Blog globalny poświęcony: polityce, nauce, filozofii, religii, filmom edukacyjnym, życiu akademickiemu, kulturze, wydarzeniom ze świata polityki i obyczajowości.
▼
sobota, 23 listopada 2019
KRYSZTOFIAK: BLOG GLOBALNY: CZY KOŚCIÓŁ KATOLICKI CHCE UCZESTNICZYĆ W CZ...
KRYSZTOFIAK: BLOG GLOBALNY: CZY KOŚCIÓŁ KATOLICKI CHCE UCZESTNICZYĆ W CZ...: Dnia 08 listopada 2019 roku Komisja Dyscyplinarna Uniwersytetu Szczecińskiego wszczęła postępowanie dyscyplinarne wobec Wojciecha Kryszt...
CZY KOŚCIÓŁ KATOLICKI CHCE UCZESTNICZYĆ W CZYSTKACH AKADEMICKICH?
Dnia
08 listopada 2019 roku Komisja
Dyscyplinarna Uniwersytetu Szczecińskiego wszczęła postępowanie
dyscyplinarne wobec Wojciecha Krysztofiaka. Obwiniony nie otrzymał jednak
dotychczas od Rzecznik Dyscyplinarnej US, dr hab. Leonardy Mariak
wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wraz z jego uzasadnieniem. A
wniosek taki został ustanowiony 04 października 2019 roku. Komisja
Dyscyplinarna US pracuje od prawie dwóch miesięcy pełną parą, zapominając o
przedstawieniu z uzasadnieniem konkretnych zarzutów Wojciechowi Krysztofiakowi.
Obwiniony jedynie otrzymał dokument pt. „Zawiadomienie o skierowaniu wniosku do
Komisji Dyscyplinarnej” napisany jako „Zawiadomie o skierowanie wniosku do
Komisji Dyscyplinarnej”.
Biskup, który narusza prywatność dziewczynki (nie tylko jej prawo do prywatności) |
ZARZUTY
W
„Zawiadomiu” (oryginalny tytuł dokumentu) czytamy, iż Wojciech Krysztofiak „/…/
dopuścił się podczas wykonywanych obowiązków dydaktycznych i w innych
oficjalnych kontaktach ze studentami zachowań werbalnych i pozawerbalnych
nielicujących z zasadami etyki zawodu nauczyciela akademickiego /…/ które
naruszały godność studentów /…/, prawo
do prywatności, poszanowania uczuć religijnych.”.
W
swoim dokumencie niestety Rzecznik Dyscyplinarna nie opisuje tych zachowań, co
więcej – nawet nie podaje daty, stwierdzając jedynie, że miały one miejsce w
latach 2016-18 (a więc nawet trzy lata temu) oraz w semestrze roku akademickiego 2017/2018. Takiego „Zawiadomia”
nie można chyba poważnie traktować jako wniosku o wszczęcie postępowania
dyscyplinarnego, ponieważ zarzuty należy udokumentować opisem konkretnych
zachowań. Obwiniony czeka więc na przedstawienie mu takiego wniosku. Skierował nawet "prośbę" o jego dostarczenie.
Rzecznik
wnioskuje o wymierzenie Obwinionemu kary nagany oraz obniżkę wynagrodzenia o
25% na okres dwóch lat. W tym kontekście sprawa prof. Popieli, nawołującej do zabijania uczestników marszów równości
i określającej polityków frazą „facjata esesmana”, jawi się bardzo interesująco:
Czy Rzecznik będzie wnioskował o obniżenie
wynagrodzenia Popieli o 100%?
SKŁAD KOMISJI
ORZEKAJĄCEJ
Komisja Dyscyplinarna powołała trzech sędziów do składu orzekającego: dr hab. Dorotę
Kozaryn (pełniąca funkcję przewodniczącej), księdza dra hab. Sławomira
Bukalskiego oraz studenta. Przewodnicząca składu orzekającego jest specjalistką
w zakresie językoznawstwa historycznego. Z pewnością podczas procesu, o ile nie
zostanie wyłączona ze Składu Orzekającego, będzie musiała się napracować, aby
wykazać Obwinionemu (ku chwale Kościoła katolickiego), że obraża słowami i gestami studentów w ramach tzw. „zarzutu
godnościowego”.
Ksiądz
Bukalski pojawił się w mediach jako bohater w opisie jednego z faktów
pedofilii, której dopuścił się jeden z księży katolickich. Otóż, zarzuca mu się
udział w ukrywaniu faktu pedofilii oraz w udostępnieniu danych telefonicznych i
adresowych ofiary księdzu oskarżonemu o próbę gwałtu na chłopcu.
Mapa kościelnej pedofilii w Polsce |
Ksiądz
Bukalski znany jest również ze swoich opinii na temat nawracania grzeszników.
Według jego słów, grzesznicy, którzy wyrządzają
zło Kościołowi, powinni być karani dyscyplinarnie oraz należy ich upokorzyć,
szczególnie wtedy, gdy grzesznik jest osobą pełniącą ważne funkcje społeczne. Oto
próbka „złotych myśli” księdza Bukalskiego:
Istotą i
sensem zbawczej ofiary Jezusa Chrystusa jest wyzwolenie człowieka od grzechu i
śmierci. Kościół kontynuuje tę misję Jezusa Chrystusa, czyli wyzwalanie człowieka
od grzechu, tym samym sam ciągle się odnawia. Posługa kapłańska jest tu
kluczem, a sakrament pojednania i pokuty jest najwłaściwszą drogą. Jednakże
wobec niechęci do nawrócenia, która może się pojawiać, Kościół używa środków
dyscyplinarnych (upomnienie, nakaz unikania notorycznych grzeszników, kary kościelne
łącznie z ekskomuniką). Kościół reaguje więc także na drodze dyscyplinarnej na
zło w swoim wnętrzu. I nie ma w tym nic dziwnego. Grzech odpuszczony w sakramencie
pojednania, jeśli jest przestępstwem przeciwko wspólnocie kościelnej, musi zostać
ukarany. Chodzi bowiem o to, aby dla wszystkich było jasne, że nie można
bezkarnie popełniać zła. Jednoznacznie trzeba podkreślić, że nie jest
konieczne, aby nawrócenie do Pana Boga miało charakter publiczny, nawet w
przypadku grzechów publicznych. Najważniejsze jest nawrócenie, a nie
upokorzenie grzesznika. Jednakże może się zdarzyć w dwóch przypadkach, że
lepiej jest dla tego, kto się nawraca, aby uczynił to w sposób publiczny. Pierwszy
przypadek dotyczy zwłaszcza osób pełniących ważne czy wpływowe funkcje w
Kościele lub w społeczeństwie. Te osoby były lub są przykładem dla innych. W
takim przypadku publiczne nawrócenie nie będzie z całą pewnością naruszeniem
godności nawracającego się grzesznika. Drugi przypadek to konieczność naprawienia
zgorszenia. Nawrócenie publiczne jest wówczas wymogiem sprawiedliwości.
WNIOSEK O
WYŁĄCZENIE KSIĘDZA
BUKALSKIEGO ZE SKŁADU
ORZEKAJĄCEGO
Wojciech
Krysztofiak postanowił złożyć do Przewodniczącej Składu Orzekającego wniosek o wyłączenie
księdza Bukalskiego. Oto jego treść:
Na mocy
art. 42 Kodeksu postępowania karnego w związku z art. 305 z dnia 20 lipca 2018
roku „Prawo o szkolnictwie wyższym” wnioskuję o wyłączenie ze składu orzekającego
ks. Dr hab. Sławomira Bukalskiego.
Uzasadnienie
( (1) W „Zawiadomieniu o skierowaniu
wniosku do Komisji Dyscyplinarnej US” z dnia 04.10.2019 roku, sygnowanym przez
Rzecznika Dyscyplinarnego dr hab. Leonardę Mariak, pod adresem obwinionego
Wojciecha Krysztofiaka został sformułowany zarzut, iż „dopuścił się podczas
wykonywanych obowiązków dydaktycznych /…/ zachowań /…/ które naruszały prawo do
/…/ poszanowania uczuć religijnych.
(2) Ksiądz Sławomir Bukalski wybrany do
orzekania w sprawie winy Obwinionego reprezentuje ideologiczną instytucję
Kościoła katolickiego. Z tej racji jego ocena będzie zawsze obarczona zarzutem
stronniczości, gdyż będzie dokonywał oceny zachowania Wojciecha Krysztofiaka z punktu
widzenia tak zwanej „katolickiej nauki społecznej”.
(3) Zachodzi więc wysokie
prawdopodobieństwo, iż członek Składu Orzekającego, ksiądz Sławomir Bukalski w
swoim werdykcie będzie posługiwał się kategorią grzechu, a nie kategoriami
prawnymi.
(4)Jednym z przykładów wypowiedzi
Obwinionego, który może stanowić według Rzecznika (choć dotychczas Obwinionemu
nie przedstawiono zarzutów, lecz jedynie informację o skierowaniu wniosku do z
zarzutami do Komisji Dyscyplinarnej) jest zadanie skontrolowania przez
studentów poprawności logicznej następującego wnioskowania: „Niektórzy księża
są pedofilami. Każdy pedofil jest przestępcą. Każdy ksiądz kocha Boga. Zatem
niektórzy przestępcy kochają Boga”.
(5)Ksiądz Sławomir Bukalski w 2013
roku został oskarżony przez media https://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/1,34939,13964331,Ofiara_pedofila___Wygooglalem_tego_ksiedza_po_latach_.html
„Wyborcza.pl Szczecin”) o współudział w ukrywaniu faktu pedofilii, jakiej miał się
dopuszczać jeden z księży katolickich. Zarzucono ks. Bukalskiemu, iż udostępnił
(razem z innym członkiem komisji) podejrzanemu pedofilowi dane telefoniczne i adresowe
ofiary przesłuchiwanej przez Komisję, której ks. Bukalski był członkiem. Pomimo
zawiadomienia Kurii o fakcie pedofilii, sprawy – wedle tekstu prasowego - nie
skierowano do prokuratury. Choćby z racji domniemania tak poważnego zarzutu wobec członka Składu Orzekającego nie
powinien on w nim zasiadać.
(6)W jednej ze swoich publikacji („Grzech
publiczny a mechanizm wyparcia”, Colloquia
Theologica Ottoniana, 2009, nr 1, 127-132) członek Składu Orzekającego, używając stylu retorycznego,
którego nie powstydziłby się żaden katolicki inkwizytor, ks. Bukalski pisze:
Istotą i sensem zbawczej ofiary Jezusa Chrystusa jest wyzwolenie człowieka od grzechu i śmierci. Kościół kontynuuje tę misję Jezusa Chrystusa, czyli wyzwalanie człowieka od grzechu, tym samym sam ciągle się odnawia. Posługa kapłańska jest tu kluczem, a sakrament pojednania i pokuty jest najwłaściwszą drogą. Jednakże wobec niechęci do nawrócenia, która może się pojawiać, Kościół używa środków dyscyplinarnych (upomnienie, nakaz unikania notorycznych grzeszników, kary kościelne łącznie z ekskomuniką). Kościół reaguje więc także na drodze dyscyplinarnej na zło w swoim wnętrzu. I nie ma w tym nic dziwnego. Grzech odpuszczony w sakramencie pojednania, jeśli jest przestępstwem przeciwko wspólnocie kościelnej, musi zostać ukarany. Chodzi bowiem o to, aby dla wszystkich było jasne, że nie można bezkarnie popełniać zła. Jednoznacznie trzeba podkreślić, że nie jest konieczne, aby nawrócenie do Pana Boga miało charakter publiczny, nawet w przypadku grzechów publicznych. Najważniejsze jest nawrócenie, a nie upokorzenie grzesznika. Jednakże może się zdarzyć w dwóch przypadkach, że lepiej jest dla tego, kto się nawraca, aby uczynił to w sposób publiczny. Pierwszy przypadek dotyczy zwłaszcza osób pełniących ważne czy wpływowe funkcje w Kościele lub w społeczeństwie. Te osoby były lub są przykładem dla innych. W takim przypadku publiczne nawrócenie nie będzie z całą pewnością naruszeniem godności nawracającego się grzesznika. Drugi przypadek to konieczność naprawienia zgorszenia. Nawrócenie publiczne jest wówczas wymogiem sprawiedliwości.
Według autora cytowanej wypowiedzi: (1) Misją Kościoła jest wyzwalanie człowieka od grzechu, w której kluczową rolę odgrywają księża. (2) Celem wyzwolenia jest nawrócenie. (3) Niekiedy należy użyć w celu nawrócenia człowieka „środków dyscyplinarnych”. (4) Grzech, który jest przestępstwem przeciwko „wspólnocie kościelnej”, musi być ukarany. (5) Nawrócenie w przypadku osób pełniących ważne funkcje w społeczeństwie musi być publiczne.
Deklaruję co następuję: (1) Według katolickich standardów, ponieważ jako niemowlak zostałem ochrzczony, jestem „we wnętrzu Kościoła”. (2) Niestety, dzisiaj z Kościołem łączy mnie mój w bardzo wysokim stopniu negatywny stosunek do tej organizacji z racji zarówno współczesnych jak i historycznych: (1) masowej pedofilii wśród księży katolickich; (2) ukrywaniu pedofilii przez instytucję Kościoła; (3) pazerności politycznej, (4) instrumentalizacji mistyki chrześcijańskiej dla celów wyłącznie marketingowych i politycznych, (3) pomagania nazistom w ucieczce z Europy po II Wojnie Światowej; (4) podpisania konkordatów z najokrutniejszymi tyraniami w Europie XX Wieku (z Mussolinim i Hitlerem); (5) udziału w ludobójstwach katarów (heretyków) oraz plemion pogańskich, a także z racji (6) niszczenia racjonalności europejskiej poprzez skazywanie na stosy filozofów oraz wolnomyślicieli.
Z punktu widzenia Kościoła, jestem grzesznikiem i co więcej, grzesznikiem, który nie zamierza się nawrócić (jestem dumny ze swojego grzechu). Choćby z tej racji, ksiądz Bukalski nie powinien zasiadać w Składzie Orzekającym, gdyż zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, iż proces może upodobnić się do procesu inkwizycyjnego, co będzie parodią polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Istotą i sensem zbawczej ofiary Jezusa Chrystusa jest wyzwolenie człowieka od grzechu i śmierci. Kościół kontynuuje tę misję Jezusa Chrystusa, czyli wyzwalanie człowieka od grzechu, tym samym sam ciągle się odnawia. Posługa kapłańska jest tu kluczem, a sakrament pojednania i pokuty jest najwłaściwszą drogą. Jednakże wobec niechęci do nawrócenia, która może się pojawiać, Kościół używa środków dyscyplinarnych (upomnienie, nakaz unikania notorycznych grzeszników, kary kościelne łącznie z ekskomuniką). Kościół reaguje więc także na drodze dyscyplinarnej na zło w swoim wnętrzu. I nie ma w tym nic dziwnego. Grzech odpuszczony w sakramencie pojednania, jeśli jest przestępstwem przeciwko wspólnocie kościelnej, musi zostać ukarany. Chodzi bowiem o to, aby dla wszystkich było jasne, że nie można bezkarnie popełniać zła. Jednoznacznie trzeba podkreślić, że nie jest konieczne, aby nawrócenie do Pana Boga miało charakter publiczny, nawet w przypadku grzechów publicznych. Najważniejsze jest nawrócenie, a nie upokorzenie grzesznika. Jednakże może się zdarzyć w dwóch przypadkach, że lepiej jest dla tego, kto się nawraca, aby uczynił to w sposób publiczny. Pierwszy przypadek dotyczy zwłaszcza osób pełniących ważne czy wpływowe funkcje w Kościele lub w społeczeństwie. Te osoby były lub są przykładem dla innych. W takim przypadku publiczne nawrócenie nie będzie z całą pewnością naruszeniem godności nawracającego się grzesznika. Drugi przypadek to konieczność naprawienia zgorszenia. Nawrócenie publiczne jest wówczas wymogiem sprawiedliwości.
Według autora cytowanej wypowiedzi: (1) Misją Kościoła jest wyzwalanie człowieka od grzechu, w której kluczową rolę odgrywają księża. (2) Celem wyzwolenia jest nawrócenie. (3) Niekiedy należy użyć w celu nawrócenia człowieka „środków dyscyplinarnych”. (4) Grzech, który jest przestępstwem przeciwko „wspólnocie kościelnej”, musi być ukarany. (5) Nawrócenie w przypadku osób pełniących ważne funkcje w społeczeństwie musi być publiczne.
Deklaruję co następuję: (1) Według katolickich standardów, ponieważ jako niemowlak zostałem ochrzczony, jestem „we wnętrzu Kościoła”. (2) Niestety, dzisiaj z Kościołem łączy mnie mój w bardzo wysokim stopniu negatywny stosunek do tej organizacji z racji zarówno współczesnych jak i historycznych: (1) masowej pedofilii wśród księży katolickich; (2) ukrywaniu pedofilii przez instytucję Kościoła; (3) pazerności politycznej, (4) instrumentalizacji mistyki chrześcijańskiej dla celów wyłącznie marketingowych i politycznych, (3) pomagania nazistom w ucieczce z Europy po II Wojnie Światowej; (4) podpisania konkordatów z najokrutniejszymi tyraniami w Europie XX Wieku (z Mussolinim i Hitlerem); (5) udziału w ludobójstwach katarów (heretyków) oraz plemion pogańskich, a także z racji (6) niszczenia racjonalności europejskiej poprzez skazywanie na stosy filozofów oraz wolnomyślicieli.
Z punktu widzenia Kościoła, jestem grzesznikiem i co więcej, grzesznikiem, który nie zamierza się nawrócić (jestem dumny ze swojego grzechu). Choćby z tej racji, ksiądz Bukalski nie powinien zasiadać w Składzie Orzekającym, gdyż zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, iż proces może upodobnić się do procesu inkwizycyjnego, co będzie parodią polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Podsumowanie
(1)
Zgodnie z art. 40 Kpk § 1. Sędzia jest z mocy prawa wyłączony od udziału w sprawie, jeżeli: 1)
sprawa dotyczy tego sędziego bezpośrednio. Zarzuty o naruszenie prawa
poszanowania uczuć religijnych dotyczą bezpośrednio księdza Bukalskiego, gdyż
jest on funkcjonariuszem instytucji religijnej reprezentującej określony
kompleks uczuć religijnych. Co więcej, dzięki tej instytucji ksiądz Bukalski
otrzymuje dochody finansowe.
(2)
Zgodnie z Kpk Art. 41. § 1. Sędzia
ulega wyłączeniu, jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać
uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie. Istnieje obiektywna okoliczność,
która wyklucza księdza Bukalskiego z orzekania, a jest nią fakt – bycia publicznie
oskarżanym o współudział w ukrywaniu faktu pedofilii jednego z księży katolickich
oraz o bezprawne udostępnienie danych telefonicznych i adresowych
przesłuchiwanej przez niego ofiary aktu pedofilii. Zarzuty wobec Obwinionego
dotyczą między innymi tego, ze na zajęciach podaje przykłady zadań z użyciem
frazy, iż „Niektórzy księża są pedofilami” (Obwiniony wnioskuje o tym na
podstawie przesłuchania go przez Rzecznika Dyscyplinarnego, gdyż dotychczas nie
udostępniono Obwinionemu Wniosku z zarzutami i jego uzasadnienia).
(3) Wyrok
TK z dnia 16 kwietnia 2015 (Sygn. akt SK 66/13) stwierdza: W
swoim dorobku orzeczniczym
Trybunał wskazuje na
dwoisty charakter
bezstronności sędziowskiej. Istotą
pierwszego z wymiarów
bezstronności, tzw. obiektywnej, jest
„nie tylko to, by
sędzia orzekający w sprawie zachowywał się zawsze rzeczywiście zgodnie ze standardami
niezawisłości i bezstronności, lecz także by w ocenie zewnętrznej zachowanie
sędziego odpowiadało takim standardom” (wyrok TK z 20 lipca 2004 r.,
sygn. SK 19/02,
OTK ZU nr
7/A/2004, poz. 67,
cz. III, pkt
6 uzasadnienia). Jak
zauważył Trybunał w wyroku z 27 stycznia 1999 r., sygn. K 1/98 (OTK ZU
nr 1/1999, poz. 3, cz. III, pkt 1 uzasadnienia)
„istnieje interes publiczny (dobro wspólne) polegający na ukształtowaniu zewnętrznego
obrazu wymiaru sprawiedliwości, tworzącego
w społeczeństwie
przekonanie, iż sąd
jest bezstronny (...)
Jedynie sądy złożone
z bezstronnych sędziów, których postępowanie także na zewnątrz ich
urzędu służy obrazowi bezstronnego
wymiaru sprawiedliwości stwarzają,
w odbiorze społecznym,
gwarancje sprawiedliwego
rozpatrzenia sprawy”. Drugi
wymiar bezstronności, tzw. bezstronność subiektywna, polega
zaś na tym,
że sędzia musi
mieć jeszcze dodatkowo
wewnętrzne przekonanie o możliwości wydania wyroku bez faworyzowania
któregoś z uczestników postępowania. Pozostawanie księdza Bukalskiego w
Składzie Orzekającym sprzeciwia się interesowi publicznemu, polegającemu na
tym, że tylko sędziowie, których postępowanie na zewnątrz ich urzędu służy
obrazowi bezstronnego wymiaru sprawiedliwości, powinni orzekać w sprawach
sądowych. Ksiądz Bukalski z uwagi na swoje postępowanie na zewnątrz (publiczne oskarżenia
o udział w ukryciu faktu pedofilii i
udostępnieniu danych adresowych i telefonicznych ofiary) nie daje takiej
gwarancji.
Wojciech
Krysztofiak
MORAŁ
Można
postawić następujące pytania: Dlaczego Komisja Dyscyplinarna doprowadza do zderzenia katolickiego księdza z
jednym z wiodących, antyklerykalnych filozofów w Polsce? Czy czyni to celowo?
Dlaczego do Składu Orzekającego została powołana, obok nobliwej językoznawczyni,
osoba o nader kontrowersyjnym ideologicznie wizerunku? Czy chodzi o
przeprowadzenie testu wytrzymałości społecznej na okoliczność przyszłych,
podobnych procesów?
No
i wypada postawić ostatnie pytanie: Dlaczego pracownikom naukowym nie jest
wstyd, uczestnicząc w takim procesie – tym bardziej w kontekście przerażającego
wydarzenia w roli głównej z prof. Popielą?
***
***
Adres zrzutki na pomoc W. Krysztofiakowi w walce z sądami polskimi.
"/.../ w 2016 roku Sąd Okręgowy w Łodzi wydał wyrok i nakazał mi oraz jeszcze trzem innym pozwanym, którzy przedrukowali mój tekst, wypłacenie 40 tysięcy złotych zadośćuczynienia wraz z ustawowymi odsetkami od marca 2013 roku. O wyroku nie zostałem powiadomiony. Dowiedziałem się o nim dopiero półtora roku później. Wniosłem o przywrócenie terminu do złożenia apelacji. Sąd odrzucił moją prośbę, tym samym zamknął mi drogę do dalszej obrony. /.../ Dlatego organizuję tę zrzutkę, aby móc nadal mówić i nie zadawalać się niemym milczeniem, kiedy "system" łamie wolność słowa, wolność marzeń i prawo do dyskusji; kiedy czujesz symboliczne kajdany na swoich dłoniach. 72 tysiące złotych to dla wielu z nas ogromna suma. Ale tyle potrzebuję, aby zdjąć ze swoich dłoni kajdany, założone mi przez ludzi, którzy chyba nie rozumieli konsekwencji swoich prawniczych decyzji. Każdemu, kto wesprze moją walkę z "systemem, będę wdzięczny i postaram się odwzajemnić równie "energicznymi tekstami" jak dotychczas. Pisałem dla czytelników; nie dla siebie. Chciałbym móc wykrzyczeć radośnie, że zawsze warto pisać o wartościach."
Obecnie złożyłem skargę na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
***
Wojciech Krysztofiak - autor artykułów naukowych w czasopismach z prestiżowych baz bibliograficznych Web of Knowledge i Scopus: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; autor książki “Egzystencjalizm logiczny. Metafizyczne studium nad Traktatem logiczno-filozoficznym Wittgensteina (Wydawnictwo Naukowe Semper 2017); stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute; członek The Rationalist International; laureat grantów badawczych Narodowego Centrum Nauki: w latach 2013-2015 (na temat mentalnych mechanizmów liczenia) oraz w latach 2017-2019 (na temat mechanizmów profilowania przestrzeni narracyjnych); inwigilowany w 1988 roku przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa w operacji pod kryptonimem "Krytyka".
wtorek, 28 maja 2019
KACZYŃSKI ROZJECHAŁ SCHETYNĘ: NIE MA ŻADNYCH SZANS NA POKONANIE PIS W WYBORACH DO SEJMU
Wybory do Parlamentu
Europejskiego w 2019 roku stanowiły generalną próbę przed jesiennymi wyborami
do Sejmu i Senatu. Wyniki nie pozostawiają żadnych złudzeń. Kaczyński rozjechał
Schetynę. Procesy polityczne, jakie zostały uruchomione w wyniku sukcesu
wyborczego PiS, doprowadzą do pogłębienia się zjawisk kato-faszyzacji życia
publicznego w naszym kraju. Kto jest winien temu stanowi faktycznemu?
Analiza
wyników wyborów do PE: sukces PiS
Partia Kaczyńskiego
zdobyła 6 milionów 192 tysiące głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W
wyborach do Sejmu w 2015 roku PiS uzyskał 5 milionów 712 tysięcy wskazań
poparcia na kartach do głosowania. Ta różnica wyraźnie pokazuje, że wskaźnik
społecznego poparcia dla partii rządzącej wzrasta. PiS uzyskał dodatkowo 481
tys. głosów, co równa się przyrostowi poparcia o około 8%.
Jeśli porównamy wynik z
kampanii do PE z wynikiem z 2018 roku z
kampanii do sejmików samorządowych, to sukces PiS jawi się jako potężny cios
zadany Platformie Obywatelskiej. W wyborach do sejmików partia Kaczyńskiego
zdobyła jedynie 5 milionów 270 tys. głosów. W niespełna rok powiększyła swój
stan posiadania o ponad 17%. Kaczyński nie tylko odbudował straty,
jakich doznał w wyborach samorządowych, ale zdołał również poprawić wynik
wyborczy z roku 2015.
Komu
Kaczyński zawdzięcza swój sukces?
W wyborach do Parlamentu
Europejskiego partia Kukiza uzyskała 503 tysiące głosów. W 2018 roku Kukiz
zdobył 868 tys. głosów, zaś w 2015 roku w wyborach do Sejmu i Senatu jego stan
posiadania wynosił 1 milion 339 tysięcy zwolenników. Wymienione liczby wskazują
na dynamiczny proces rozpadu tego elektoratu. W 2019 roku po wyborach
parlamentarnych, Kukiz jako polityk przestanie istnieć. Kto więc przejmuje
elektorat piosenkarza?
Na pewno, wyborcy, którzy
są rozczarowani działalnością rockmana, nie oddali głosów na Konfederację
Korwin-Mikkego. W 2015 roku skrajna prawica uzyskała 723 tysiące głosów poparcia,
podczas gdy obecnie jej stan posiadania wynosi 621 tysięcy zwolenników. Poparcie
społeczne dla skrajnej kato-prawicy skurczyło się w porównaniu z 2015 rokiem.
Część zwolenników Kukiza
z 2015 roku przerzuciło swoje głosy w obecnych wyborach na partię Kaczyńskiego.
W wyborach do Sejmików w 2018 roku Kukiz otrzymał 868 tysięcy głosów. Ubyło mu
więc ich 365 tysięcy. Ten ubytek wraz z porównaniem go do wyniku wyborów samorządowych w 2018 roku nie tłumaczy przyrostu poparcia dla
Kaczyńskiego w obecnych wyborach. 5270 tysięcy plus 365 tysięcy daje tylko 5635. A przecież wiadomo, że nie
wszyscy wyborcy, którzy odmówili poparcia Kukizowi, przerzucili je na poparcie
dla PiS. Gdzie więc PiS znalazł dodatkowe około 600 tysięcy głosów?
Na Kaczyńskiego zagłosowała
znakomita część elektoratu PSL. W wyborach do sejmików w 2018 roku na PSL
zagłosowało 1 853 tysiące obywateli. W 2015 roku, w wyborach do Sejmu PSL
uzyskał jedynie 780 tysięcy wskazań na kartach do glosowania. Około miliona wyborców,
mieszkających w gminach i miasteczkach powiatowych, stanowi chwiejny elektorat,
który raz głosuje na PiS, a innym razem głosuje na PSL. Sukces PiS stanowi więc
wynik rozparcelowania tego prawie dwumilionowego elektoratu.
Schetyna
pomógł Kaczyńskiemu. Czy Kosiniak-Kamysz zostanie zdegradowany?
Jakie czynniki są
odpowiedzialne za to, że Kaczyńskiemu udało się przejąć około 600 tysięcy
wyborców głosujących na PSL? Przyłączenie się PSL do Koalicji Europejskiej zostało
odebrane przez gminny elektorat jako „bratanie się z miastowymi cwaniakami”. W
małych miasteczkach i wsiach, PO jest postrzegana jako partia anty-wiejska,
jako ugrupowanie miastowych, którzy „wstydzą się wsi”. Z tego punktu widzenia,
dla wiejskiego wyborcy alians PSL z PO musiał jawić się jako zdrada „światów
mentalnych”, w których funkcjonują obywatele mieszkający w Polsce wiejskiej i
małomiasteczkowej.
Lider PSL je z ręki abp. Nycza (źródło; commons.wikimedia) |
Pisowska obietnica
poszerzenia programu 500+ na pierwsze dziecko zadziałała na umysły gminnych
obywateli jako realny akt obrony ich tożsamości. Narracja, iż Schetyna chce odebrać
ludziom 500+, a Kaczyński obiecuje dać
każdej dzietnej rodzinie wiejskiej dodatkowo 6 tysięcy złotych rocznie,
skłoniła gminny elektorat do decyzji o rezygnacji z popierania PSL. PiS pokazał
ludziom wsi finansowy interes w głosowaniu na tę partię.
Jaki
interes miała PO w brataniu się z PSL?
Ponieważ w Koalicji
Europejskiej PO stanowiła najsilniejszą frakcję, to głosy oddane na kandydatów
PSL w wyborach do PE miały pracować na wybór polityków PO w wyścigu o „mega-kasę”
z Brukseli. Przy okazji, startując razem z innymi partiami, Schetyna mógł przykryć
przed społeczeństwem fakt „zjazdu społecznego
poparcia” dla PO.
W wyborach do Sejmu i
Senatu w 2015 roku, PO wraz z Nowoczesną uzyskało 4 miliony 816 tysięcy głosów.
W jesiennych wyborach do sejmików w 2018 roku, elektorat Koalicji Obywatelskiej
(PO plus Nowoczesna) skurczył się do 4 milionów 163 tysięcy zwolenników ( spadek
o 15% wskazujący na „efekt zjazdu”). W obecnych wyborach na Koalicję Europejską
oddano 5 milionów 249 tysięcy głosów. Udział PO i Nowoczesnej w tej puli można
szacować na około 3 miliony wyborców. Oznaczałoby to, że gdyby PO i Nowoczesna
startowały samodzielnie uzyskałyby wynik około 22%, przegrywając z PiS na
punkty 45 do 22 (nokaut z wyniesieniem przeciwnika na noszach).
"Inteligentny" uśmiech lidera PO (źródło: fronda.pl) |
Strategia Schetyny
polegała więc na tym, aby ukryć przewidywany nokaut, który zada mu Kaczyński w wyborach. Analiza matematyczna
wyniku wyborczego KE obnaża to z całą oczywistością. Schetyna sądził, że ukryje swoją nieudolność
polityczną.
Perspektywa
wyborcza na jesień
W wyborach do sejmików w
2018 roku wzięło udział 15 milionów 200 tysięcy obywateli. Oznacza to, że w
obecnych wyborach nie wzięło udziału ponad półtora miliona osób
zainteresowanych procesem wyborczym. Istnieje więc potencjał polityczny na
stworzenie nowej partii, która mogłaby uzyskać wynik rzędu 5%-7%.
Bez wątpienia, żadna
część tej grupy nie zagłosuje ani na PO,
ani na Nowoczesną, ani na PSL lub SLD, gdyż ci niezdecydowani wyborcy mieli
szansę w obecnych wyborach oddania swojego głosu na wymienione ugrupowania, ale
nie uczynili tego. Zatem nie ma powodów, aby mieli oni poprzeć antypisowskie
partie spod parasolu Koalicji Europejskiej w najbliższych wyborach za kilka miesięcy.
Czy mogą ci wyborcy poprzeć Wiosnę?
Szanse
Wiosny na dobry wynik wyborczy
Partia Biedronia skupiająca
antyklerykałów uzyskała 827 tysięcy głosów. Czy istnieje więc potencjał na
wzrost jej elektoratu? Część osób w liczbie 1.5 miliona , która nie zagłosowała
w obecnych wyborach, mogłaby poprzeć Wiosnę w najbliższej kampanii parlamentarne.
Ich liczbę można szacować na około 300 - 500 tysięcy. Ponadto, obecny nokaut PO
i Nowoczesnej stanie się początkiem bardzo dynamicznego procesu
rozparcelowywania platformerskiego elektoratu. Biedroń może więc przejąć około 200
tysięcy wyborców. Jeśli liderzy Wiosny
podejmą grę na obu frontach walki o wyborcę, to mogą liczyć w wyborach do Sejmu
na wynik rzędu 1.5 miliona głosów (około 10%).
Konwencja europejska Wiosny (źródło: echodnia.pl) |
Emisja filmu
Sekielskiego, ujawniająca fakt ukrywania przez biskupów „pedofilii w
koloratkach”, okazała się skuteczna. Doprowadziła do powstania autonomicznego, antyklerykalnego podmiotu na scenie politycznej. Kontynuowanie kampanii
ujawniania katolickiej pedofilii niestety nie wystarczy, aby uruchomić proces
zjednywania zwolenników dla partii Biedronia. Samym antyklerykalizmem nie da się
osiągnąć dobrego wyniku wyborczego.
Aby przyciągnąć kolejnych
zwolenników Biedroń musi pokazać kompleksową wizję rozwoju Polski z konkretnymi
projektami dotyczącymi: edukacji, finansów państwa, polityki międzynarodowej,
energetycznej oraz militarnej. Spektakularna porażka Razem i Zandberga pokazała,
że projekty te nie mogą mieć charakteru lewicowego. W Polsce kompletnie nie ma
zapotrzebowania politycznego na jakiś ruch socjalistyczny czy
socjal-demokratyczny. Ten kompleks potrzeb reprezentuje właśnie PiS.
Nieporozumieniem jest więc określanie formacji Kaczyńskiego mianem prawicowej – to kato-lewica,
odwołująca się do idei przedwojennej Narodowej partii Robotniczej, której program
nawiązywał do ideologii reksizmu (kato-faszyzmu).
Leon Degrelle, belgijski katolik, twórca ideologii kato-faszystowskiej. |
Jeśli Biedroń chce
budować antyklerykalną partię o znaczącym wpływie politycznym musi zacząć odwoływać
się do idei gospodarczych socjal-liberalizmu wolnorynkowego (w duchu francuskich,
angielskich i niemieckich liberałów). Tym bardziej, że europejskie wybory
pokazały wzrost poparcia dla frakcji liberalnej w Parlamencie Europejskim.
Czy
PO uratuje się przed procesem atrofii
Zanik poparcia dla PO
trwa już od 2015 roku. W okresie wakacyjnym, wykres spadku poparcia dla PO może
przyjąć kształt wodospadu. Czy więc istnieją szanse na zablokowanie tego procesu?
Najpierw politycy PO
muszą pozbawić Schetynę przywództwa. Doprowadził on do katastrofy politycznej,
chcąc ukryć swoją nieudolność poprzez zamaskowanie w teście wyborczym procesu
spadku poparcia dla jego partii. Przy okazji pociągnął w dół „niezbyt rozgarniętych
politycznie” ludowców. Kto miałby zastąpić dotychczasowego lidera PO?
Są tylko dwie możliwości,
które rokują jakąś nadzieję na zahamowanie procesu odpływu elektoratu PO. Według pierwszego scenariusza, schedę po
Schetynie obejmuje nobliwy profesor, Jerzy Buzek. Pomimo swojego wieku, nadal
uzyskuje on na Śląsku wysokie poparcie. Wystawienie nobliwego profesora, byłego
przewodniczącego parlamentu Europejskiego, przeciwko Kaczyńskiemu stworzyłoby
warunki równej gry.
Drugi scenariusz, nieco
szalony, zakłada powierzenie Magdalenie Adamowicz przywództwa w Platformie
Obywatelskiej. Ona też, jako mścicielka zamordowanego męża, osiągnęła
rewelacyjny wynik wyborczy. Kształtując jej wizerunek polityczny jako kobiety
walczącej z Kaczyńskim, aby kontynuować dzieło męża i PO, można by stworzyć
warunki brzegowe w grze politycznej, której konsekwencje wyborcze charakteryzowałyby
się wysokim stopniem nieprzewidywalności.
Czy Magdalena Adamowicz zostanie przewodniczącą PO? |
Puenta:
klinczowanie Tuska
W wyborach do parlamentu
europejskiego ekstremalnie rewelacyjny wynik osiągnęła Beata Szydło, otrzymując
525 tysięcy głosów poparcia. To czyni ją
potencjalnym kandydatem, wystawionym przez PiS, w wyborach prezydenckich. Czy w
takiej sytuacji Donald Tusk mógłby ogłosić start w kampanii prezydenckiej?
Beata Szydło ubierała się w podkolanówki (źródło: onet.moda) |
Podejmując decyzję o
starcie w kampanii prezydenckiej, Tusk musiałby się liczyć z przegraną w grze z
polską kandydatką w podkolanówkach. Ewentualna przegrana Tuska byłaby
skomentowana w metaforze odzieżowej, iż garnitur od Armaniego nie wystarczył,
aby wygrać z „podkolanówkami z sieciówki”. Nie ulega wątpliwości, iż wyborcy
mogliby dla tak zwanej „beki” ukarać Tuska za to, że lansuje się drogimi
garniturami z najdroższych sklepów w Brukseli i Paryżu. Taka
banalna płaszczyzna starcia stawiałaby
Tuska na przegranej pozycji.
Antypisowska opozycja w
Polsce znalazła się po wyborach do Parlamentu Europejskiego w tragicznej
sytuacji. Winnym tego stanu jest Grzegorz Schetyna i jego „cwaniakowanie”, podszyte intencją ukrycia sukcesywnego spadku poparcia dla PO pod jego
rządami w partii. Jeśli politycy PO nie zrzucą go z piedestału w ciągu dwóch najbliższych tygodni, wykres spadku poparcia
dla PO i Nowoczesnej zamieni się w wodospad.
***
***
Adres zrzutki na pomoc W. Krysztofiakowi w walce z sądami polskimi.
"/.../ w 2016 roku Sąd Okręgowy w Łodzi wydał wyrok i nakazał mi oraz jeszcze trzem innym pozwanym, którzy przedrukowali mój tekst, wypłacenie 40 tysięcy złotych zadośćuczynienia wraz z ustawowymi odsetkami od marca 2013 roku. O wyroku nie zostałem powiadomiony. Dowiedziałem się o nim dopiero półtora roku później. Wniosłem o przywrócenie terminu do złożenia apelacji. Sąd odrzucił moją prośbę, tym samym zamknął mi drogę do dalszej obrony. /.../ Dlatego organizuję tę zrzutkę, aby móc nadal mówić i nie zadawalać się niemym milczeniem, kiedy "system" łamie wolność słowa, wolność marzeń i prawo do dyskusji; kiedy czujesz symboliczne kajdany na swoich dłoniach. 72 tysiące złotych to dla wielu z nas ogromna suma. Ale tyle potrzebuję, aby zdjąć ze swoich dłoni kajdany, założone mi przez ludzi, którzy chyba nie rozumieli konsekwencji swoich prawniczych decyzji. Każdemu, kto wesprze moją walkę z "systemem, będę wdzięczny i postaram się odwzajemnić równie "energicznymi tekstami" jak dotychczas. Pisałem dla czytelników; nie dla siebie. Chciałbym móc wykrzyczeć radośnie, że zawsze warto pisać o wartościach."
Obecnie złożyłem skargę na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
***
Wojciech Krysztofiak - autor artykułów naukowych w czasopismach z prestiżowych baz bibliograficznych Web of Knowledge i Scopus: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; autor książki “Egzystencjalizm logiczny. Metafizyczne studium nad Traktatem logiczno-filozoficznym Wittgensteina (Wydawnictwo Naukowe Semper 2017); stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute; członek The Rationalist International; laureat grantów badawczych Narodowego Centrum Nauki: w latach 2013-2015 (na temat mentalnych mechanizmów liczenia) oraz w latach 2017-2019 (na temat mechanizmów profilowania przestrzeni narracyjnych); inwigilowany w 1988 roku przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa w operacji pod kryptonimem "Krytyka".
sobota, 25 maja 2019
AKT WYBORCZY JAKO TRANSAKCJA FINANSOWA
W kontekście wyborów do Parlamentu
Europejskiego w 2019 roku, warto postawić sobie pytanie przed pójściem do
lokalu wyborczego: czym w istocie jest akt wyborczy? Jak na akt wyborczy patrzą
kandydaci, a jak – głosujący? Jak więc wybory w demokratycznym państwie jawią
się obywatelom z tych dwóch różnych punktów widzenia?
Slideshare.net |
Akt
wyborczy z punktu widzenia kandydata
Bez wątpienia, gdyby
zostanie posłem Parlamentu Europejskiego nie dawało kandydatom profitów
finansowych, wówczas chętnych obywateli do startu w wyborach można by policzyć
na palcach jednej ręki. Politycy biją się o wybór, szczególnie w europejskiej
kampanii wyborczej, gdyż walczą o potężną kasę. Miesięczne zarobki europejskich
parlamentarzystów sięgają nawet 50 tysięcy złotych. Obecny bój o wygranie
wyborów toczy się więc o wzbogacenie siebie, swoich pociotków i znajomych.
Posiadając wpływ na ustalanie
europejskiego prawa, parlamentarzyści mogą, dodatkowo, osiągać porażająco wysokie profity choćby z
tytułu realizowania interesów rozmaitych grup lobbystycznych. Co więcej, parlamentarzyści europejscy posiadają
również wpływ na mechanizmy dystrybucji oraz kierunki przepływu potężnych
zasobów finansowych w ramach rozmaitych programów unijnych.
Z punktu widzenia
kandydata, walka o poparcie w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest więc walką
o dostęp do „mega-kasy” - dla siebie, własnej rodziny oraz „znajomych królika”.
Posiadanie zaś olbrzymiej kasy podnosi jakość życia oraz rozwiązuje problemy
życiowe jej posiadaczy. Ponieważ liczba parlamentarnych
foteli jest skończona i niezbyt wysoka, walka wyborcza pomiędzy kandydatami
zwykle bywa brutalna – również pomiędzy kandydatami z tej samej listy
wyborczej.
Akt
wyborczy z punktu widzenia wyborcy
Gdyby obywatele nie mieli
interesu w głosowaniu na kandydatów w wyborach, to wówczas urny wyborcze byłyby
puste, o ile nie byliby wyborcy zmuszani
do wzięcia w nich udziału pod groźbą dotkliwej sankcji. Dlaczego więc
ludzie uczestniczą w wyborach?
W kampanii wyborczej
kandydaci prezentują rozmaite koncepcje życia społecznego, idee światopoglądowe,
preferencje względem stylów życia oraz pomysły rozwiązywania najróżniejszych problemów
życia publicznego. Ich aktywność podczas kampanii stanowi akt deklaracji, iż w
wyniku ich wybrania będą oni wykonywali określoną usługę w przestrzeni upowszechniania
określonych systemów pojęciowych (narracyjnych), dotyczących wartości, antywartości,
stylów życia, światopoglądu, prawa, edukacji, nauki i innych sfer
instytucjonalnych przestrzeni publicznej. Takie systemy pojęciowe można nazwać
światami mentalnymi.
Źródło: Pixabay, autor nieznany. |
Dlaczego więc wyborcy godzą się na to, aby płacić tak wysoką cenę parlamentarzystom (wynagrodzenia) za to, aby ci upowszechniali i promowali określone kompleksy idei (światy mentalne)?
Ile warte są światy mentalne?
Ponieważ ludzie są w
stanie zabijać się za idee, to oznacza to, że wiele światów mentalnych posiada
bardzo wysokie ceny. Dlaczego tak się dzieje? Okazuje się, że to który rodzaj
światów mentalnych dominuje nad pozostałymi, w sposób zasadniczy wpływa na
wybór naszego stylu życia. Jeśli na przykład w danym społeczeństwie jego
obywatele są w większości katolikami, to wówczas osoby, które nie preferują
katolickiego stylu życia, będą dyskryminowane w różnych płaszczyznach publicznego funkcjonowania – szczególnie w płaszczyźnie kariery zawodowej, pozyskiwania
środków finansowych oraz bogacenia się. W kraju katolickim, prawdopodobieństwo,
że osoba kontestująca chrześcijański styl życia, stanie się osobą zamożną,
spada właściwie do zera. Podobnie, w kraju, w którym powszechne są
antynazistowskie przekonania, zwolennikowi faszyzmu, nacjonalizmu czy wręcz
nazizmu najpewniej nie uda się zrealizować kariery zawodowej przynoszącej ponadprzeciętne
dochody.
W państwach o względnie
niskim PKB per capita (takich, jak Polska), trwa wojna światów mentalnych. Taka
wojna oznacza to, że nasze uczestnictwo w pewnych światach wyklucza
uczestnictwo w innych światach. Jeśli funkcjonuję, na przykład, w światach tak
zwanej katolickiej nauki społecznej, to nie mogę uczestniczyć w światach, w
których dopuszczalne są rozwody, posiadanie wielu żon w ciągu życia, kpina z
Biblii lub nieuczęszczanie do kościoła na mszę. Podobnie, jeśli funkcjonuję w świecie, w
którym najwyższą wartością jest mój naród, wspominanie zwycięskich bitew mojego
narodu, kultywowanie martyrologicznej pamięci, to nie mogę uczestniczyć w świecie,
którego normy nakazują mi akceptować imigrantów, dawnych wrogów, czy multi-kulturalizm.
Światy mentalne pozostają względem siebie
w rozmaitych relacjach antagonizmu.
Źródło: Bezużyteczna.pl |
Funkcjonowanie w
dominujących w danej społeczności światach mentalnych przynosi profity
finansowe. Im wyższy jest PKB per capita w danym kraju, tym profity finansowe,
stanowiące bonus za uczestnictwo w preferowanych światach mentalnych, są
wyższe. Wówczas wojny światów w takim społeczeństwie nie są agresywne. Nawet uczestnicy
światów antagonistycznych mogą pozyskiwać jakieś profity za uczestnictwo w
nich.
W wypadku społeczeństw o niskim PKB per capita, wojna światów staje się
agresywna, gdyż pojawianie się w przestrzeni publicznej światów
antagonistycznych powoduje znaczące uszczuplenie niskiego profitu za uczestnictwo
w dominującym świecie (wynika to z matematycznej teorii dystrybucji wartości,
sformułowanej w ramach logiki decyzji). Dynamiczne procesy proliferacji takich antagonistycznych
światów wywołują rewolucje. Liderzy społeczności funkcjonującej w dominujących światach
danej społeczności zaczynają w takiej sytuacji nawoływać do zwalczania wytwórców
światów antagonistycznych – w wypadkach skrajnych ci producenci są nawet
zabijani.
Kiedy
akt wyborczy jest dla jednostki efektywny?
Każdy z nas jest w swoich
środowiskach społecznych, w których uczestniczy, kojarzony przez publikę z
rozmaitymi światami mentalnymi, w których funkcjonuje. Na przykład, jeśli jesteś
postrzegany jako nacjonalista, zainteresowany historią swojego kraju, uczestniczeniem
w obchodach świąt narodowych, jako osobnik nie lubiący przedstawicieli innych
nacji, to wówczas nie masz szans na awans zawodowy i wyższe wynagrodzenie, o
ile w twoim środowisku pracowniczym dominują światy liberalne, w których
kultywuje się wartości równości etnicznej, ciekawości odmiennych kultur,
tolerancji względem osób o różnym kolorze skóry oraz akceptuje się
multi-kulturalizm.
Pierwszym z warunków efektywności
aktu wyborczego jest to, iż głosujesz na tego polityka, który deklaruje
prefabrykowanie, upowszechnianie i promowanie twoich światów mentalnych. Trudno
sobie wyobrazić sytuację, iż osoba, której syn uczy się na księdza
katolickiego, zagłosuje w wyborach na polityka, który upowszechnia
antykatolickie światy mentalne. Dlaczego? Promocja antykatolickich światów
przyczynia się bowiem do obniżenia rynkowego profitu za uczestnictwo w
katolickich światach mentalnych.
Drugim z warunków efektywności
aktu wyborczego jest wybór takiego polityka, który daje rękojmie wykonania
usługi prefabrykacji upowszechniania i promocji twoich światów mentalnych. W
Polsce bardzo często zdarza się to, że podczas kampanii politycy deklarują wykonanie
usługi promocji określonych światów mentalnych, a po uzyskaniu
mandatu, okazuje się, że promują całkiem odmienne, a niekiedy nawet
antagonistyczne światy mentalne. Są to oszuści.
Trzecim warunkiem efektywności
aktu wyborczego jest kompetencja wybieranego polityka do wykonania usługi, jaką mu powierza wyborca. W Polsce najczęściej niestety mamy do czynienia z sytuacją,
w której wybierani politycy nie umieją prefabrykować, upowszechniać i promować naszych
światów mentalnych. Przypominają szewca lub cukiernika, który nie umie uszyć
dobrych butów lub upiec smakowitego tortu.
Puenta
Jeśli wyborco chcesz być efektywny
w swoim akcie wyborczym, najpierw sprawdź czy wybierany kandydat deklaruje
wykonanie usługi prefabrykacji, upowszechniania i promocji światów mentalnych, w
których uczestniczysz w swoim życiu. Jeśli nie znajdujesz takiego polityka, to
nie idź na wybory. Po co masz mu dawać zarobić olbrzymią kasę za to, że nic dla
ciebie nie robi.
Jeśli już takiego
polityka znajdziesz, który deklaruje wykonanie interesującej ciebie usługi, to
sprawdź czy nie jest oszustem. Uważaj, bo możesz sparzyć się. Lepiej oszustowi
nie dawać zarobić pieniędzy, bo każdy jego sukces przyczynia się do jego kolejnych
oszustw jeszcze w większej skali. Przyzwolenie na oszustwo uczy oszukiwania
ludzi.
Jeśli twój uczciwy kandydat
deklaruje, wykonanie ważnej dla ciebie usługi prefabrykacji, upowszechniania i
promocji światów mentalnych, to upewnij się czy umie taką usługę wykonać. Jeśli
tego nie sprawdzisz, zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że kupisz dziadowską
usługę. Po co bowiem płacić komuś za fuszerkę, za coś, czego najzwyczajniej nie
umie robić?
***
***
Adres zrzutki na pomoc W. Krysztofiakowi w walce z sądami polskimi.
"/.../ w 2016 roku Sąd Okręgowy w Łodzi wydał wyrok i nakazał mi oraz jeszcze trzem innym pozwanym, którzy przedrukowali mój tekst, wypłacenie 40 tysięcy złotych zadośćuczynienia wraz z ustawowymi odsetkami od marca 2013 roku. O wyroku nie zostałem powiadomiony. Dowiedziałem się o nim dopiero półtora roku później. Wniosłem o przywrócenie terminu do złożenia apelacji. Sąd odrzucił moją prośbę, tym samym zamknął mi drogę do dalszej obrony. /.../ Dlatego organizuję tę zrzutkę, aby móc nadal mówić i nie zadawalać się niemym milczeniem, kiedy "system" łamie wolność słowa, wolność marzeń i prawo do dyskusji; kiedy czujesz symboliczne kajdany na swoich dłoniach. 72 tysiące złotych to dla wielu z nas ogromna suma. Ale tyle potrzebuję, aby zdjąć ze swoich dłoni kajdany, założone mi przez ludzi, którzy chyba nie rozumieli konsekwencji swoich prawniczych decyzji. Każdemu, kto wesprze moją walkę z "systemem, będę wdzięczny i postaram się odwzajemnić równie "energicznymi tekstami" jak dotychczas. Pisałem dla czytelników; nie dla siebie. Chciałbym móc wykrzyczeć radośnie, że zawsze warto pisać o wartościach."
Obecnie złożyłem skargę na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
***
Wojciech Krysztofiak - autor artykułów naukowych w czasopismach z prestiżowych baz bibliograficznych Web of Knowledge i Scopus: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; autor książki “Egzystencjalizm logiczny. Metafizyczne studium nad Traktatem logiczno-filozoficznym Wittgensteina (Wydawnictwo Naukowe Semper 2017); stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute; członek The Rationalist International; laureat grantów badawczych Narodowego Centrum Nauki: w latach 2013-2015 (na temat mentalnych mechanizmów liczenia) oraz w latach 2017-2019 (na temat mechanizmów profilowania przestrzeni narracyjnych); inwigilowany w 1988 roku przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa w operacji pod kryptonimem "Krytyka".