TEKST Z DNIA 30.06.2013 ROKU
Koncepcja szkoły, według bohaterki mediów z ostatnich dni, sprowadza się do czterech haseł: dyscyplina, systematyczność, konformizm, kara. Podczas Kongresu, Jarosław Kaczyński nie ustosunkował się w żaden sposób do sytuacji zatrudnienia w polskiej szkole i w Ministerstwie Edukacji Narodowej katechetki-dzieciobójczyni. Czy wobec tego, kiedy zostanie premierem, nie zacznie „stawiać jedynek” uczniom polskich szkół, którzy odmówią składania kwiatów i wieńców pod pomnikami jego brata?
Różnice w poglądach pomiędzy Donaldem Tuskiem reprezentującym PO a Jarosławem Kaczyńskim, który jest przywódcą PiS, najlepiej oddają ich reakcje na skandal oświatowy, który dotknął Polskę w ostatnich dniach. Tusk wraz z Minister Edukacji Narodowej zaprotestowali przeciwko zatrudnianiu w szkołach osób, na których ciąży – pomimo przedawnienia – odium bestialskiej zbrodni na dziecku. Premier wraz z Krystyną Szumilas jednoznacznie wyrazili swój protest w odniesieniu do opisanej przez Mariusza Szczygła sytuacji. Jarosław Kaczyński nie zajął stanowiska w tej sprawie. Co więcej, nikt na Kongresie PiS nie poruszył afery, mimo, że w Sosnowcu (stolicy Czerwonego Zagłębia) zaprezentowano pisowską wizję polskiej oświaty.
Stanowisko PO
Choć Tusk zaprotestował, to jednak jako premier rządu nie postawił fundamentalnego pytania: jakie mechanizmy polityczne doprowadziły do tego, że w jednej z najbardziej prestiżowych, warszawskich szkół zatrudniono w charakterze nauczyciela fizyki i katechezy dzieciobójczynię? http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/673891,katechetka-dzieciobojczyni-w-szkole-czas-na-rewizje-konkordatu.html Co więcej, żadna z partii politycznych (nawet Ruch Palikota) nie zajęła oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Wiodące media omijają temat zatrudnienia Renaty Krzymuskiej jako katechetki przez Kościół katolicki. Żadna z najbardziej opiniotwórczych gazet, nie podjęła się napisania reportażu, który wyjaśniłby publiczności mechanizm zaangażowania dzieciobójczyni przez szkołę. Jak to się stało? Dlaczego Donald Tusk nie zaapelował publicznie o wyjaśnienie procedur, które doprowadziły do tej niesprawiedliwej i głęboko nieprzyzwoitej sytuacji.
Rzecz jasna, każdy, kto interesuje się polskim systemem oświatowym, potrafi zidentyfikować mechanizm administracyjny, który wygenerował dyskutowane wydarzenie. Można go opisać tak oto: proboszcz danej parafii – na podstawie uzgodnień z Parafialną Radą Katechetyczną, która de facto jest ciałem politycznym - kieruje wniosek do biskupa odpowiedzialnego za zatrudnianie nauczycieli religii katolickiej, a ten wydaje odpowiednią zgodę. Opisana procedura jest legalna na mocy ustaleń konkordatowych ze Stolicą Apostolską.
Gdyby więc Donald Tusk i jego rząd domagali się wyjaśnienia historii z Renata Krzymuską, w dyskursie publicznym pojawiłby się temat granic bezpośredniej ingerencji Kościoła katolickiego w polski system oświatowy. Konsekwencją kwestionowania tych granic byłaby dyskusja dotycząca rewizji konkordatu. Watykan z pewnością odrzuciłby opcję rewizji. Episkopat Polski natychmiast uruchomiłby na alarm wszystkie dzwony kościelne w całej Polsce (łącznie z wawelskim). Biskupi wezwaliby naród do insurekcji przeciwko PO.
Postawa Tuska jest więc nadzwyczaj cyniczna: Wiem, że Kościół może zatrudniać w szkołach zabójców, pedofilów i faszystów. Wiem, że umożliwia mu to konkordat. Potępiam to. Wzburza mnie to do głębi serca. Ale nic nie mogę zrobić i nic w tej sprawie nie zrobię. Tusk, podobnie jak Platforma Obywatelska, prezentuje więc postawę pluralizmu światopoglądowego, ale tylko na niby.
Stanowisko PiS
Podczas Kongresu, Jarosław Kaczyński zaprezentował swoją koncepcję szkoły jako instytucji wychowującej polską młodzież w duchu wartości patriotycznych, narodowych i katolickich. Dziękując Tadeuszowi Rydzykowi, tym samym symbolicznie wyraził swoją akceptację wartości propagowanych przez Radio Maryja i Telewizję Trwam. Kaczyński nie ustosunkował się w żaden sposób do sytuacji zatrudnienia w polskiej szkole i w Ministerstwie Edukacji Narodowej katechetki-dzieciobójczyni. To zaniechanie należy interpretować jako celowe. Na Kongresie PiS użyto bowiem wielu politycznych symboli: począwszy od miejsca jego organizacji (Sosnowiec jako stolica Czerwonego Zagłębia), wystąpienie lidera NSZZ Solidarność jako znaku walki z komunizmem, mowa dziękczynna dla Rydzyka oraz Rodzin Smoleńskich jako apoteoza narodowej martyrologii. W tym kontekście, akt przemilczenia bulwersującego zdarzenia związanego z Renatą Krzymuską jest również gestem symbolicznym. Kaczyński zasygnalizował Kościołowi w ten sposób, że nie zamierza – po zdobyciu władzy – kwestionować jego status quo. Co więcej, lider PiS symbolicznie pokazał, że godzi się na bezgraniczne rozszerzanie granic ingerencji Kościoła w system polskiej oświaty. Kongres pokazał, że pisowska wizja szkoły jest zbieżna z koncepcją Renaty Krzymuskiej.
http://www.oeiizk.edu.pl/fizyka/krzymuska/fizpub.pdf http://pol.convdocs.org/docs/8558/index-33285-6.html
Koncepcja szkoły, według bohaterki mediów z ostatnich dni, sprowadza się do czterech haseł: dyscyplina, systematyczność, konformizm, kara. Analizując jej wypowiedzi, wzburza nas to, że nauczycielka jest przekonana, iż sukces pedagogiczny osiąga się stawiając dziesięć jedynek rozumianych jako kara. Zważywszy na jej przeszłość – zakatowanie dziecka w ramach kary za nieposiadanie sznurówek – można wywnioskować, iż schematem mentalnym, który doprowadził Renatę Krzymuską do zbrodni, jest wzorzec kary jako warunek kultywowania wartości.
Jarosław Kaczyński również opowiada się za instytucją stosowania surowych kar w odniesieniu do tych, których traktuje jako zdrajców pisowskiego systemu wartości. Czy wobec tego, kiedy zostanie premierem, nie zacznie „stawiać jedynek” uczniom polskich szkół, którzy odmówią składania kwiatów i wieńców pod pomnikami jego brata? Dlaczego przemilczał fakt polityczny, który wstrząsnął psychicznie tysiącami obywateli naszego kraju?
Apel
Czy w Polsce żyje polityk, który zaapeluje o dogłębne wyjaśnienie mechanizmów historii kulminującej zatrudnieniem dzieciobójczyni w polskiej szkole? Czy media codzienne odpowiedzą nam w szczegółach na pytanie: jak mogło do tego dojść? Czy okaże się, że politycy i dziennikarze są interesownymi tchórzami trzęsącymi się przed Episkopatem Polski? Wyjaśnijcie to póki Kaczyński nie jest jeszcze premierem.
***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, zorganizowanego pod patronatem Prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego i Prezydenta Francji Jacques’a Chirac’a; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz