TEKST Z DNIA 30.06.2014 ROKU
Zamiast wprowadzać zmiany w systemie kształcenia przyszłych nauczycieli, rząd usiłuje wymyślać nowe sposoby „przewalania kasy”, według których słabi nauczyciele mają się uczyć nauczania matematyki od lepszych nauczycieli. Ale gdzie rząd znajdzie tych lepszych nauczycieli? Czy ci lepsi nauczyciele powinni być członkami Platformy Obywatelskiej? Czy więc rząd PO idzie na wojnę z nauczycielami?
Minister Edukacji Narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska obarczyła winą nauczycieli matematyki za słabe wyniki abiturientów na egzaminie maturalnym. Matematykę oblało aż 25% uczniów; w niektórych województwach ten wskaźnik zbliża się do 30%. Czy ministerstwo będzie zwalniać nauczycieli matematyki, których uczniowie nie potrafią zdać egzaminu z dodawania i mnożenia? Minister zwróciła również uwagę na fakt, że dominantą w strukturze wyników z matematyki na egzaminie gimnazjalnym jest wartość 29%. Oznacza to, że najwięcej gimnazjalistów osiąga wynik rzędu 29% na teście gimnazjalisty. Kluzik-Rostkowska zauważa, że matematyka jest źle nauczana już na poziomie edukacji wczesnoszkolnej. Czy więc rząd PO idzie na wojnę z nauczycielami? http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/689329,matura-2014-rzez-polityczna-prawie-jednej-trzeciej-uczniow.html
Wykluczenie matematyczne
W Polsce większość społeczeństwa jest wykluczona matematycznie. Ponad 80% dorosłych obywateli nie jest w stanie zdać matematycznej części testu gimnazjalisty na poziomie 50%. Każdy wynik poniżej tego poziomu świadczy o mniejszym lub większym matematycznym wykluczeniu.
Zakres wykluczenia logiczno-matematycznego uniemożliwia rozwój dowolnego społeczeństwa. Innowacje technologiczne są bowiem wynikiem kompetencji formalno-matematycznych wynalazców. Dlatego poziom edukacji matematycznej jest kwestią poważnych decyzji politycznych w każdym państwie. Niestety w Polsce poziomem edukacji matematycznej żaden rząd nie przejmował się. Dlatego w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego wystartowałem z programem walki ze zjawiskiem wykluczenia matematycznego. Niestety uzyskałem jedynie niespełna 450 głosów, co świadczy o braku zainteresowania tematem wśród
wyborców.
Obarczanie winą nauczycieli za tak katastroficzny wynik z matematyki na egzaminie maturalnym jest zwykłym chamstwem politycznym rządu Tuska. Nauczyciele nauczają tego przedmiotu zgodnie z ramami programowymi ustalonymi przez ministrów. Za fatalne wyniki w edukacji matematycznej polskich uczniów odpowiadają tak zwani „eksperci”, którzy wymyślili program nauczania matematyki na wszystkich poziomach edukacji powszechnej. Ten program jest zły. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/645161,w-zerowkach---zamiast-literek-i-cyferek-patriotyzm-o-ideologicznosci-wychowania-przedszkolnego.html Owszem Minister Edukacji ma rację w jednym – że kłopoty z matematyką zaczynają się już na poziomie wczesnoszkolnym.
Polskie nauczanie wczesnoszkolne jest anty-matematyczne
Na kierunkach pedagogiki wczesnoszkolnej studenci nie są nauczani takich przedmiotów jak logika matematyczna czy też kognitywistyka arytmetyki. Kończąc studia pedagogiczne, przyszły nauczyciel pierwszaków nie rozumie pojęcia zbioru, pojęcia liczby naturalnej; nie odróżnia takich pojęć, jak: liczność (liczby kardynalne), wielkość czy liczby porządkowe. Myli mu się liczba z liczebnikiem; nie odróżnia cyfry od liczby jako desygnatu tej pierwszej. Nie ucząc się dowodzenia, nie ma żadnego pojęcia na czym polega myślenie matematyczne i co jest istotą myślenia formalnego. Jedna z najważniejszych osób opracowujących ramy programowe edukacji matematycznej na poziomie wczesnoszkolnym prof. Gruszczyk-Kolczyńska (zatrudniona przez rząd PO) publicznie stwierdziła podczas okolicznościowego wykładu w Uniwersytecie Szczecińskim w zeszłym roku akademickim, że nauczyciel matematyki nie musi znać formalnego pojęcia zbioru; że zajęcia z logiki formalnej nie są potrzebne przyszłym nauczycielom literek i cyferek.
Zamiast wielogodzinnych w tygodniu zajęć z psychologii poznawczej lub kognitywistyki, przyszły nauczyciel rozprawia na zajęciach o pedagogice czasu wolnego lub etyce. W polskich uniwersytetach i szkołach wyższych (zwykle ściemniania) http://blogi.newsweek.pl/Tekst/gospodarka/675552,najgorsze-szkoly-wyzsze-w-polsce.html trzeba przede wszystkim zmienić programy studiów z pedagogiki wczesnoszkolnej. To zaś wymaga zmiany paradygmatu jej uprawiania w Polsce. Jesteśmy w ogonie światowym w dziedzinie wyników naukowych w dyscyplinach pedagogiczno-edukacyjnych. Wiele miesięcy temu pisałem: http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/644020,katastrofalna-kondycja-polskiej-pedagogiki.html
Polska, typowa szkoła wyższa jest lepsza w dziedzinie naukowego uprawiania pedagogiki jedynie od typowej szkoły wyższej w Gruzji, Rosji, Czarnogórze, na Białorusi, w Azerbejdżanie, Albanii, Mołdawii i na Ukrainie. W Izraelu na publikację tekstu pedagogicznego, który spełnia międzynarodowe standardy naukowości, trzeba przeciętnie czekać w losowo wybranej szkole jedynie 116 dni, podczas gdy w Polsce ponad 45 lat. Jeden polski „pedagog-naukowiec” pisze pracę spełniającą międzynarodowe standardy akademickie w ciągu prawie 395 lat.
Okazuje się, że polski profesor lub doktor pedagogiki jest w stanie napisać rocznie niespełna 70 słów tekstu naukowego w języku angielskim, który mógłby być przedmiotem oceny przez badaczy z innych krajów. 70 słów rocznie oznacza, że rodzimy „specjalista-naukowiec-pedagog” pisze tygodniowo około dwóch słów mających jakąś wartość naukową i pobiera średnią, miesięczną pensję w wysokości 3500 złotych z jednej tylko szkoły. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/643887,beznadzieja-szkol-skutkiem-ideologicznosci-polskiej-pedagogiki.html
31-sze miejsce zajmowane przez Polskę w afrykańskim rankingu osiągnięć naukowych szkół wyższych w dyscyplinach pedagogicznych jest ze względów oczywistych skandalem. Wynik ten zawdzięczamy rozdrobnieniu ilościowemu szkół wyższych w Polsce. Ale nawet redukcja połowy z tych szkół poprawiłaby naszą pozycję jedynie do 25-go miejsca w Afryce. Nadal bylibyśmy gorsi od Etiopii (kraju targanego suszami i głodem), Sierra Leone (jeden z najbiedniejszych krajów świata), Rwandy (potarganej nie tak dawno krwawą rzezią domową) czy pustynnej Namibii. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/644373,pedagogika-polska-na-tle-afryki.html
Zamiast wprowadzać zmiany w systemie kształcenia przyszłych nauczycieli, rząd usiłuje wymyślać nowe sposoby „przewalania kasy”, według których słabi nauczyciele mają się uczyć nauczania matematyki od lepszych nauczycieli. Ale gdzie rząd znajdzie tych lepszych nauczycieli? Czy ci lepsi nauczyciele powinni być członkami Platformy Obywatelskiej?
Matematyka w „Elementarzu” Lorek
Joanna Kluzik-Rostkowska zaordynowała wprowadzenie nowego „Elementarza” dla wszystkich dzieci w szkołach podstawowych w Polsce. Czy rząd sprawdził profesjonalizm tego podręcznika?
W Polsce jest bardzo niewielu naukowców, którzy zajmują się badaniami nad myśleniem matematycznym dzieci zgodnie ze współczesnymi standardami metodologicznymi tego rodzaju badań. Większość naszych, rodzimych „specjalistów” od wczesnoszkolnej edukacji matematycznej czerpie swoją wiedzę z książek przedwojennych Piageta. Świat poszedł tak daleko do przodu, że hipotezy Piageta są traktowane dzisiaj jako „zabytek historyczny”. Nie można opracowywać nowoczesnych programów nauczania matematyki, czerpiąc z „zabytkowej wiedzy psychologicznej”.
Od dwóch lat Narodowe Centrum Nauki finansuje moje badania nad mentalnymi mechanizmami użycia liczb w aktach liczenia (różnego typu). Mimo to rząd nie zwrócił się do mnie z prośbą o recenzję ‘Elementarza” Lorek w aspekcie matematycznych treści edukacyjnych. Nadal czekam na taką ofertę, tym bardziej, że w „Elementarzu” występuje wiele poważnych błędów dydaktycznych dotyczących prezentacji matematycznych treści nauczania. Co więcej, w naszym kraju jest wielu młodych badaczy (publikujących razem z najlepszymi na świecie ekspertami w dziedzinie kognitywistyki arytmetyki w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych Listy filadelfijskiej), którzy są w stanie zespołowo opracować najnowocześniejszy w Europie program nauczania matematyki na etapie wczesnoszkolnym. Dlaczego rząd nie korzysta z wiedzy ekspertów, a pożytkuje się „dinozaurami”? Jeśli mi się udało takich ludzi ściągnąć na konferencję naukową w zeszłym roku do Pobierowa, to dziwię się niemocy rządu, który przecież dysponuje sztabem urzędników.
Morał
Jeśli chcemy zmienić polską edukację tak, aby była najlepsza w Europie, rząd musi przestać udawać, że coś robi w tym zakresie. Niestety obecne propozycje Minister Edukacji Narodowej nie pomogą poprawić poziomu nauczania matematyki w polskich szkołach. Tu wymagana jest koncepcja opracowana od podstaw. Czas więc powrócić do pozytywistycznego hasła „pracy u podstaw”.
***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute), od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz