Tekst z 29.07.2012 roku.
W przyszłym Rządzie Tuska i Palikota zostaną najlepsi ministrowie – Rostowski, Sikorski i Kudrycka; reszta zostanie wymieniona. Bez wątpienia na stanowiskach vice-ministrów pojawią się nowi ludzie – w szczególności w resortach edukacyjnych. Marząc nieco wakacyjnie, w resorcie edukacji taką szansę ma prof. Jan Hartman, zaś w resorcie nauki – prof. Wojciech Krysztofiak.
Afera taśmowa jakby przycicha – ale to cisza przed burzą. W końcu rozpoczęła się Olimpiada w Londynie, więc szkoda zmarnować temat, kiedy uwaga publiczności skierowana jest na medale i najpiękniejszą z naszych sportsmenek – przegraną Sylwię Gruchałę. Podsumujmy więc to, na jakim etapie cyklu rozpadu Rządu Tuska jesteśmy.
Firmy rynku budowlanego, przygotowując imprezę pod nazwą Euro 2012 - o której było wiadomo z góry, iż jest instrumentem wyciągnięcia z kasy państwa pieniędzy dla polityków, ich rodzin i innych politycznych celebrytów – nadal bezskutecznie wołają o kase. Jeszcze nigdy w historii sportu, żadna olimpiada nie zwróciła się finansowo. Igrzyska organizuje się nie dla zarobku, lecz dla oskubania tych, którzy wolą chodzić po lesie i łąkach, czytać książki i kochać się, niż gapić się w telebim, zachlewać się piwskiem z wrzaskiem na „ześlinionych i spienionych” ustach: << Polska>>.[1] Niestety, nie udało się piszących i czytających obywateli tego państwa jeszcze oskubać. Firmy budowlane nie dały zwrotu z zainwestowanego politycznego kapitału. Nie będzie kasy dla wnuków Pawlaka, Serafina czy innych „ przysłowiowych, siermiężnych buraków”.
Spadki kursów akcji firm budowlanych w wysokości 90%, wymagają niestety zdecydowanego oskubania obywateli przez Rząd. Minister Rostowski nie ugiął się jednak przed tymi machinacjami – więc, wybuchła afera taśmowa. Nie przyniosła skutku; komisji sejmowej na razie nie powołano; sondaże nie wskazują na spadek zaufania dla PSL-u; do przesilenia nie doszło. Protest przed nominacją nowego ministra rolnictwa jest jakby „tylko szeptany”. „Newsweek” jakiś czas temu podał wiadomość, że są jeszcze dwie taśmy – w roli głównej z Grabarczykiem (PO); ale nie ujawniono tych pono „jeszcze mocniejszych przeźroczy”. Rząd mimo ostrzeżeń nadal nie płaci budowlańcom.
Media jednak zaczynają powoli rozdmuchiwać „budowlaną aferę”, więc prostym rozporządzeniem ministerialnym sprawy chyba nie da się już załatwić; nikt nie chce „siedzieć w kryminale”. Wymyślono więc „nową sztuczkę”, zamiast zwykłej „chamówy” w stylu: ”dawaj kasę i nie pierdol” . Firmy budowlane pozwały Rząd do sądu z intencją wypłaty odszkodowań na kilkaset milionów złotych. W mediach zaczynają się pojawiać teksty o państwowym wspieraniu sektora budowlanego poprzez wykup przez Agencję Rozwoju Przemysłu obligacji zadłużonych firm – „specjaliści” dyskutują i alarmują. Jak Rząd nie da, będzie koniec świata. Następuje więc proces pozyskiwania kasy dla rodzin politycznych celebrytów poprzez „legalizację długu” – znaczy to, że społeczeństwu próbuje się wmówić przekonanie, iż „dług firm budowlanych” jest długiem wspólnym (czyli społeczeństwa). Jeśli tak, to na nas wszystkich, płacących podatki ciąży obowiązek spłaty firm budujących stadiony, Orliki oraz autostrady. Jeśli sąd okaże się przekupny, to z pewnością zawyrokuje: wszystkiemu winien Tusk i Pawlak, więc należy „spłacić” firmy budowlane szwagrów, wujów i Edków Pawlaka, Serafina, Żelichowskiego i takich „płotek politycznych”, jak Nitras czy Schetyna. Ale może okazać się, że dżentelmeni z Oxfordu – Mr. Minister Rostowski and Mr. Minister Sikorski – zablokują spłaty i wypłaty. Obserwujmy zatem to, kto wygra: Czy „chłopaki-swojaki” czy dżentelmeni?
Jeśli ci drudzy, to wówczas przejdziemy do trzeciej fazy „wygaszania Rządu Tuska” – pojawią się jesienią nowe taśmy, czyli dojdzie do drugiego kontrataku strony budowlanej (pierwszy był wyłącznie zaczepny, aby sprawdzić przeciwnika). Powołana zostanie komisja sejmowa ds. szwagrów i sektora budowlanego. Podjęta zostanie próba konstruktywnego votum nieufności, którą Jarosław Kaczyński już zapowiedział. Tusk zostanie odwołany – w końcu, „Gazeta Wyborcza” już zaczyna pisać o wewnętrznej opozycji w PO – czyli o tych z Platformy, którzy na poczet przyszłych zysków zaopatrzyli się w „pustaki i cegły”.
PO wówczas będzie zmuszone z Ruchem Palikota do ogłoszenia inicjatywy stworzenia nowego rządu. Palikot przyjmie takie zaproszenie; byłby durniem, gdyby z niego zrezygnował. Czy więc Palikot jest zdolny do sprawowania funkcji vice-premiera? Co taka roszada zmieni w polityce?
Z pewnością dojdzie wówczas do przyspieszenia procesów sekularyzacyjnych w naszym państwie – jestem pewien, że w takiej sytuacji od nowego, 2013 roku, dzieci w polskich szkołach będą miały tylko jedną godzinę katechezy tygodniowo. Być może dojdzie do uchwalenia ustawy regulującej finansowanie kościołów, a także „przepchnięta” zostanie w sejmowym głosowaniu ustawa o in vitro.
W przyszłym Rządzie Tuska i Palikota zostaną najlepsi ministrowie – Rostowski, Sikorski i Kudrycka; reszta zostanie wymieniona. Bez wątpienia na stanowiskach vice-ministrów pojawią się nowi ludzie – w szczególności w resortach edukacyjnych. Marząc nieco wakacyjnie, w resorcie edukacji taką szansę ma prof. Jan Hartman, zaś w resorcie nauki – prof. Wojciech Krysztofiak. W gabinecie politycznym któregoś z obu ministerstw może znaleźć się mgr Jacek Tabisz – szef Racjonalistów.
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”)
[1] Aby nie być posądzonym o anty-piwną krucjatę, przysięgam, iż lubię pić „niemałe ilości piwa”, ale nie gapiąc się w telebim, lecz dyskutując na ciekawe filozoficzne i polityczne tematy; w szczególności w „mieszanym towarzystwie mądrych kobiet i mężczyzn”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz