środa, 7 stycznia 2015

KTO STOI ZA ATAKIEM TERRORYSTYCZNYM W PARYŻU? AL-KAIDA CZY PUTIN?



Dotychczas żadna ze znanych organizacji islamskich nie wzięła odpowiedzialności za zamach. Żadne oświadczenia ze strony Al-Kaidy, Hezbollahu ani Państwa Islamskiego dotychczas nie padły. Paryski zamach nie ma w ogóle cech charakterystycznych dla aktów terroru w imię dżihadu. Istotą bowiem tej formy walki jest poświęcenie swojego życia dla Allaha. Terroryzm w imię dżihadu ma bowiem nosić znamiona czynu bohaterskiego. Zamachowcy islamscy nie chronią swojego życia w atakach. Ten wzorzec został zapoczątkowany w sposób paradygmatyczny   samobójczym atakiem na World Trade Center. W paryskim zamachu terroryści skutecznie zbiegli. Czy więc zabicie satyryków magazynu „Charlie Hebdo” było dziełem amatorskiej grupy partyzantów miejskich? Z pewnością – nie, gdyż amatorom nigdy nie udaje się zbiec skutecznie z miejsca zbrodni. Zamach w Paryżu został już zinterpretowany medialnie jako islamskie barbarzyństwo. W odbiorze publicznym, ów akt terroryzmu wzmocni brunatno-prawicowe partie w całej Europie. We Francji skorzysta Front Narodowy Marine Le Pen; w Holandii -  Partia Wolności Geerta Wildersa. zaś w Wielkiej Brytanii beneficjentem zostanie Farage. Minister Spraw Zagranicznych Unii Europejskiej, Federica Mogherini natychmiast po zamachu zapowiedziała, że na najbliższym unijnym szczycie głównym tematem będzie terroryzm islamski. Mogherini jest znana z sympatii do Putina. Czy więc dojdzie do polowania chrześcijan na islamistów? W takiej atmosferze apel hrabiego Alexandra Lambsdorffa  o „poluzowanie polityki imigracyjnej”, o sprzyjanie Turkom w ich ambicjach proeuropejskich, nie będzie słyszany. Bez wątpienia, najbardziej na zamachu traci Ukraina. Zamiast bowiem zastanawiania się w Brukseli, jak jeszcze mocniej „dusić Putina”, politycy będą polowali na islamistów. Temat Ukrainy przestanie być wiodącym. Na zamachu najwięcej zyskuje Putin. Jeśli rosyjskie służby specjalne zleciły go, to być może uda im się zmienić „planszę europejskiej gry politycznej”. To typowa strategia. Jeśli przegrywamy na jednej planszy, to zmieńmy ją na taką, na której wygramy. Czy Putinowi uda się dokonać tego rodzaju przemeblowania europejskiego dyskursu politycznego? W Moskwie anty-islamski nazizm rozkwita. Każdego Azera, Kazacha czy przedstawiciela południowych nacji traktuje się pod Kremlem jak pół-człowieka. Zamach w Paryżu daje szansę Putinowi na uświadomienie Europejczykom maksymy: Arab, islamista jest naszym wspólnym wrogiem.  Czy Putinowi znowu uda się zaprzyjaźnić z europejskimi politykami? Jeśli tak, to Polska na tym straci.

Atak terrorystyczny na redakcję satyrycznego magazynu „Charlie Hebdo”, w którym zginęło 12 osób, nadal pozostaje tajemniczy. Żadna z islamskich organizacji nie przyznała się do jego przeprowadzenia. Tygodnik jest znany  racjonalistyczno-satyrycznego przekazu. Walczy słowem zarówno z islamem jak i katolicyzmem. W środowiskach islamskich fundamentalistów tygodnik jest uznawany jako medium obrazoburcze, a jego redaktorzy i satyrycy zasługują, zgodnie z szariatem, na śmierć w męczarniach.

Zamachy islamistów w europejskich miastach mają służyć pokazaniu społeczności arabskiej rozsianej w Europie, iż dżihad trwa; że wojna pomiędzy islamistami i chrześcijanami dalej się toczy. Terroryści zostali zidentyfikowani przez francuskie służby specjalne. Okazuje się, że byli oni wcześniej odnotowani jako zwolennicy dżihadu. Jeden z nich przebywał ostatniego lata na wojnie w Syrii. Zamach został profesjonalnie przygotowany; zamachowcom udało się zbiec.

Kto za zamchem stoi?

Przygotowanie aktu terroru wymaga finansowania: zakupu broni, środków przemieszczania się, opłacenia „kryjówki”, magazynu, itd. Terroryści muszą cos jeść; ktoś musi więc dawać im pieniądze na działalność. W czyim więc imieniu dokonali oni zamachu?Dotychczas żadna ze znanych organizacji islamskich nie wzięła odpowiedzialności za zamach. Żadne oświadczenia ze strony Al.-Kaidy, Hezbollahu ani Państwa Islamskiego dotychczas nie padły.

Z punktu widzenia taktyki terrorystycznej dżihadystów, zamach jest mało spektakularny. Al-Kaida na ogół zabija, w skutecznych atakach, około setki osób. Co więcej, zamach nie ma w ogóle cech charakterystycznych dla aktów terroru w imię dżihadu. Istotą bowiem tej formy walki jest poświęcenie swojego życia dla Allaha. Terroryzm w imię dżihadu ma bowiem nosić znamiona czynu bohaterskiego. Zamachowcy islamscy nie chronią swojego życia w atakach. Ten wzorzec został zapoczątkowany w sposób paradygmatyczny   samobójczym atakiem na World Trade Center. W paryskim zamachu terroryści skutecznie zbiegli. Przeprowadzili go chirurgicznie. Ta technika jest obca Al-Kaidzie, Hezbollahowi czy  Państwu Islamskiemu. Islamiści nie mają oporów, aby wysadzić się razem z ofiarami.

Zachowanie się rynków finansowych w kontekście zamachu

Wielkie i spektakularne zamachy na zlecenie są zazwyczaj wykorzystywane do gry na giełdach światowych. Zamachy powodująca ogół co najmniej kilkugodzinne tąpnięcia indeksów giełdowych w granicach od dwóch procent w dół.  Najważniejsze giełdy europejskie zieleniły się po upublicznieniu informacji o zamachu. Dow Jones pokaźnie odreagował spadki z ostatnich dni. Atak terrorystyczny nie został więc wykorzystany do szybkiego zarobku milionów dolarów.  Nawet baryłka ropy przestała tanieć. Oznacza to, że za zamachem nie stoi żaden z graczy finansujących pan-islamski terroryzm. Czy więc zabicie satyryków magazynu „Charlie Hebdo” było dziełem amatorskiej grupy partyzantów miejskich? Z pewnością – nie, gdyż amatorom nigdy nie udaje się zbiec skutecznie z miejsca zbrodni.

Polityczny kontekst zamachu

Kilka dni wcześniej hrabia  Alexander Lambsdorff, członek niemieckiej FDP, zastępca przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, zaapelował o otwarcie europejskich granic dla imigrantów, szczególnie tych z Turcji. Jako liberał jest zwolennikiem przyjęcia Turcji w poczet krajów Wspólnoty Europejskiej. Jest członkiem Niemiecko-Tureckiej Fundacji.

Równocześnie w Niemczech ma miejsce konflikt rządowy pomiędzy stronnikami Putina w SPD a kanclerz Merkel, dotyczący sankcji wobec Rosji.   Wspieranie proeuropejskich ambicji Turcji oraz Ukrainy w walce z rosyjskim agresorem czyni możliwą do realizacji strategię stworzenia europejskiej strefy buforowej – od południa przeciwko państwom islamskim oraz od wschodu przeciwko Rosji. Według koncepcji natowskich, pas: Polska – Ukraina - Turcja, stanowić ma centralny obszar dystrybucji kopalin naftowo-gazowych dla Europy, pochodzących z Zatoki Perskiej. Nic dziwnego, że niektóre polityczne środowiska w Niemczech, które tęsknią za czasami carycy Katarzyny, burzą się. Projekt Nordstream  staje się, w świetle koncepcji waszyngtońskiej, najzwyczajniejszym bublem „historyczno-finansowym”, stworzonym z nostalgii za historią braterstwa niemiecko-rosyjskiego z okresu XVIII wieku.

W 2015 roku czekają Europę wybory parlamentarne w wielu państwach. Pierwsi zaczynają Grecy. Szanse na zwycięstwo ma anty-europejska partia Syriza. W innych krajach, prawicowe, anty-europejskie partie, być może finansowane rosyjskimi petro-dolarami, stają się coraz silniejsze. Ich wpływ na europejską politykę staje się groźny, gdyż zmierzają one do dezintegracji procesu tworzenia Stanów Zjednoczonych Europy.

Które partie zyskają na zamachu w Paryżu?

Zamach w Paryżu został już zinterpretowany medialnie jako islamskie barbarzyństwo. W odbiorze publicznym, ów akt terroryzmu wzmocni brunatno-prawicowe partie w całej Europie. We Francji skorzysta Front Narodowy Marine Le Pen; w Holandii -  Partia Wolności Geerta Wildersa. zaś w Wielkiej Brytanii beneficjentem zostanie Farage.


Minister Spraw Zagranicznych Unii Europejskiej, Federica Mogherini (trzecia osoba - po Junckerze i Tusku - w brukselskich  strukturach władzy), natychmiast po zamachu zapowiedziała, że na najbliższym unijnym szczycie głównym tematem będzie terroryzm islamski. Mogherini jest znana z sympatii do Putina. Niektórzy nawet sugerują, że jest rosyjskim agentem wpływu. Bez wątpienia, tego rodzaju wypowiedzi mają na celu wywołanie w europejskich społeczeństwach anty-islamskiego szaleństwa.  Czy więc dojdzie do polowania chrześcijan na islamistów? W takiej atmosferze apel hrabiego Alexandra Lambsdorffa  o „poluzowanie polityki imigracyjnej”, o sprzyjanie Turkom w ich ambicjach proeuropejskich, nie będzie słyszany.

Kto najbardziej w Europie traci i zyskuje na zamachu w Paryżu?

Bez wątpienia, najbardziej na zamachu traci Ukraina. Zamiast bowiem zastanawiania się w Brukseli, jak jeszcze mocniej „dusić Putina”, politycy będą polowali na islamistów. Temat Ukrainy przestanie być wiodącym. Co więcej, liderzy niemieckiej SPD  kilka dni temu nawet wspominali, że Putin jest Europie potrzebny w walce z agresywnym, fundamentalistycznym i terrorystycznym islamem. Steinmeier, bliski, dawny współpracownik kanclerza Schrodera - podejrzewanego o szpiegostwo na rzecz Putina - wypowiadał się ostatnimi dniami tak, jakby wiedział, że zamach nastąpi.  

Atak w żaden sposób nie przyczynia się do realizowania interesu islamskiego w Europie. Erdokan może nawoływać nawet na kolanach Unię, aby otworzyła przed Turcją swoje bramy, ale po zamachu – nie wiele to da.  Celem tego aktu terroru jest bowiem wzniecenie lęku przed wyznawcami islamu – tak, aby każdy Europejczyk traktował spotkanie z dowolnym Turkiem jako zagrożenie swojego życia.

Bez wątpienia, na zamachu najwięcej zyskuje Putin. Jeśli rosyjskie służby specjalne zleciły go, to być może uda im się zmienić „planszę europejskiej gry politycznej”. To typowa strategia. Jeśli przegrywamy na jednej planszy, to zmieńmy ją na taką, na której wygramy. Czy Putinowi uda się dokonać tego rodzaju przemeblowania europejskiego dyskursu politycznego?

W Moskwie anty-islamski nazizm rozkwita. Każdego Azera, Kazacha czy przedstawiciela południowych nacji traktuje się pod Kremlem jak pół-człowieka. Zamach w Paryżu daje szansę Putinowi na uświadomienie Europejczykom maksymy: Arab, islamista jest naszym wspólnym wrogiem.  Czy Putinowi znowu uda się zaprzyjaźnić z europejskimi politykami? Jeśli tak, to Polska na tym straci.

Puenta

Nie dowiemy się nigdy o tym, kto realnie zlecił zamach. Jeśli to sprawka rosyjskich służb specjalnych, to  fakt taki nie zostanie ujawniony. Ważne jest, abyśmy nie wpadli w pułapkę nowego „anty-islamskiego maccartyzmu”. Polowanie na islamistów odbije nam się niezdrową czkawką.  Głównym zagrożeniem jedności europejskiej w chwili obecnej nie jest islam, lecz jest nim putinowska Rosja.

***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations  of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute), od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz