niedziela, 14 września 2025

JAK WYGRAĆ WOJNĘ Z ROSJĄ?

 

Przepis na zwycięstwo w wojnie z Rosją jest tak prosty, jak receptura gotowania zupy pomidorowej. Skoro tak, to dlaczego Unia Europejska i NATO nie chcą zaaplikować w rzeczywistość wojenną tego przepisu?



Co trzeba zrobić, żeby pokonać Rosję?

Zacznijmy od oczywistości. Wygranie jakiejkolwiek wojny wymaga posiadania odpowiedniej siły militarnej (rakiet, czołgów, samolotów, systemów obrony, itd.). Potrzebne są więc środki finansowe, aby móc produkować efektywnie rażącą broń. W tym celu należy podnieść wydatki w Unii Europejskiej na obronność. Dotychczas wydatki te w całej Unii wynosiły około 2% jej PKB. Daje to kwotę około 340 miliardów dolarów rocznie. Wystarczy więc, że Unia Europejska zadeklaruje 1000 miliardów dolarów na produkcję uzbrojenia.

Skąd wziąć kasę na inwestycje militarne w Europie? Same aktywa rosyjskie ulokowane w europejskim systemie finansowym wynoszą 275 miliardów. Ich aneksja pozwoli na zmniejszenie obciążeń fiskalnych obywateli Unii dla celów militarnych.

Innym źródłem finansowania zbrojeń może być wprowadzenie instytucji myta na import towarów spoza Unii do Unii. Myto rozumiemy jako opłatę eksportera spoza Unii, który wprowadza swoje produkty lub usługi na unijny rynek. Dotychczas unia nie stosowała takiej praktyki. Czas jednak nastał, aby to wprowadzić czasowo. Roczna wartość towarów lub usług importowanych przez Unię wynosi około 2440 miliardów. Wyłączając ropę, gaz i metale, aby uzyskać 250 miliardów dolarów, należałoby ustawić myto na poziomie około 10% (w porównaniu z amerykańskimi cłami, rzędu 50%-100%, takie myto byłoby bardzo „niskie”).

Suma zaanektowanych aktywów rosyjskich i ewentualnego myta na poziomie 10% daje kwotę 500 miliardów dolarów, ktorą można przeznaczyć na zbrojenia.  Dotychczasowe wydatki na obronność rzędu 340 miliardów, należałoby więc podnieść tylko o kwotę około 150 miliardów dolarów.   Nie byłby to jakiś wielki wysiłek fiskalny Unii.

Jak wpłynęłoby na Rosję ogłoszenie takiego planu przez Unię Europejską?

Rosja nie jest w stanie wyasygnować na zbrojenia więcej niż 200 miliardów dolarów rocznie, zakładając, iż sankcje na ropę i gaz nie zostaną wdrożone. Byłaby to kwota rzędu 25% kwoty wydatkowanej przez unię europejską. W perspektywie 5 lat, Unia uzyskuje olbrzymią przewagę gospodarczą i technologiczną nad Rosją. Jakakolwiek próba czyniona przez Rosję, aby wziąć udział w wyścigu zbrojeń z Europą, zakończy się katastrofą gospodarczą dla państwa Putina (analogicznie, jak upadł Zwiazek Radziecki).

W ciągu pierwszego roku realizacji strategii, Ukraina może pozyskać: 300-500 nowoczesnych czołgów, 20 baterii systemów przeciwlotniczych, 2000-5000 sztuk rakiet manewrujących Taurus oraz Storm Shadow (dalekiego zasięgu), kilkadziesiąt tysięcy dronów, kilkadziesiąt myśliwców i kilka tysięcy haubic artyleryjskich. Rosja w tym samym czasie bez popadania w katastrofę ekonomiczną jest w stanie wyprodukować jedynie około 50% tego, co Ukraina otrzymałaby. W kolejnym roku, przewaga Ukrainy skokowo wzrosłaby do tego stopnia, że Rosja musiałaby poddać się na froncie.  Takie analizy przeprowadza wyrafinowany system ChatGPT.

W aspekcie psychologicznym, realizacja planu podnosi w sposób dynamiczny morale społeczeństwa ukraińskiego i obniża morale Rosjan. Modele opracowywane przez systemy sztucznej inteligencji szacują na 50% wystąpienie po 2 latach rewolucji w Rosji (bazujące na analogiach z przeszłości przy założeniu silnego oddziaływania aparatu represji na zalążkowy protest) przy realizacji naszkicowanego scenariusza.



Korzyści gospodarcze dla Europy w wyniku realizacji planu pokonania Rosji

Wstrzyknięcie pieniędzy pochodzących z myta i nieco zwiększonego budżetu obronnego Unii kwot rzędu 800-1000 miliardów w gospodarkę, a takze aneksja aktywów rosyjskich ulokowanych w Europie, dają potężny impuls wzrostu PKB Unii. Systemy makroekonomiczne AI szacują wzrost PKB o 2.5 % w każdym roku w przeciągu pięciu lat. Oznacza to, że całkowity PKB Unii w okresie pięciu lat mógłby pokazywać każdego roku stopę wzrostu około 5%. Taki wzrost oddziałałby na rynki finansowe w sposób niebagatelny. Indeksy na Wall Street, LSE oraz we Frankfurcie w okresie pięciu lat mogłyby podnieść się nawet o około 50% (lokalnie mogłyby dawać potężne stopy wzrostu, sięgające nawet 70% - 100%). W efekcie mielibyśmy wzrost nastrojów konsumenckich, wzrost realnej siły nabywczej obywateli i w konsekwencji spokój społeczny blokujący rozrastanie się ruchów faszystowsko-prawicowych.

Jedynym czynnikiem, który psuje obraz tej sielanki wojennej, jest uruchomienie się czynników proinflacyjnych. Istnieją jednak modele makroekonomiczne blokujące wzrost inflacji, które nie zakładają dynamicznego podnoszenia stóp procentowych przez banki centralne. Wyrafinowanych możliwości tłumienia presji inflacyjnej jest wiele. Jedną z nich jest spłata kapitału zadłużenia państw w bankach w oparciu o umowy niereinwestowania w rynek kwot oddanego długu. Przy wzroście PKB w granicach 5%, rządy mogłyby jedna trzecią kwoty wzrostu przeznaczać na spłatę długu. Wymagałoby to wysokich redukcji deficytów budżetowych.

Skoro plan pokonania Rosji ma niemal same plusy, to dlaczego Unia ma opory przed jego realizacją?

Skoro Rosję można pokonać w przeciągu 2 lat, a w przeciągu 5 lat doprowadzić do jej upadku (najprawdopodobniej podziału na kilka państw), to dlaczego decydenci w Brukseli są oporni w realizacji naszkicowanego planu?  

Wyobraźcie sobie sytuację, w której za 5 lat Rosja upada. Co się wówczas dzieje? Pojawia się perspektywa 50-letniego (co najmniej) okresu bez wojen. W takiej perspektywie, zanika potrzeba wydatków zbrojeniowych. W konsekwencji przestaje płynąć do gospodarki strumień finansów podtrzymujących produkcję zbrojeniową. Następuje gwałtowny spadek PKB. To z kolei przekłada się na katastrofę na rynkach finansowych. Indeksy giełdowe spadają nawet powyżej 50% (a na niektórych giełdach mogą pojawić się spadki rzędu 90%).

Gospodarka światowa jest oparta o kredyt. Inwestycje wymagają bowiem kredytu. Ale kredyt wymaga zabezpieczenia. Są nim aktywa ulokowane na rynkach. Jeśli ich wartość spada powyżej 50%, to większość kredytów przestaje mieć zabezpieczenie. W takiej sytuacji, kredytodawcy zajmują zabezpieczenia kredytu. Jeśli miałeś 100 miliardów w aktywach giełdowych, a ich wartość zmniejszyła się o 50%, zaś miałeś zobowiązania na 50 miliardów, zabezpieczone aktywami na 50 miliardów, to bank zabiera ci niemal wszystko co pozostało po krachu. Ze 100 miliardów podczas wojny, po wojnie i krachu zostaje ci zero.

Scenariusz całkowitego pokonania Rosji prowadzi, według modelu geoekonomicznego, do katastrofy gospodarczej, która także wygeneruje katastrofę społeczną. Wielkie krachy kończą się wielkim bezrobociem – sytuacją, w której biedni stają się jeszcze biedniejsi, a to wywołuje rewoltę. Lud biedaków zaczyna linczować oligarchów światowych. Zaczynają się pojawiać w przestrzeni publicznej cudotwórcy pokroju Adolfa Hitlera.

Jaki morał?

Oligarchowie tego świata, do których należy również Putin, nie pozwolą na upadek Rosji. Mordowanie Ukraińców przez Rosjan będzie nadal trwać. Dlaczego? Bo gospodarka światowa potrzebuje wyłącznie umiarkowanego impulsu rozwojowego w postaci wydatków zbrojeniowych. Umiarkowana pomoc militarna będzie więc nadal płynęła do Ukrainy, ale w taki sposób, aby Zelenski i jego armia mogła się tylko wybronić przed rosyjskim najeźdźcą. Jak długo to będzie trwać? Niektórzy eksperci powiadają, że nawet 10 lat.

Umiarkowane dosypywanie kasy do gospodarki światowej na produkcję czołgów, rakiet, samolotów i amunicji stabilizuje ją. Dzięki temu indeksy na giełdach światowych nie spadają gwałtownie; wartość aktywów oligarchów stabilnie wzrasta. W konsekwencji nie grozi światu Wiosna Ludów – perspektywa linczowania bogatych przez biednych na Zachodzie oddala się.



Morał dla Polski?

Fakt prawie czteroletniej wojny na Ukrainie nie wymusił na Unii zdecydowanego zwiększenia wydatków zbrojeniowych. 340 miliardów dolarów wydawanych na zbrojenia przez Unię i Wielką Brytanię nie stanowi adekwatnego impulsu rozwojowego dla światowej gospodarki w sytuacji, gdy w USA pojawiają się oznaki dekoniunktury. Trump domaga się od europejskich decydentów nieco śmielszego dosypywania kasy do gospodarki światowej – tak aby osiągnąć pułap około 400 miliardów dolarów rocznie. Wymagana jest więc presja psychologiczna na europejskim społeczeństwie, której efektem będzie przyzwolenie na nieco większe wydatki militarne.

Oligarchowie światowi muszą więc wymyślić koncepcję takiej presji. Zdrowy rozsądek podpowiada, że ludzie przyzwolą na produkcję uzbrojenia wtedy, gdy poczują sami zagrożenie. Trzeba więc wojnę Rosji z Ukrainą rozszerzyć. Gdzie? Najlepiej w Polsce, bo nazwa tego kraju kojarzy się z rozpoczęciem II Wojny Światowej.

Czy więc mamy oczekiwać bombardowań polskich miast przez rosyjskie drony? Najpierw będą jednak wysyłać nieuzbrojone drony na polską ziemię, zakładając że taka presja wystarczy na podniesienie budżetów militarnych europejskich państw. Jeśli jednak ta taktyka nie doprowadzi do oczekiwanego efektu, to nie jest wykluczone jej zaostrzenie w postaci np. bombardowań pól uprawnych na ścianie wschodniej.  Jakie wyjście ma nasz rząd? Musimy domagać się podnoszenia budżetów wojennych przez państwa europejskie oraz dalszej zdecydowanej pomocy militarnej Ukrainie.    

               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz