niedziela, 20 sierpnia 2017

TERRORYZM ISLAMSKI I KWESTIA IMIGRACJI

Przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech w 2017 roku, zamachy terrorystyczne w Europie, dokonywane przez islamskich bojówkarzy, stają się niemal „chlebem powszednim”. Rozjeżdżanie turystów przez samochody w zatłoczonych ulicach w Barcelonie i atak marokańskiego nożownika na przechodniów w Turku w Finlandii są przykładami kolejnej fali siania islamskiego terroru w Europie. Na tym tle kwestia przyjmowania w Europie imigrantów z Azji i Afryki staje się kolejny raz w 2017 roku najczęściej roztrząsanym tematem w europejskiej debacie publicznej.

Znalezione obrazy dla zapytania terroryzm photo
Egzekucja koptów przez islamistów (źródło: quora.com)

Islamski terroryzm nie jest wynikiem procesów migracyjnych

Zamachowcy islamscy są na ogół obywatelami państw europejskich. Wielu z nich urodziło się w Europie. Pośród terrorystów z trudem znajdziemy imigrantów z Bliskiego Wschodu, Azji czy z Afryki, którzy przybyli do Europy w ostatnich pięciu latach. Fakt ten pokazuje, że fala islamskiego terroru, która przetacza się przez Europę od co najmniej trzech lat, nie została wywołana procesami migracyjnymi.

Islamski terroryzm posiada wyłącznie podłoże ideologiczne i jest efektem zorganizowanych działań określonych środowisk politycznych. Można go zasadnie traktować jako formę wojny prowadzonej przez wyznawców islamizmu (najradykalniejszej wersji islamu) z państwami przynależącymi do jądra cywilizacji zachodniej.  Każda wojna jest prowadzona w celu uzyskania łupów. Nie istnieją wojny bezcelowe. Zwycięzca wojenny zgarnia określony łup w postaci bogactw, pieniędzy lub określonego efektu rynkowego, przynoszącego mu ogromne  zyski w wyniku zwyżki cen określonych aktywów na światowych giełdach. 

W czyim interesie jest podtrzymywanie islamskiego terroryzmu w Europie?

Państwa islamskie istnieją wyłącznie dzięki sprzedaży ropy i gazu. Im ceny tych kopalin energetycznych osiągają wyższe poziomy na rynkach finansowych, tym zyski dla państw islamskich są wyższe. Zyski te pozwalają  elitom islamskim (w głównej mierze kapłanom zarówno szyickim jak i sunnickim) w państwach arabskich oraz  w Iranie na utrzymanie swojej władzy. Utrzymujący się od ostatnich kilku dziesięcioleci wysoki przyrost naturalny wśród muzułmanów  wymusza na islamskiej klasie rządzącej działania gwałtownego podnoszenia zysków finansowych, aby swoim zniewolonym wyznawcom dać „chleba i religijnych igrzysk”.

Terroryzm islamski w Europie, Afryce i w Azji prędzej czy później doprowadzi do podniesienia popytu na ropę naftową. Strategie geopolityczne wymuszą na gremiach politycznych w Europie decyzje o zwiększeniu poziomu magazynowania ropy i gazu na wypadek ewentualnej wojny. Proces ten zostanie uruchomiony wtedy, gdy islamski terroryzm przekształci się w systematyczne działania islamskiej partyzantki miejskiej oraz gdy islamskie działania partyzanckie w Afryce przemienią się w regularne wojny z rządami takich, państw jak Nigeria, Niger, Mali czy Czad. Wzmocnieniem tego procesu będzie również powrót Iranu do realizacji planu produkcji własnej bomby atomowej.

Nie tylko państwa islamskie korzystają z wysokich cen ropy naftowej. Rosyjskie imperium również istnieje dzięki handlowi ropą i gazem. Doświadczenie historyczne Rosji pokazuje, iż lepiej nie igrać oligarchom z głodem zbuntowanego ludu Petersburga i Moskwy. Im większa więc liczba aktów islamskiego terroru w Europie, tym lepiej dla Putina.



Wygenerowany konflikt na Ukrainie posiada wyłącznie jedną funkcję: zmuszenie Unii Europejskiej do zwiększenia nakładów na uzbrojenie i w konsekwencji podniesienie popytu na ropę i gaz. Jeśli w najbliższych dwóch latach ceny ropy naftowej nie poszybują w kierunku poziomu 100 dolarów za baryłkę, przekształcenie wojny hybrydowej w Doniecku w inwazję Rosji na Ukrainę (być może wraz z Polską) będzie prawie pewne.

http://krysztofiak-wojciech.blogspot.com/2017/08/prezydent-duda-skarci-macierewicza-i.html (tu czytelnik znajdzie szkic planu ewentualnej napaści Rosji i Polski na Ukrainę)

Islamski terroryzm w Europie oraz wojna na Ukrainie stanowią dwa różne oblicza jednej i tej samej operacji geopolitycznej: wojennej gry na zwyżkę cen ropy i gazu. 

Społeczne podłoże islamskiego terroryzmu

Aktów terroru nie dokonują ani imamowie ani ajatollahowie. Terrorystami są  niewykształceni i ideologicznie wyprani młodzi Arabowie wywodzący się z wielkomiejskich środowisk Europy. Terrorysta wie, że decydując się na akt terroru, zostanie zastrzelony lub zmuszony do popełnienia samobójstwa. Akt terroru wymaga więc mentalnej samodeterminacji. Spełniając wstępne warunki brzegowe, umysł terrorysty musi więc najpierw zostać poddany treningowi „ideologicznego prania mózgu”. Tym warunkiem brzegowym, wskazującym na podatność do zaangażowania się w terroryzm w imię Allaha, jest poczucie wykluczenia, bycia obywatelem drugiej kategorii.

Muzułmanie mieszkający w Europie tworzą swoje enklawy lub getta. Mieszkają razem w tych samych osiedlach, ich dzieci uczęszczają do tych samych kiepskich szkół, zakładają wyłącznie między sobą rodziny oraz uczestniczą w tych samych organizacjach islamskich. Mechanizm funkcjonowania muzułmanów w Europie jest „nastawiony” na reprodukcję ich wzorców kulturowych, które są antyliberalne, antygenderowe i klerykalne. Zderzanie się islamskiej formacji kulturowej z liberalnymi, świeckimi, racjonalistycznymi, genderowymi wartościami uruchamia procesy kulturowej stygmatyzacji muzułamnów manifestujacych islamskie wartości. Tym samym muzułmanie doznają poczucia dyskryminacji. To zaś rodzi postawy buntu wobec wartości cywilizacji zachodniej.  Sfrustrowany umysł muzułmanina staje się podatny na „koraniczne ukąszenie”, na dżihad.

Dlaczego Angela Merkel promuje przyjmowanie islamskich migrantów w Europie?

Fakt wywierania przez Merkel presji na państwa Unii Europejskiej, aby przyjmowały one ochoczo imigrantów muzułmańskich, nie może zostać wyjaśniony poprzez proste stwierdzenie, iż niemiecki rząd chce pomagać migrantom, gdyż kieruje się zasadami humanitaryzmu i wartością „miłości bliźniego swego”. W polityce niestety miłości nie ma. Uprawianie polityki jest najstarszym zawodem świata i z tej racji w polityce nie łatwo jest znaleźć „uczucie”.

Angela Merkel ukrywa swoje intencje

Niemiecka presja w kwestii przyjmowania muzułmańskich migrantów wywołuje napięcia polityczne wśród obywateli Unii Europejskiej. Reakcją antyislamskich, prawicowych oraz nacjonalistycznych środowisk na politykę promocji muzułmańskiej migracji jest wzrost antyunijnych postaw wśród obywateli Europy. Dlatego też strategię polityczną rządu Angeli Merkel w kwestii migracji można interpretować jako perfidny i cyniczny plan niszczenia Unii Europejskiej.

Skoro bowiem przyjmowanie uchodźców wznieca antyunijne postawy, to w interesie utrzymywania proeuropejskich postaw wśród obywateli UE jest zablokowanie uchodźczej fali, która zalewa Europę od wielu lat. Forsowanie w Brukseli planów relokacji migrantów oraz brak finansowo-militarnego wspierania przez Niemcy i Francję decyzji o blokadzie Morza Śródziemnego można potraktować jako wyraz celowego działania na rzecz dezintegracji społecznej Wspólnoty Europejskiej poprzez wzniecanie antyintegracyjnej atmosfery w przestrzeni dyskursu politycznego, stanowiącej mentalną bazę dla procesów tworzenia się nacjonalistycznych ruchów społecznych.


Czy Merkel działa w interesie Putina?

Poprzednik obecnej kanclerz Niemiec, Gerhard Schroeder był oskarżany o działania na rzecz rosyjskiego interesu. Obecnie zajmuje kierownicze stanowiska w rosyjskich spółkach naftowo-gazowych. Nie ma najmniejszych wątpliwości, iż niemieckie środowiska polityczne są infiltrowane przez rosyjską agenturę. Najbardziej ostrzy krytycy polityki niemieckiej powiadają, że połowa Bundestagu to wnuki bolszewickich gwałcicieli z okresu II Wojny Światowej. Niemiecka polityka jest więc naznaczona traumą „sowieckiego gwałtu”. Mówiąc nieco metaforycznie, ministrowie niemieckiego rządu zostali dotknięci syndromem sztokholmskim.

Skoro w interesie Putina jest dezintegracja Europy, to działania Merkel, promujące muzułmańską migrację i w konsekwencji pośrednio wzmacniające postawy nacjonalistyczne wśród obywateli Europy, można ocenić jako realizujące agenturalną strategię Putina. Za zasłoną dymną wartości humanitarnych może więc kryć się cyniczny i perfidny plan blokowania procesów integracyjnych w Europie. 

Przyjmowanie milionów islamskich migrantów z Afryki i Azji prowadzi do zdecydowanego pogłębienia się procesów „enklawizacji” tej grupy etniczno-religijnej. To zaś z kolei wzmacnia stopień łatwości pozyskiwania rekrutów islamskich do grup terrorystycznych. Przekształcanie się islamskiego terroryzmu w zjawisko islamskiej partyzantki miejskiej wywoła wśród etnicznych Europejczyków reakcje przemocy wobec muzułmańskiej mniejszości. Mechanizm podpalenia europejskich miast nie jest trudny do zaprojektowania. Czy Merkel właśnie projektuje go na zlecenie Putina?

W ostatecznym rozrachunku „miksowanie się kultur” jest korzystne

Zgodnie z koncepcją społeczeństwa otwartego, stopień racjonalności ludzkości wzrasta wraz ze wzrostem dynamiki procesów „mieszania się” paradygmatów kulturowych (stylów życia, systemów wartości, perspektyw światopoglądowych i sposobów opisu doświadczenia życiowego). Mówiąc metaforycznie, wśród psów najmądrzejsze są kundle, a nie „rasowce”. Otwarta wymiana genów w obrębie danego gatunku zwiększa jego adaptacyjność środowiskową. Podobnie, im szybciej mieszają się kulturowe memy, produkowane przez różne społeczeństwa, tym stopień adaptacyjności kulturowej mieszających się społeczeństw jest wyższy. A to oznacza, że wzrasta ich racjonalność. Małżeństwo „katolika z katolikiem” jest mniej twórcze od małżeństwa „wyznawcy Rydzyka z wyznawcą Chomeiniego”.

Wyobraźcie sobie,że Ajatollah Chomeini jest mężem Krystyny Pawłowicz
Geopolityczna gra „w mieszanie się międzykulturowe” nie musi jednak przynieść zamierzonego efektu. Choć memy kulturowe lubią się mieszać, to jednak lubią również zwalczać się. Podobnie jak wirusy. Niektóre żyją w symbiozie z anektowanymi przez nie organizmami, a inne – doprowadzają je do śmierci.

Procesy „enklawizacji” grup społecznych są właśnie tym, co blokuje mechanizm  przenikania się konkurencyjnych formacji kulturowych. Zaproszenie muzułamnina do domu „prawdziwego Polaka” nie musi więc wcale zakończyć się natychmiast „ślubem wyznawcy Chomeiniego z czcicielką Matki Boskiej Częstochowskiej”. Ameryka potrzebowała ponad 150 lat od momentu zniesienia niewolnictwa, aby fakty mieszanych rasowo i klasowo małżeństw nie budziły kontrowersyjnego zdziwienia i stygmatyzacyjnych odruchów wśród publiki.

Puenta: jak poradzić sobie z procesami migracyjnymi dla zdrowia zjednoczonej Europy?

W pierwszym rzędzie należy zneutralizować niemiecki dyktat w kwestii rozwiązywania problemu migracyjnego. Polityka Merkel nie blokuje bowiem napływu migrantów do Europy. Odsunięcie Merkel od władzy nie rozwiązuje niestety problemu. 

Równocześnie należy powołać europejskie oddziały morskie, uszczelniające śródziemnomorski szlak przerzutowy. Wojskowe okręty powinny permanentnie monitorować afrykański brzeg w Maroku, Algierii, Libii i Egipcie. Europa musi podjąć wysiłek finansowy, aby stworzyć „policję migracyjną”, zdolną do działań operacyjnych na morzu przy afrykańskim brzegu.

Samo zablokowanie migracji nie rozwiąże problemu terroryzmu. To zjawisko powstaje w muzułmańskich gettach i enklawach europejskich miast. Dlatego potrzebne jest opracowanie planu „deenklawizacji” środowisk migracyjnych. Rdzeniem tej strategii powninna być „deislamizacja” muzułmanów.

Uchodźców, którzy przybyli do Europy w ostatnich kilku latach, należy „prześwietlić”. Tym, którzy nie są w stanie samodzielnie zorganizować swojego życia (nie mają rodziny w Europie, nie posiadają kompetencji zawodowych), należy najzwyczajniej pomóc. Muzułmanów podejrzanych o działania terrorystyczne należy odesłać do krajów pochodzenia.


  
 



 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz