Tekst z 13.07.2012 roku.
W in vitro nie chodzi o kasę, lecz o metafizykę władzy Kościoła Katolickiego w Polsce nad maluczkimi.
Posłowie PO potrafią przez wiele godzin dyskutować nad projektami ustaw dotyczących technologii in vitro; dochodzi nawet do gorących sporów. Kościół apeluje o blokowanie prac nad ustawą; zaś PiS wzywa do wsadzania do więzień tych, którzy będą mrozili sztucznie zapłodnione zarodki. Obserwator sceny politycznej nie może w tym wszystkim połapać się. O co chodzi z tym in vitro skoro sprawa wzbudza tyle namiętności, że niektórzy pragną innych "wsadzać za kraty więzienne"?
In vitro stanowi technologię biologiczną, której celem jest prefabrykacja istoty ludzkiej w warunkach laboratoryjnych. Ostatecznie, technologia ta stanowi pewien przejściowy etap - w rozwoju nauk o człowieku - na drodze do technologicznej kreacji człowieka przez człowieka. Rozwój genetyki, chemii molekularnej, informatyki oraz nauk kognitywnych przybliża nas do tego celu – którym jest wyposażenie naszego, twórczego, gatunkowego mózgu w jeszcze bardziej efektywne narzędzia panowania nad nasza planetą i jej kosmicznymi okolicami.
Koniec XXI wieku z pewnością będzie tym okresem w dziejach ludzkości, w którym nastąpi „rewolucja mózgu” (brain-revolution); dotychczasowe rewolucje (wynalezienie i opanowanie narzędziowe koła, konstrukcja maszyny parowej czy w końcu wynalezienie i ujarzmienie energii elektrycznej oraz atomowej) dały efekt w postaci udoskonalenia naszych narzędzi. Kolejne rewolucje, po II wojnie światowej (konstrukcja komputera oraz Internetu) doskonaliły nasze czynności przetwarzania i komunikowania informacji na temat otaczającego świata. W tym ciągu, kolejnym ogniwem będzie rewolucja doskonaląca nasz mózg i w efekcie finalnym - cały nasz organizm. Z pewnością fundamentalnym w skutki efektem będzie wypracowanie metod przedłużania naszego biologiczno-informacyjnego życia – oszacowuję tę długość życia w 2150 roku – w krajach najwyżej rozwiniętych technologicznie - na około 150 lat.
Jeśli naszkicowana, futurystyczna wizja naszej ludzkiej kondycji jest tak sympatyczna, to dlaczego tak wiele instytucji na świecie, w szczególności kościoły, blokują ustawy umożliwiające badania genetyczne, kognitywne nad hardwarowym „okablowaniem” naszego ludzkiego organizmu? Dlaczego Watykan generuje taki zgiełk wokół badań naukowych nad in vitro a milczy w kwestii monogenetyczności banana?
W Polsce „skowyt” Kościoła mógłby nawet sugerować to, że - jak za czasów Robespierre’a - księża i zakonnice są gilotynowani. Dlaczego biskupi i ich świeccy pobratymcy tak histerycznie, a nawet brutalnie, zwalczają wszelkie projekty rozwoju w naszym kraju biotechnologii antropologicznej?
Zachodni Świat przestał słuchać kapłanów w kwestii genetyki, kognitywistyki czy informatyki już dawno – mknie z szybkością Ferrari do „brain-revolution”, bez wyrzutów sumienia, wtłaczanych do naukowych głów przez różnego umaszczenia księży. Z procesem rozwoju technologicznego jest bez wątpienia skorelowany upadek tradycyjnej religijności społeczeństw i jej instytucjonalnego opakowania w postaci rozmaitych kościołów. Można nawet rzec, że gdzie następuje rozwój technologiczny, tam tradycyjni kapłani coraz mniej zarabiają. Z pewnością model matematyczny tej zależności nie stanowi funkcji liniowej; ale jest wyraźnie zauważalny – rozwój biotechnologii antropologicznej, genetyki, kognitywistyki i informatyki generuje upadek kościołów monoteistycznych, w szczególności – Kościoła Katolickiego.
Polska stanowi – jak Okopy Woli - ostatni bastion silnego, znaczącego katolicyzmu. Polscy biskupi zachowują się jak Sowiński, romantycznie okopując się, nie mając świadomości, że ich Reduta prędzej czy później padnie. Dla nas bez wątpienia to okopywanie się, obrona za wszelką cenę anachronicznych wartości – będą stanowiły stracony czas, a może nawet „utracony raj”. Być może za 100 lat ktoś nam zaśpiewa – „miałeś chamie złoty róg”. Państwa nowoczesnego świata będą dysponowały najdroższymi technologiami, przedłużającymi ludzkie życie w dobrostanie biologicznym o 50 lat; a my będziemy wyłącznie przysłowiowymi, muto-proliferacyjnymi dawcami materiału genetycznego, pracującymi na służbie u Chińczyka, Japończyka czy Niemca. Kościół Katolicki szkodzi sprawie polskiej (naszym wnukom) – jest egoistycznie nieuczciwy w swoim dyskursie.
Każdy przeciętnie inteligentny człowiek jest w stanie postawić sobie takie oto proste pytanie: Skoro człowiek jest w stanie stworzyć doskonałego człowieka, to po co nam Bóg, to po co kupować gadżety sakralne (obrazki Matki Boskiej, różańce, katechizmy, księgi święte i inne amulety)? Skoro człowiek jest w stanie sprefabrykować doskonałego człowieka (dać mu długie życie), to po co odpusty, to czemu ma służyć finansowe wstawiennictwo do Matki Boskiej Częstochowskiej? Kościół okopując się w swojej walce z nowoczesnymi technologiami, broni metafizyki Boga, która jako produkt , żywi rzesze tych, którzy umieją wyłącznie obiecywać, swoją narracją, szczęśliwe lub siejące strach i traumę, możliwe światy ( Niebo, Czyściec, Piekło). Egoizm Kościoła Katolickiego manifestuje się w konserwowaniu anachronicznego dyskursu w celu utrzymania swojej pozycji finansowej na rynku sprzedaży idei.
Jeśli więc część polityków PO blokuje uchwalenie ustaw regulujących i pobudzających badania nad technologiami antropologicznymi (wydłużeniem życia w dobrostanie), świadczy to o tym, że są oni uwiązani smyczą do egoistycznego Kościoła. Szkodzą swoim wnukom. Mało który parlamentarzysta w naszym kraju jest świadom swojej historiozoficznej misji – nie sądzę, że w najbliższym czasie coś zmieni się w naszym kraju w materii in vitro. Zmiana ta wymaga filozoficznej edukacji społeczeństwa – a nie stawiania pytań typu: Ile to in vitro będzie nas kosztowało (pytanie Tuska do Rostowskiego) ? Panie Premierze nie chodzi tu o kasę, lecz o metafizykę !!!!
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz