Tekst z 07.07.2012 roku
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że do Europy powraca socjalizm. Na razie dzieje się to w sferze mentalnej. Tu i ówdzie słyszy się wypowiedzi polityków, ekspertów czy autorytetów opinii o konieczności ponownej nacjonalizacji upadających gałęzi gospodarki.
W Polsce zaś ów socjalistyczny sposób interpretacji gospodarki przybiera nader niebezpieczną postać. Prezesi firm budowlanych i niektórzy politycy apelują o nacjonalizację (czyli upaństwowienie) upadających korporacji. Inicjatorem wskrzeszenia idei socjalizmu był Janusz Palikot, który w dniu święta klasy robotniczej zaapelował do ludu pracującego miast i wsi o budowę państwowych fabryk. Po wygranych wyborach we Francji przez socjalistę Hollanda, palikotowy żart ma szansę wcielić się w społeczną tkankę Europy. Wystarczy, żeby SPD wygrała wybory w Niemczech. Czy czeka więc nas w Eurolandzie nowe polityczne rozdanie idei? Czy budowlane PGR-y staną się modne?
Metodą na radzenie sobie z kryzysem w sektorze banków jest ich tymczasowa nacjonalizacja, która może przybrać rozmaite formy instytucjonalne (wykup udziałów lub obligacji czy w końcu przyznanie nisko oprocentowanych kredytów ze strony banków centralnych i ich agend w postaci funduszy celowych). Czy pomysł ten daje się zastosować na rynku budowlanym?
Upadek PBG został przetestowany w sposób szczególnie bolesny na politykach, dygnitarzach i ich rodzinach. Kursy giełdowe również innych firm budowlanych, takich choćby jak Polimex-Mostostal, Budopol, GTC czy inne mające w swojej nazwie sufiks lub temat słowotwórczy „-most”, odzwierciedlają ich fatalną kondycję finansową. Akcjonariusze tracą grube miliardy złotych. Aby uzmysłowić sobie skalę strat wielu politycznych celebrytów, wystarczy przeanalizować kurs akcji PBG (firmy współ-budującej stadiony na Euro). Trzy lata temu za firmę płacono ponad 300 zł za papier, dzisiaj akcja kosztuje około 10 zł. Grupa trzymająca władzę straciła; mistrzostwa Europy w piłkę nożną nie dały zwrotu z zainwestowanego kapitału. Klapa! I palpitacja zranionych serc!!
Jakie jest więc wyjście z takich finansowych opresji? Należy odwołać się do idei socjalistycznych (europejski klimat polityczny sprzyja). W imię ochrony miejsc pracy, lobby polityczne produkuje więc ideę nacjonalizacji firm budowlanych: „Wpompujmy grube miliony w firmy z „-mostem” w nazwie, ich kurs giełdowy natychmiast wystrzeli w górę. Po jakimś czasie papiery odsprzeda się naiwnym, a wyprawka dla wnuków będzie zabezpieczona ”.
W tej strategii najtrudniejszym zadaniem jest uzyskanie poparcia społecznego. Ponieważ hasła socjalistyczne – równości oraz godziwej zapłaty za pracę – nadal wzruszają, wystarczy je wrzucić na rynek idei. Przez jakiś czas „pocyrkulują tam”, rzecz jasna pod postacią poważnych, eksperckich dyskusji (może uda się włączyć w debatę Balcerowicza) , a potem Rząd obwieści rozporządzenie o finansowym wsparciu firm budowlanych celem ochrony miejsc pracy polskiego ludu.
Kto za podnoszenie cen giełdowych akcji korporacji budowlanych zapłaci? Wiadomo: nauczyciele i emeryci!!! – tym pierwszym zamrozi się podwyżki, a tym drugim zlikwiduje się ulgi na kosztowne lekarstwa. A co będzie jeśli strategia nie wypali? Być może wówczas przeczytamy w gazetach więcej doniesień o samobójstwach dygnitarzy.
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz