czwartek, 22 stycznia 2015

CZY PO I PIS SZYKUJĄ SIĘ DO WOJNY Z ROSJĄ?




Wszystkie, zacytowane cztery wypowiedzi – Bujaka, Dudy, Schetyny i Brzezińskiego – układają się w pewien całościowy przekaz. Amerykanie straszą Putina rozmieszczeniem sił militarnych na Łotwie i w Estonii. Polska opozycja (Bujak i Duda) sugeruje wysłanie „chłopców z Warszawy” do Doniecka.  Przedstawiciel Rządu Polskiego, Schetyna, prowokuje werbalnie  rosyjskich polityków, aby wywołać międzynarodową awanturę dyplomatyczną. W ostatnich dniach, Rosjanie nasilili operacje militarne w Doniecku i Ługańsku. Wypowiedzi naszych polityków oraz Brzezińskiego stanowią więc ostrzeżenie dla Putina, iż Polska - przy wsparciu finansowym USA - dopuszcza możliwość samodzielnych operacji wojskowych celem wsparcia Ukrainy. Bez wątpienia, stanowisko Schetyny i Rządu RP można interpretować jako niebezpieczne „ostrzenie kos na Moskala”. W każdym razie, polscy politycy establishmentowi wprowadzili mem wojny polsko-rosyjskiej do dyskursu publicznego. Premier Kopacz spuentowała wypowiedź Dudy jako przerażającą. Stwierdziła: PiS zawsze ciągnęło do wojny, a Platformę do pokoju. Podczas konferencji prasowej, Premier zignorowała wypowiedź Schetyny i ostrego konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Rosją a Polską. Minister Schetyna został bowiem wezwany do przeprosin  Rosji i narodu rosyjskiego. PO i rząd  tracą w sondażach. Rozpoczął się proces powolnego rozpadu Platformy Obywatelskiej. Specjaliści od marketingu politycznego poszukują nośnych  tematów różnicujących obie partie. Z pewnością, takim jest kwestia wojny i wysyłania „naszych chłopców na front”. Strategia PO jest prymitywna: przypiszmy partii Kaczyńskiego „łatę”, że chcą  wojny z Rosją, a my będziemy się temu przeciwstawiali. Taki pomysł marketingowy może dać PO efekt w postaci zwycięstwa wyborczego. Jednakże jest niebezpieczną zabawą, gdyż uruchamia w przestrzeni publicznej temat, który ostatecznie przekształci się  „w ostrzenie myśliwskich noży”.



W ostatnich kilku dniach, wraz z eskalacją działań militarnych Rosji na Ukrainie, niektórzy, polscy politycy, z akompaniamentem Zbigniewa Brzezińskiego, byłego doradcy do spraw bezpieczeństwa prezydenta USA Jimmy’ego Cartera, rozpoczęli publiczną debatę nad kwestią obecności naszych oddziałów wojskowych na linii frontu w Doniecku i Ługańsku.   Można więc rzecz, iż rozpoczęliśmy „ostrzenie kos na Putina”.

Przygotowania do wojny z Rosją rozpoczął Zbigniew Bujak

Na pytanie  dziennikarza K. Piaseckiego, w wywiadzie dla RMF FM, o to, czy chciałby, aby polscy żołnierze walczyli w Doniecku lub w okopach Mariupola, Z. Bujak odpowiedział:

Byłoby fantastycznie, dlatego że wtedy my pokazujemy, że budujemy w tej części Europy głęboki, trwały, strategiczny sojusz, który będzie gwarantem bezpieczeństwa nie tylko naszego ale i  Europy.

Bujak nie jest obecnie czynnym politykiem. Jego wypowiedź nie reprezentuje  ani stanowiska PO ani PiS.  Nie oznacza to jednak, iż  nie została ona odnotowana przez rosyjskie służby nasłuchu wywiadowczego („biały wywiad”). Z pewnością, stwierdzenie Bujaka  stanowi zachętę dla rządu, aby ten zdecydował się na wysłanie „naszych chłopców” na Ukrainę, aby pokazać światu, iż budujemy z sąsiadem  sojusz militarny mający stanowić gwarancję bezpieczeństwa w Europie.

PiS opowiada się za rozważeniem kwestii udziału polskich wojsk w walkach na Ukrainie

Następnego dnia, ten sam dziennikarz zadał Andrzejowi Dudzie, pisowskiemu kandydatowi na prezydenta,  pytanie o wysłanie, niezależnie od decyzji NATO,  polskich żołnierzy do Doniecka. Reprezentant Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział:

Jeśli już, to Polska mogłaby udzielić wsparcia. Należałoby to rozważyć, ale to jest bardzo poważna decyzja. Trzeba by się było nad nią dobrze zastanowić.

W stosunku do Bujaka, A. Duda nie wybucha „fantastyczną euforią”; dopuszcza jednak w ostateczności możliwość udzielenia militarnego wsparcia Ukraińcom.  Wypowiedź Dudy nie znamionuje jeszcze, jak stanowisko Bujaka, aktu ostrzenia kos, choć sugeruje nam, abyśmy się „sposobili na Moskala”.



Schetyna rozpoczął ostrzenie kos

Po tym, jak Bujak i Duda, wypowiedzieli się w kwestii wysłania polskiego wojska na Ukrainę, Grzegorz Schetyna „dolał oliwy do ognia”. Stwierdzając publicznie, iż Obóz Koncentracyjny w Oświęcimiu został wyzwolony przez wojska ukraińskie, wywołał nadzwyczaj ostrą reakcję rosyjskiego szefa dyplomacji Ławrowa (jednego z mózgów w rządzie Putina). Rosyjski polityk ocenił wypowiedzi  Schetyny jako cynizm i bluźnierstwo. Media w Moskwie i Petersburgu poświęcają nadzwyczaj wiele uwagi incydentowi.

Schetyna z pewnością uruchomił w dyskursie nad Wołgą anty-polskie memy. Ponieważ jego wypowiedź dotyczy Auschwitz, z pewnością wszystkie, opiniotwórcze na świecie tygodniki spuentują obecną sytuację jako prowokowanie Rosji ze strony Polski. Tym bardziej, że w tej prowokacji został użyty symbol żydowskiej martyrologii – miejsce interpretowane w żydowskim dyskursie jako sacrum.

Schetyna właściwie obraził Żydów swoją wypowiedzią. Rzecz jasna,  nie – z uwagi na jej treść, ale sposób jej użycia w celu wywołania prowokacji politycznej na froncie walki z Rosją Putina. Potomkowie wymordowanych w Auschwitz  Żydów oraz przedstawicieli pozostałych nacji poczuli się urażeni, że ten fakt  nazistowskiego mordu na Europejczykach, jest wykorzystywany w doraźnej grze politycznej. Środowiska żydowskie w Nowym Jorku przyznają Ławrowowi rację, iż Schetyna dopuścił się bluźnierstwa.

Brzeziński nawołuje do tworzenia jednostek NATO w Rydze i Tallinie

Profesor Zbigniew Brzeziński przynależy do grona najbardziej wpływowych ekspertów geopolitycznych w USA. Był prawą  ręką Cartera; architektem umowy z Camp David pomiędzy Egiptem a Izraelem, która skutkowała krótkotrwałą odwilżą na Bliskim Wschodzie. Można nawet rzecz, że realizacja planu Brzezińskiego kulminowała pierwszym znaczącym aktem terrorystycznym dżihadystów – zamordowaniem przez Bractwo Muzułmańskie egipskiego przywódcy Anwara Sadata.

Brzeziński stanął kilka dni temu przed komisją sił zbrojnych senatu USA. Ostrzegł amerykańskich polityków przed „najgorszym scenariuszem”: aneksją Estonii i Łotwy przez Rosję. Dlatego zaapelował o rozmieszczenie wojsk NATO w tych państwach w celu odstraszania wroga. Dodał, że w obecnej sytuacji istnieje ryzyko wywołania wojny nuklearnej.

Słowa Brzezińskiego są ważne, gdyż on pierwszy przewidział z dokładnością do dwóch lat rozpad Układu Warszawskiego. W jednej z książek wydanych pod koniec lat 70-tych stwierdził, iż Związek Radziecki rozpadnie się na początku lat 90-tych XX wieku. Nie pomylił się.

Ostrzenie kos na Putina

Wszystkie, zacytowane cztery wypowiedzi – Bujaka, Dudy, Schetyny i Brzezińskiego – układają się w pewien całościowy przekaz. Amerykanie straszą Putina rozmieszczeniem sił militarnych na Łotwie i w Estonii. Polska opozycja (Bujak i Duda) sugeruje wysłanie „chłopców z Warszawy” do Doniecka.  Przedstawiciel Rządu Polskiego, Schetyna, prowokuje werbalnie  rosyjskich polityków, aby wywołać międzynarodową awanturę dyplomatyczną.

W ostatnich dniach, Rosjanie nasilili operacje militarne w Doniecku i Ługańsku. Wypowiedzi naszych polityków oraz Brzezińskiego stanowią więc ostrzeżenie dla Putina, iż Polska - przy wsparciu finansowym USA - dopuszcza możliwość samodzielnych operacji wojskowych celem wsparcia Ukrainy. Bez wątpienia, stanowisko Schetyny i Rządu RP można interpretować jako niebezpieczne „ostrzenie kos na Moskala”. W każdym razie, polscy politycy establishmentowi wprowadzili mem wojny polsko-rosyjskiej do dyskursu publicznego. Rosyjskie media  poinformują mieszkańców Moskwy i Petersburga o fakcie szykowania się „Polaków na wojnę z Rosją”.  Sytuacja jest rozwojowa.

Kopacz dolewa „oliwy do ognia”

Premier Kopacz spuentowała wypowiedź Dudy jako przerażającą. Stwierdziła: PiS zawsze ciągnęło do wojny, a Platformę do pokoju. Podczas konferencji prasowej, Premier zignorowała wypowiedź Schetyny i ostrego konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Rosją a Polską. Minister Schetyna został bowiem wezwany do przeprosin  Rosji i narodu rosyjskiego.

Skutkiem wypowiedzi premier Kopacz jest wzmocnienie w dyskursie tematu udziału Polski w wojnie na Ukrainie. Choć jej ocena wypowiedzi przedstawiciela PiS jest jednoznaczna, to jednak   jej funkcją  komunikacyjną jest wprowadzenie w dyskurs publiczny tematu wojny polsko-rosyjskiej, który ma różnicować obie partie konkurujące o władzę w naszym kraju.

PO i rząd  tracą w sondażach. Rozpoczął się proces powolnego rozpadu Platformy Obywatelskiej. Specjaliści od marketingu politycznego poszukują nośnych  tematów różnicujących obie partie. Z pewnością, takim jest kwestia wojny i wysyłania „naszych chłopców na front”. Strategia PO jest prymitywna: przypiszmy partii Kaczyńskiego „łatę”, że chcą  wojny z Rosją, a my będziemy się temu przeciwstawiali. Taki pomysł marketingowy może dać PO efekt w postaci zwycięstwa wyborczego. Jednakże jest niebezpieczną zabawą, gdyż uruchamia w przestrzeni publicznej temat, który ostatecznie przekształci się  „w ostrzenie myśliwskich noży”. Kandydatka SLD, Magdalena Ogórek, już zaapelowała do myśliwych o organizowanie się w „grupy samoobrony” przeciwko Putinowi. http://krysztofiak-wojciech.blogspot.com/2015/01/doktorat-magdaleny-ogorek-sciema.html


Wraz z nasileniem się operacji wojennych na Ukrainie, wprowadzenie  tematu wojny polsko-rosyjskiej  do przestrzeni publicznej uruchomi zjawisko rusofobii  w świadomości społecznej obywateli naszego państwa. Odpowiedzią ze strony rosyjskiej będzie podgrzewanie nastrojów anty-polskich w Moskwie i Petersburgu. To może doprowadzić do konfliktu etnicznego. Komu na tym zależy?

Puenta

Dlaczego prezydent Komorowski milczy? Powinien skarcić tych wszystkich polityków, na czele z Kopacz, którzy w ogóle bawią się tematem „wojny z Rosją”. Odwracanie uwagi społeczeństwa od kwestii zasadniczych - takich, jak: podwyżki płac dla nauczycieli i środowisk akademickich, podniesienie pensji minimalnej, regulacja funkcjonowania banków i rynku kredytowego,  deklerykalizacja życia publicznego (in Vitro, „pigułki po”, likwidacja Funduszu Kościelnego, itp.), poprawa edukacji  -  za pomocą różnicowania społeczeństwa tematem,  czy się jest za wojną czy przeciw wojnie z Rosją, jest „politycznym idiotyzmem”.






***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations  of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute), od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International.

font-size: 13.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">





  
    




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz