych.
Art. 4. 1. Praktyka rynkowa stosowana przez przedsiębiorców wobec konsumentów jest nieuczciwa, jeżeli jest sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu. 2. Za nieuczciwą praktykę rynkową uznaje się w szczególności praktykę rynkową wprowadzającą w błąd oraz agresywną praktykę rynkową, a także stosowanie sprzecznego z prawem kodeksu dobrych praktyk.
Art. 5. 1. Praktykę rynkową uznaje się za działanie wprowadzające w błąd, jeżeli działanie to w jakikolwiek sposób powoduje lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął.
Ponieważ tzw. kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych są faktycznie kredytami pod zastaw hipoteczny nieruchomości na zakup kontraktu terminowego na kurs waluty obcej wyłącznie na pozycji krótkiej, bez możliwości zamknięcia tej pozycji w wyniku ponoszonych strat finansowych, stanowią przykład nadzwyczaj agresywnej praktyki rynkowej niezgodnej z dobrymi obyczajami. Co więcej, banki nie informowały kredytobiorców o fakcie, iż w wypadku ponoszonych strat finansowych w wyniku wzrostu kursu waluty, w której kredyt jest denominowany lub indeksowany, kredytobiorca nie będzie mógł dokonać zamknięcia swojej pozycji w postaci przewalutowania kredytu.
Gdyby kredytobiorca wiedział o tym fakcie, że w razie nieustannego wzrostu kursu waluty obcej, w którym kredyt jest denominowany lub indeksowany, nie będzie w stanie dokonać przewalutowania kredytu oraz, że będzie zmuszony do spłaty kwoty kapitałowej nawet o 50% wyższej, a także że może zdarzyć się sytuacja, iż nigdy nie spłaci kredytu, gdyż roczne tempo wzrostu waluty denominującej lub indeksującej go, będzie wyższe niż roczna stopa spłaty kapitału kredytu (w wypadku kredytów na 25 lat – gdy kredytobiorca spłaca około 4% kapitału - wystarczy, żeby kurs waluty wzrastał 5% rocznie), w takiej sytuacji przeciętny konsument nie zaryzykowałby wzięciem kredytu nominowanego lub indeksowanego do waluty obcej.
1.4. Kredyty denominowane lub indeksowane do walut obcych stanowią narzędzie destabilizacji politycznej państwa
Liczba „frankowych” kredytobiorców jest szacowana na około 500 tysięcy obywateli. Przyjmując przeciętnie, że każdy, typowy kredytobiorca jest uwikłany w stosunki rodzinne wynoszące średnio pięć osób (małżonek lub partner, dziecko, rodzice), liczba obywateli naszego państwa wmanewrowanych w produkt bankowy pt. „kredyt denominowany lub indeksowany szwajcarską walutą” wynosi około 2.5 miliona obywateli. Całościowa kwota kredytów we frankach szwajcarskich szacowana jest na 34 miliardy euro na 2015 rok, czyli na ponad 140 miliardów złotych. Ponieważ typowe kredyty hipoteczne opiewają na okres spłaty przeciętnie od 20 do 25 lat, należy zakładać, że nasi obywatele spłacają rocznie około 4-5% kapitału kredytowego. Jeśli więc kurs franka szwajcarskiego będzie wzrastał średnio-rocznie powyżej 5% w okresie najbliższych 20-25 lat, to nasi obywatele nigdy nie zmniejszą wielkości 140 miliardowego (w złotych) kredytu.
Na początku 2009 roku kurs franka wynosił około 2 złotych, w 2015 roku wynosi 3.90. Daje to średni wzrost kursu tej waluty o około 15%. Zachodzi więc ryzyko, iż obecna kwota 140 miliardów złotych obciążeń w kredytach szwajcarskich będzie z roku na rok wzrastała o około 10% (bez powiększania się ilościowej puli w sztukach „kredytu szwajcarskiego”). W obecnej sytuacji geopolitycznej, np. wojny na Ukrainie, nie można wykluczać sytuacji, iż wzrost kursu waluty szwajcarskiej zwiększy swoją dynamikę do 15%. W ciągu 7 lat kwota 140 miliardów ma szansę wzrosnąć do kwoty 280 miliardów zadłużenia obywateli z tytułu kredytów denominowanych lub indeksowanych we frankach szwajcarskich. Grozi więc nam proces wysysania z kraju gigantycznych kwot aktywów pieniężnych za pośrednictwem banków. Prowadzić to może do zapaści gospodarczej i do destabilizacji ekonomicznej oraz politycznej kraju.
Numer szwajcarski polega na tym, że kredyty frankowe nie są wcale kredytami. Zostały tylko tak nazwane przez banki, aby naiwnym konsumentom wcisnąć ów „genialny produkt finansowy”. KREDYTOBIORCY zostali oszukani. Tłumacząc to na bardziej ludzki język: Bank pożycza klientowi 300 tysięcy złotych po kursie 3PLN za 1 CHF, ale udzielenie pożyczki warunkuje tym, że klient musi wybudować lub kupić dom, który stanowi zastaw kredytu i ponadto musi zagrać na rynku na kwotę 300 tysięcy złotych na spadek kursu CHF. Ponieważ banki znalazły takich naiwnych klientów (frajerów) w liczbie około 500 tysięcy, łatwo można obliczyć w przybliżeniu stawkę tej gry. Frankowicze obstawili spadki kursu CHF w całym systemie finansowym naszego kraju w kwocie 150 miliardów złotych. Zagrali na spadek CHF za 150 miliardów złotych !!! Szwajcarski numer polega na tym, że każdego roku banki skubią swoich KREDYTOBIORCÓW frankowych na około 10-15 miliardów. Z roku na rok ta kwota powiększa się, gdyż kurs franka osiąga coraz wyższe wartości. Z pewnością „szwajcarski numer” jest aferą rozsadzającą system finansowy kraju. Bankierzy i ich polityczne lobby są w stanie na ulice wysłać czołgi i po zęby uzbrojonych policjantów, aby stłumić protest frankowy. W końcu walka toczy się o 50 miliardów złotych. Aby wygrać, frankowicze muszą zorganizować się w strukturę polityczną w celu wystartowania w wyborach do Sejmu w 2015 roku.
Przewalutowanie kredytów denominowanych lub indeksowanych w walutach obcych jest więc postulatem nie tylko chroniącym obywateli przed agresywnymi praktykami bankowymi, ale również chroniącym bezpieczeństwo ekonomiczne i polityczne kraju.
2. Analiza treści proponowanej ustawy
W obu proponowanych sformułowaniach występuje błąd logiczny, sprowadzający się do wieloznaczności użytego słowa „kredyt”.
We frazie „/…/ ma obowiązek przeliczyć kredyt na walutę polską /…/ w obu sformułowaniach nie jest wiadome czy przedmiotem przeliczenia ma być cała wartość kredytu czy też niespłacona dotychczas wartość kredytu. Trzeba to doprecyzować.
2.1. W wypadku frazy „/…/ ma obowiązek przeliczyć całość wartości kredytu na walutę polską /…/”
Z uwagi na wyżej przedstawione uzasadnienie inicjatywy ustawodawczej w trybie referendalnym, należy przyjąć, iż tzw. kredyty denominowane lub indeksowane do waluty obcej są de facto, zabezpieczonymi hipotecznie kredytami sprzedaży kontraktów terminowych na kurs waluty obcej, na pozycji krótkiej, bez możliwości „obcinania ponoszonych strat”, a więc w konsekwencji agresywną praktyką rynkową wprowadzającą kredytobiorcę w błąd i wywołującą sytuację destabilizacji ekonomiczno-politycznej państwa. W związku z tym istnieją konstytucyjne podstawy, aby uznać te kredyty za nielegalne i zagrażające bezpieczeństwu obywateli i państwa. Przyjmując taki tryb argumentacji, należy przyjąć frazę „/…/ ma obowiązek przeliczyć całość wartości kredytu na walutę polską /…/”.
Jeśli kredyt denominowany lub indeksowany do waluty obcej uzna się za nielegalny, to wówczas trzeba przyjąć zasadę, iż zabieg przewalutowania powinien być obligatoryjny (a nie - zależny od wniosku kredytobiorcy). Uznanie nielegalności praktyki rynkowej niesie za sobą uznanie jej wyeliminowania z rynku.
Z drugiej jednak strony, na gruncie zasady liberalizmu, uczestnicy rynku mają prawo wikłać się w ryzykowne zachowania rynkowe, o ile akceptują ryzyko z nimi związane. Ponieważ kredyty denominowane lub indeksowane w walutach obcych są w istocie kontraktami terminowymi na kurs waluty obcej, gracze powinni mieć prawo zamknięcia swojej pozycji w dowolnym momencie wedle własnego uznania (tak, jak to ma miejsce na rynku standardowych kontraktów „futures”). Banki jako symetryczni uczestnicy rynku obrotu derywatami powinny również ponosić symetryczne ryzyko strat, tak jak ponoszą je kredytobiorcy tychże „kredytów-kontraktów” na kurs waluty obcej.
2.2. W wypadku frazy „/…/ ma obowiązek przeliczyć niespłaconą do dnia złożenia wniosku wartość kredytu na walutę polską /…/”
Użycie tej frazy niesie za sobą konsekwencję uznania legalności kredytu denominowanego lub indeksowanego walutą obcą. Oznacza to, że zysk kredytobiorcy w wyniku spadku kursu waluty jest legalny i dlatego kredytobiorca nie musi tego zysku oddawać bankowi. Takie stanowisko jest do obrony, ale tylko na bardzo wąskiej płaszczyźnie prawnej – mianowicie na gruncie zasad równych szans w grach giełdowych.
Banki mogą argumentować, że zasada równych szans w grze z bankiem nie może być stosowana, gdyż system bankowy kraju nie może upaść. W związku z tym, przyznając legalność kredytom denominowanym lub indeksowanym w walutach obcych, kredytobiorca podejmując grę z bankiem, musi narzucić na siebie zobowiązanie gry na warunkach ustalonych przez bank.
Drugie rozwiązanie z pewnością wywoła w przestrzeni publicznej dyskusję, która może zakończyć się odrzuceniem przez Sejm projektu ustawy.
3. Podsumowanie
Inicjatywa ustawodawcza Komitetu „Przewalutowanie kredytów hipotecznych” jest zasadna z powodu agresywnego rynkowo i wprowadzającego w błąd charakteru kredytów denominowanych lub indeksowanych w walutach obcych.
Łatwo jest bowiem wykazać, że nadmienione kredyty łamią prawo ustalone w ustawie z dnia 23 sierpnia 2007 roku o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Wprowadzają w błąd, gdyż nie są kredytami w rozumieniu Ustawy „Prawo bankowe”, nie są pożyczkami w rozumieniu Kodeksu Cywilnego oraz nie są kredytami konsumenckimi w rozumieniu Ustawy o kredytach konsumenckich. Łatwo wykazać, iż kredyty denominowane lub indeksowane w walutach obcych są w istocie transakcjami sprzedaży pozycji krótkich na kontrakty terminowe na kurs waluty obcej, w której denominowany lub indeksowany jest tzw. kredyt. Ponieważ są to kontrakty, których kredytobiorca, będący ich posiadaczem, nie jest w stanie zamknąć na mocy operacji przewalutowania kredytu, ich rynkowe funkcjonowanie skutkuje szkodami w postaci strat finansowych wielkiej rzeszy konsumentów usług bankowych (około 500 tys. osób). Istnieje więc interes publiczny ich delegalizacji. Konstytucja RP nakazuje władzom państwowym ochronę obywateli przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi, a więc takimi, które przynoszą im szkody. Uchwalenie przez Sejm proponowanej ustawy przez Komitet „Przewalutowanie kredytów hipotecznych” będzie aktem ochrony - przez władze publiczne - obywateli przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Do takiej ochrony Sejm jest konstytucyjnie zobligowany. Odmowa będzie równoznaczna złamaniu Konstytucji. W wypadku utraty immunitetu, poseł wetujący lub dokonujący obstrukcji procesu przeprowadzenia ustawy mającej na celu ochronę obywateli przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Wojciech Krysztofiak (dr hab., Uniwersytet Szczeciński, logik, autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia POLSKIdo Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute, od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International wojciech.krysztofiak@gmail.com)
Kredyty we frankach to obecnie bardzo gorący temat… Rzetelne, najnowsze informacje na temat aktualnej sytuacji na rynku publikuje portal wyrokifrankowiczow.pl . Warto tam zajrzeć…
OdpowiedzUsuńSuper i mega długi wpis ;)
OdpowiedzUsuńKredyty we frankach to gorący temat? Strasznie tego nie rozumiem. Ludzie chcieli przechytrzyć system i nabrali kredyty, a teraz płacz bo nie mają jak tego spłacić. Mają pecha. Wzięli kredyty to niech je spłacają. Przecież to dorośli ludzie którzy chyba wiedzieli co robią
Obecnie wielu oszukanych przez bank klientów zastanawia się, gdzie szukać najlepszego adwokata od spraw dotyczących kredytów frankowych. Najlepiej w tym celu sprawdzić ranking kancelarii prawnych obsługujących frankowiczów https://sprawdzony-adwokat.pl/kredyty-we-frankach/. Posiadanie szerokiej wyspecjalizowanej wiedzy jest niezbędne w takich sprawach aby obrać właściwą strategię procesową oraz dobrze napisać pozew.
OdpowiedzUsuńDzięki za wpis, sporo się dowiedziałem z tego artykułu… Tymczasem nie tylko frankowicze mają problemy finansowe...Receptą na taki stan rzeczy mogą okazać się być pożyczki od 18 lat przez internet. Na krajowym rynku taka pożyczka jest przyznawana pożyczkobiorcy, który ma ważny dowód osobisty, legitymuje się polskim obywatelstwem, zdolnością do czynności prawnych oraz ma konto bankowe założone na swoje imię i nazwisko i adres e-mailowy. Ponadto pożyczki nie wymagają przedstawiania żadnych zaświadczeń o dochodach, zarobkach czy zatrudnieniu.
OdpowiedzUsuńBranie w obecnych czasach kredyty to strasznie ryzykowny krok. Niestety możemy wplątać się w niemałe kłopoty, a przecież nikt nam nie da odszkodowania później od tego że ponosimy większe kwoty kredytu. Nie ma od tego ubezpieczenia. Lepiej nie ryzykować na tę chwilę.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak kiedyś była afera z tymi kredytami we frankach. Niby ludziom jakoś pomogli. Całe szczęście teraz nie ma aż takich problemów i mamy całą paletę wyboru banków na polskim rynku. Są też dobrze skonstruowane rankingi, dzięki czemu można wybrać dla siebie najlepszą opcję.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem kredyty to dość ryzykowna sprawa. W takich kwestiach zawsze lepiej pójść się skonsultować do dobrego doradcy. Jeśli źle zorientujemy się w sytuacji to będziemy musieli korzystać z doradztwa prawnego, by wyjść z beznadziejnej sytuacji. Nie warto wierzyć bankom.
OdpowiedzUsuń