niedziela, 25 lutego 2018

WOJNA NA UKRAINIE. TUSK SZEFEM RADY EUROPY. PODSŁUCHY W POLSCE. AMERYKAŃSCY SZPIEDZY U MERKEL. CO JEST W EUROPIE GRANE?

TEKST  Z  DNIA  14.07.2014  ROKU
Moje „Źródło informacji” przekazało, że według „think-tanku”, który „chyba” zorganizował podsłuchy, najlepszym rządem dla Polski byłby ten, którego ministrami byliby politycy  z oczyszczonej Platformy Obywatelskiej oraz z  Twojego Ruchu Palikota. Premierem  ma zostać człowiek Platformy, mianowicie obecna minister Bieńkowska. Rzecz jasna, musi zostać spełniony jeden warunek, aby partia Palikota znalazła się w nowej koalicji rządzącej do czasu wyborów do sejmu w 2015 roku. Twój Ruch musi nieco odpuścić w antyklerykalnej retoryce. Czy dojdzie do zmiany rządu? Czy Bieńkowska z Palikotem i Millerem utworzą po wakacjach nowy gabinet? Czy Tusk zostanie szefem Rady Europy dla uzyskania równowagi w Europie w rodzącym się konflikcie: Merkel-Obama,  na tle Ukrainy?
Tydzień minął, a media donoszą: Putin chce punktowo zaatakować Kijów w ramach retorsji na rzekomy atak wojska ukraińskiego na miasto w Rosji. Tusk ma zostać szefem Rady Europy w Brukseli. Tego sobie życzy Angela Merkel. W Niemczech trwają „polowania” na amerykańskich szpiegów z CIA. U nas akcja podsłuchowa nadal trwa, choć straciła nieco impet. Aby wyostrzyć czytelnikom smak, warto dodać, że  przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych, poseł Sosnowski z PSL  brał udział w wypadku samochodowym. Samochód, w którym jechał został „stuknięty” przez obywatela Niemiec. Poseł jednak nie zginął. Znajduje się w szpitalu. Czy te zdarzenia dadzą się powiązać w jedną opowieść?
Zacznijmy od podsłuchów
Afera podsłuchowa rozpoczęła się z wielkim impetem. Nagrania z „knajpianych” rozmów ujawniły, że ministrowie Tuska  nie zasługują na pełnienie publicznych funkcji. Sikorski marnotrawi publiczne pieniądze, stawiając kosztowne wino i ośmiorniczki drugiemu, byłemu ministrowi Rostowskiemu z funduszu reprezentacyjnego MSZ. Przy okazji „niewinnie” stwierdza, że jego urząd wydaje na rozmowy o polityce w  ekskluzywnych knajpach kilkanaście milionów złotych rocznie. Rzecz jasna, rozmowy te prowadzone są  użyciem tak zwanego „wysokiego języka”. Padają więc podczas tych ambitnych konwersacji „dyplomatyczne kurwy”, „międzynarodowe robienie laski lub łaski”. W innych rozmowach mówi się o kręceniu lodów, o „chujach”, o blokowaniu dojścia do władzy Prawa i Sprawiedliwości przez Narodowy Bank Polski. Niektóre podsłuchy ujawniają mega-afery w ministerstwach; szczególnie taśma z Wojtunikiem i Bieńkowską, opublikowana 14.07.2014 przez tygodnik „Wprost”. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/689819,rzad-tuska-wygrywa-czy-ciag-dalszy-nagran-podsluchowych-%E2%80%93-tych-pikantniejszych.html
Mainstreamowe media opinii są przerażone. Komentarzy na  temat  ostatnich taśm nie jest zbyt wiele. Te, które ukazują się, np. w „Gazecie Wyborczej”, bagatelizują sprawę podsłuchów.   Akcja nastawiona na wyciszenie afery, poprzez akcentowanie medialne sprawy Chazana http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/689774,prof-chazan-episkopat-smierc-dziecka-i-nowa-konkwista.html i klaspsów w pupę i twarz Korwin-Mikkego http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/689868,korwin-mikke-uwielbia-posladki-katarzyny-piekarskiej-z-sld.html ,  będzie przez najbardziej poczytny dziennik ukazujący się w naszym kraju  nadal kontynuowana. Powód jest prosty. Obalenie rządów Platformy Obywatelskiej doprowadzi do  bankructwa „Gazety Wyborczej”. Objęcie sterów w Rządzie przez Kaczyńskiego i Korwin-Mikkego zakończy intratne zlecenia rządowe na reklamy umieszczane w gazecie Adama Michnika.   W 2011 roku, po zwycięstwie Tuska w wyborach do sejmu kurs akcji Agory, właściciela „Gazety Wyborczej” wynosił średnio około 20 złotych; obecnie   apetyt rynkowy na akcje największego koncernu medialnego w Polsce oscylują wokół 8 złotych  i 50 groszy. Od początków afery podsłuchowej znajdują się w dynamicznym trendzie spadkowym.
Afera  ma więc skutki finansowe ma rynku mediów; scenariusze dla czasopism wspierających rząd Tuska są pesymistyczne. W wypadku „rozbetonowania” sceny – dziennikarze „Gazety Wyborczej”, Wielowieyska, Kublik i inni będą musieli postawić sobie szekspirowskie pytanie: To be or not to be? Wczuwanie się w rolę Hamleta nie jest zajęciem przyjemnym, wywołać może nawet traumę egzystencjalną, tym bardziej kiedy ma się kredyty do spłacenia.
Premier Donald Tusk  buńczucznie zapowiadał, że afera podsłuchowa zostanie wyjaśniona. Najpierw zasugerował, ze „Ruskie” chcą obalić rząd; potem, że to nie „Ruskie od Putina” stoją za podsłuchami, ale kartel węglowy z Donbasu, którego rezydentem w Warszawie jest „węglarz” Falenta kierujący w Polsce gangiem kelnerów. Handlarz węglem zostaje aresztowany. Po kilku dniach zostaje wypuszczony na wolność z prawem do opuszczenia kraju i bez kaucji. Mimo to prokuratura ujawnia, że śledztwo jest rozwojowe, dowodząc swojej tezy 1200 stronami akt (sprawy rozwodowe, oczywiście te na „bij i zabij” w polskich sądach liczą zwykle większą objętość).
Jaki więc płynie wniosek z afery podsłuchowej? Trzeba ją jak najszybciej wyciszyć, tak aby nie doprowadzić do obalenia Rządu i przedterminowych wyborów, gdyż wówczas władzę obejmie Kaczyński (premier), Korwin-Mikke (minister spraw wewnętrznych), http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/689630,kaczynski-atakuje-korwin-mikkego-czy-pis-stworzy-koalicje-z-npjkm.html Macierewicz (minister sprawiedliwości), Terlikowski (minister edukacji narodowej), Chazan (minister zdrowia),  Gowin (minister nauki i szkolnictwa wyższego). Bez wątpienia taki scenariusz musi napawać lękiem.
Dlaczego Tusk chce wyciszyć aferę?
Otóż, Tusk już wie kto stoi za podsłuchami. Moje „poważne źródło informacji” doniosło, że z pewnością Tusk nie znajdzie się na taśmach ujawnianych w przeciągu długich wakacji.  Znajdą się inni politycy, biznesmeni i czołowi przedstawiciele rodzimego życia publicznego. Dlaczego Premier jest więc „taśmowo chroniony”? Bo Tusk jest postrzegany jako polityk, który gwarantuje stabilność państwa. Taśmy więc mają spełniać wyłącznie funkcję wychowawczą względem Premiera – stanowią sygnał, aby „pogonił z rządu skorumpowane bractwo wzajemnego kręcenia lodów”.
Moje „Źródło informacji” przekazało, że według „think-tanku”, który „chyba” zorganizował podsłuchy, najlepszym rządem dla Polski byłby ten, którego ministrami byliby politycy  z oczyszczonej Platformy Obywatelskiej oraz z  Twojego Ruchu Palikota. Premierem  ma zostać człowiek Platformy, mianowicie obecna minister Bieńkowska. Rzecz jasna, musi zostać spełniony jeden warunek, aby partia Palikota znalazła się w nowej koalicji rządzącej do czasu wyborów do sejmu w 2015 roku. Twój Ruch musi nieco odpuścić w antyklerykalnej retoryce.
Po wakacjach, prawdopodobnie dojdzie do zasadniczego przesilenia rządowego. Czy Tusk przestanie być premierem?   Media donoszą, że kandydaturę Tuska na przewodniczącego Rady Europy popiera Angela Merkel (miałby zastąpić van Rompuya). Stanowi on bowiem gwarancję ochrony niemieckich interesów gospodarczych. http://www.wprost.pl/ar/457515/Tusk-szefem-Rady-Europejskiej-Merkel-popiera-kandydature/ Takim interesem jest przede wszystkim bezpieczeństwo energetyczne państwa niemieckiego. Tusk  zasłynął jako twórca projektu energetycznego dla Unii Europejskiej, którego rdzeniem jest utrzymanie rentowności Nord Streamu (rosyjsko-niemieckiej inwestycji przesyłu gazu). http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/687504,unia-energetyczna-co-zakombinuje-tusk-z-merkel-czy-dziala-na-szkode-polskiej-gospodarki.html
Wyciszenie afery ma więc służyć nowemu rozdaniu gabinetowemu. W tym świetle, afera podsłuchowa służy najzwyczajniej „wycięciu” kilku polityków z posad rządowych, w szczególności tych z PSL.
Rozstanie PO z PSL
Aby rząd z premierem Bieńkowską mógł uzyskać wotum zaufania, potrzebne jest poparcie   Twojego Ruchu oraz SLD.     Z samym PSL-em, partia Tuska nie będzie w stanie utrzymać władzy – były premier Pawlak wyraził swoje wotum separatum podczas głosowań nad dymisją Sienkiewicza.     Wyrzucenie ludowców z towarzystwa władzy jest więc w rękach Angeli Merkel. Czy przekona ona Camerona do kandydatury Tuska na szefa Rady Europy? W końcu nasz  Premier nie bluzgał na szefa  brytyjskiego rządu; czynił to Radosław Sikorski. Wyłania się więc wniosek, że taśma potrzebna  była po to, aby Sikorski nie stanął Tuskowi na drodze do kariery na europejskich salonach w Brukseli.
„Źródło” w nieco wakacyjnym tonie nie wyraziło również żadnych oporów przed propozycją objęcia teki Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego przez Krysztofiaka z Twojego Ruchu (w końcu nie dostał się do Parlamentu Europejskiego). Podczas rozmowy ze „Źródłem” były omawiane   propozycje teki  Ministra Edukacji Narodowej dla prof. Hartmana; w przerywnikach padało nazwisko Millera jako drugiego po Palikocie – wicepremiera.
Rzecz jasna – rozmowa ze „Źródłem” odbywała się wakacyjnie przy piwku.  Jeden z rozmówców „wakacyjnie” podkreślił to, że Krysztofiak dwa razy już w sowim życiu „obsadził” metodą performatywną ważne stanowiska. Za pierwszym razem prof. Chmielewskiego ustanowił poprzez wskazanie Rektorem US. Potem Rektor Chmielewski został nawet europarlamentarzystą. Drugim razem – tą samą metodą, czyli poprzez publiczne obwieszczenie, uczynił prof. Edwarda Włodarczyka Rektorem US, startując nawet dla niepoznaki  w wyborach na rektora.
Desygnowanie polityka na premiera jednak nie jest tej samej rangi marketingowej zajęciem, ale w wakacje „nigdy nic nie wiadomo” – romanse zwykle się kończą z końcem sierpnia. Nie jest wykluczone – że romans Tuska z Piechocińskim zakończy się awanturą wszczętą przez zdradzonego przedstawiciela partii chłopskiej. Ani lider PSL ani Pawlak nie są bowiem w typie przyszłej Premier Bieńkowskiej.
Komu ma służyć nowy Rząd?
Nie jest jednak przesądzone to czy Tusk zostanie szefem Rady Europy. Poparcie samej Merkel jest niewystarczające. Ponadto, ważna jest jeszcze decyzja samego Tuska. Czy on sam zgodzi się na nowe polityczne wyzwanie? Być może, nagrania służyć mają właśnie temu, aby Tuska „wręcz wygnać do Brukseli”.
Podczas wakacyjnej rozmowy ze „Źródłem” padło nazwisko Michaela Bloombega, burmistrza Nowego Jorku, a także Georgy Sorosa, twórcy Open Society Institue i piewcy popperowskiej koncepcji społeczeństwa otwartego, w kontekście „niewakacyjnym”, mianowicie ewentualnej wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Obama nie zamierza odpuścić Putinowi w kwestii ukraińskiej. Ukraina nie może być państwem prorosyjskim z racji interesu strategicznego „naftowo-gazowych” grup kapitałowych działających w USA. Europejskość Ukrainy oznacza bowiem jej przystąpienie do NATO. To zaś uczyni koncepcję wybudowania gazociągów i naftociągów z Zatoki Perskiej, przez Turcję, Morze Czarne i Ukrainę do Europy, możliwą do zrealizowania. Owszem, stoi to w sprzeczności do interesu Niemców. Stąd, mamy w kraju nad Łabą aferę ze szpiegami amerykańskimi. Kilka dni temu niemiecki rząd w sposób zdecydowany zareagował na próby podsłuchiwania przez CIA polityków z Berlina.  Amerykanów interesuje to, czy Niemcy zamierzają się ostro przeciwstawić Putinowi. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/swiat/683611,wojna-domowa-na-ukrainie.html
Jeśli Putin zbombarduje Kijów?
Rosyjski Prezydent ostrzegł Ukraińców przed punktowym atakiem na Kijów. Taka wypowiedź z pewnością stanowi sondaż reakcji państw europejskich na ewentualna, militarną agresję Rosji na Ukrainę. Czy Niemcy, w wypadku inwazji rosyjskiej na Zagłębie Donieckie, staną po stronie USA, czy odetną się od konfliktu, umywając dłonie? Pojawia się więc dla Obamy bardzo poważny problem logistyczny: jak Ukrainę wspomóc w jej walce z syberyjskim niedźwiedziem?
Pomoc militarna ze strony NATO będzie musiała „iść logistycznie” przez Polskę. Kanał przerzutowy sprzętu, przez  Turcję i  Morze Czarne, nie może być brany pod uwagę, gdyż na Krymie stacjonują okręty Putina. Czy wobec tego polski rząd wesprze Obamę?
Nasi politycy, szczególnie Sikorski, zachowywali się nadzwyczaj zachowawczo podczas pierwszej, w listopadzie 2013 roku, fazy rewolucji na kijowskim Majdanie. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/swiat/681055,ukraina-co-zrobi-putin-co-powinien-zrobic-polski-establishment.html Amerykanie nie są więc w stanie przewidzieć, jak zachowa się obecny nasz rząd  na wypadek regularnej wojny pomiędzy Rosją a Ukrainą. Każda strategia gry wojennej wymaga pewności logistycznej. Jeśli nie ma się zabezpieczonej „logistyki”, to przegrywa się wojnę (doświadczyli tego zarówno Bonaparte jak i Hitler, wybierając się na Moskwę).
Czy wobec tego nie należałoby postawić hipotezy, że „think-tanki” Sorosa i Bloomberga zmontowały „podsłuchy” celem dokonania zmian w polskim rządzie, aby zamienić „niepewnych polityków” na tych, którzy chętnie pomogą Amerykanom  na wypadek inwazji rosyjskiej na Kijów? Być może, wystarczy sama zmiana rządu w Polsce, aby przestraszyć Putina  przed „punktowymi nalotami” na Kijów. USA nie jest bowiem w stanie  samodzielnie, bez pomocy Polski, uspokoić Putina, któremu marzy się słowiański „neo-carat”, czy nawet podział Europy wschodniej pomiędzy strefę wpływów niemieckich i rosyjskich.
Wypadek posła Sosnowskiego z PSL
Sosnowski już był wiceministrem w MSW; obecnie jest szefem Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Miał wypadek samochodowy (14.07.2014) w wyniku zderzenia z innym samochodem, którym kierował obywatel Niemiec. Snuć można różne historie o przyczynach wypadku. Tak trudno jest w tym wypadku uwierzyć w zbieg okoliczności, jak trudno było uwierzyć w przypadkowość koincydencji rewizji w gabinecie posła Burego i głosowania nad wotum nieufności dla rządu Tuska lub przypadkowość zbieżności ujawnienia podsłuchów i drakońskiej, półmilionowej kary dla Point Group – właściciela tygodnika „Wprost” -  wymierzonej przez Komisję Nadzoru Finansowego   Czy stłuczka i złamany obojczyk posła Sosnowskiego to wiadomość ze strony wywiadu niemieckiego, a może amerykańskiego? Może to sygnał, aby PSL „odspawał” się od Tuska.
Podczas rozmowy „Źródło” wymieniło również nazwisko generała Petelickiego, który w niewyjaśnionych okolicznościach popełnił samobójstwo. Generał zajmował się w rządzie Cimoszewicza przestępczością zorganizowaną; na emeryturze był doradcą Ernst & Young, amerykańskiej firmy konsultingowej należącej do grona najbardziej wpływowych „think-tanków” biznesowych na świecie.  „Źródło” więc zasugerowało, że gra podsłuchowa może być niebezpieczna. Sugestia miała charakter jednoznaczny.
Puenta
Czy dojdzie do zmiany rządu? Czy Bieńkowska z Palikotem i Millerem utworzą po wakacjach nowy gabinet? Czy Tusk zostanie szefem Rady Europy dla uzyskania równowagi w Europie w rodzącym się konflikcie: Merkel-Obama,  na tle Ukrainy?
Rzecz jasna, sącząc piwko i zastanawiając się nad fabułą polskiej powieści polityczno-kryminalnej, snuliśmy ze „Źródłem” potencjalne scenariusze rozwoju wypadków. To, czy niniejszy felieton napisałem na serio, czy żartobliwie, czytelnik musi już sam rozstrzygnąć.
W każdym razie, projekt powakacyjnego rządu z Bieńkowską jako premierem, Palikotem i Millerem jako wicepremierami, oceniam wysoko, ale pod jednym warunkiem. Przyszły rząd ma w sposób zdecydowany wspierać europejskie procesy integracyjne; ma przyspieszyć wprowadzanie Euro do Polski, popierać jednoznacznie  proeuropejskie aspiracje Ukrainy, zaś na naszym podwórku: podnieść wyraźnie płacę minimalną i dokonać istotnej rewolucji w obszarze nauki wraz ze zmianami w programach edukacji powszechnej. Kwestie marketingu antyklerykalnego,  z wyjątkiem dwóch: eliminacji z Kodeksu Karnego paragrafu o obrażanie uczuć religijnych oraz redukcji do jednej godziny lekcji katechezy w szkołach,   można odpuścić, jeśli ma to być ceną za realizowanie projektu nowoczesnego, europejskiego państwa  w ramach nowej koalicji: PO, TR i SLD.
***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations  of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute), od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz