środa, 18 lutego 2015

CZY MAGDALENĘ OGÓREK WSPIERAJĄ ROSYJSKIE SŁUŻBY SPECJALNE?


Blog Newsweeka nie przynależy do grupy najbardziej wpływowych platform medialnych w naszym kraju. Dobre, wpływowe teksty polityczne na tym blogu posiadają przeciętnie około 2000 odsłon. Ich siła rażenia jest więc marna. Dlaczego więc INO TV w Moskwie zadała sobie trud przetłumaczenia mojego tekstu i zamieszczenia jego streszczenia na swoich łamach? Nie jest wykluczone, że tekst był komentowany w moskiewskich wiadomościach, emitowanych przez tę stację telewizyjną. W rosyjskim tekście sugeruje się, że mój felieton jest  materiałem w rodzaju „redakcyjnego wstępniaka”. Nigdzie nie podano, iż jest to felieton blogerski, wyrażający osobiste poglądy autora. W jakim więc celu, INO TV, zawiadywana przez służby specjalne Putina, prefabrykuje takie wydarzenie medialne? Ktoś musiał poinformować rosyjskie służby specjalne  o istnieniu mojego, „nieco kabaretowego” felietonu o Magdalenie Ogórek. Więc kto? Z pewnością uczynił to ten, kto tekst przeczytał. A kto go przeczytał? Na pewno, ktoś ze sztabu wyborczego naszej kandydatki. Profesjonalne działania marketingowe w każdej kampanii wyborczej polegają na reagowaniu na rozmaite newsy medialne dotyczące kandydata, a więc wymagają  ich zbierania i analizowania. Czy oznacza to, że w sztabie wyborczym Ogórek i Millera znajduje się osoba mająca bezpośredni kontakt z rosyjskimi służbami specjalnymi? Publikacja moich tekstów na temat Magdaleny Ogórek zbiegła się z dwoma ważnymi faktami: sukcesem sondażowym Janusza Palikota z Twojego Ruchu oraz atakiem prezydenta Kwaśniewskiego na eseldowską kandydatkę na prezydenta Polski w kontekście jej sympatii wobec Putina, wyrażonej podczas konwencji w Ożarowie. Z tego punktu widzenia, tekst na temat mojego felietonu, który ukazał się na stronie internetowej, wpływowej pro-putinowskiej telewizji INO TV, można odebrać jako sygnał skierowany przeciwko Palikotowi. Jaka byłaby jego wymowa? Czy więc rosyjskie służby przygotowują jakąś prowokację względem  odbudowującej się partii Palikota?




16 lutego portal internetowy rosyjskiej pro-putinowskiej telewizji INO TV
Portal ten jest jednym z najpoważniejszych mediów politycznych Putina, odpowiedzialnych za kreację,  wśród rosyjskich obywateli, wizerunku ich państwa.  Platforma internetowa INO TV publikuje streszczenia tekstów, jakie się ukazują na temat Rosji w głównych mediach na świecie, takich, jak na przykład: Wall Street Journal, New York Times, The Guardianczy Financial Times.  Dobór streszczeń jest selekcyjny. Portal przypomina tygodnik „Forum” z  czasów komunistycznych.

Dlaczego rosyjska agentura monitoruje blog Krysztofiaka?

Blog Newsweeka nie przynależy do grupy najbardziej wpływowych platform medialnych w naszym kraju. Dobre, wpływowe teksty polityczne na tym blogu posiadają przeciętnie około 2000 odsłon. Ich siła rażenia jest więc marna. Dlaczego więc INO TV w Moskwie zadała sobie trud przetłumaczenia mojego tekstu i zamieszczenia jego streszczenia na swoich łamach? Nie jest wykluczone, że tekst był komentowany w moskiewskich wiadomościach, emitowanych przez tę stację telewizyjną.

W rosyjskim tekście sugeruje się, że mój felieton jest  materiałem w rodzaju „redakcyjnego wstępniaka”. Nigdzie nie podano, iż jest to felieton blogerski, wyrażający osobiste poglądy autora. W jakim więc celu, INO TV, zawiadywana przez służby specjalne Putina, prefabrykuje takie wydarzenie medialne?
W felietonie poruszam sprawę  rosyjskiego szpiega, aresztowanego kilka miesięcy temu. Na ten temat napisałem jesienią 2014 roku  tekst. http://krysztofiak-wojciech.blogspot.com/2014/10/rosyjscy-szpiedzy-w-szczecinie-czy.html, w którym zauważam, że szpieg był stażystą w firmie konsula honorowego Rosji rezydującego w Szczecinie. Zwróciłem również uwagę na to, iż w tym mieście funkcjonuje silna rosyjska siatka szpiegowska, choćby z takiego powodu, iż znajduje się w nim główna kwatera NATO zawiadująca tak zwaną flanką wschodnią. Publikacja mojego tekstu wywołała reakcję. Po tygodniu otrzymałem  wezwanie do usunięcia publikacji od międzynarodowej agencji prawniczej. http://krysztofiak-wojciech.blogspot.com/2014/11/kampania-samorzadowa-brutalnie.html

W felietonie będącym przedmiotem zainteresowania telewizji rosyjskiej INO TV zadaję pytanie: czy mąż kandydatki w wyborach prezydenckich w Polsce, Magdaleny Ogórek, miał osobiste kontakty z konsulem honorowym Rosji rezydującym w Szczecinie? Pytanie moje jest zasadne, gdyż Mochnaczewski (były poseł RP) pod koniec lat 80-tych kończył studia w Uniwersytecie Szczecińskim, a potem pracował w tym mieście w jednej ze szkół wyższych. W Instytucie Politologii US - w którym mąż M. Ogórek studiował - pracował dawny, osobisty doradca w latach 70-tych ówczesnego ambasadora radzieckiego w Polsce.  Potem został zwolniony z US i objął stanowisko rektora jednej z prywatnych szkół wyższych w Szczecinie.
Czy więc skojarzenie przeze mnie w felietonie nazwiska Ogórek ze szczecińską społecznością sympatyków rosyjskiego państwa było powodem  odniesienia się telewizji INO TV do mojego tekstu?  Czy rosyjski tekst stanowić ma jakiś komunikat skierowany do mnie? Czy mam bać się rosyjskich służb specjalnych?

Czy sztab Magdaleny Ogórek poinformował rosyjską telewizję INO TV o felietonie?

Ktoś musiał poinformować rosyjskie służby specjalne  o istnieniu mojego, „nieco kabaretowego” felietonu o Magdalenie Ogórek. Więc kto? Z pewnością uczynił to ten, kto tekst przeczytał. A kto go przeczytał? Na pewno, ktoś ze sztabu wyborczego naszej kandydatki. Profesjonalne działania marketingowe w każdej kampanii wyborczej polegają na reagowaniu na rozmaite newsy medialne dotyczące kandydata, a więc wymagają  ich zbierania i analizowania. Czy oznacza to, że w sztabie wyborczym Ogórek i Millera znajduje się osoba mająca bezpośredni kontakt z rosyjskimi służbami specjalnymi?

Jeśli zaprezentowany scenariusz jest w znaczącym stopniu prawdopodobny, to co oznacza opublikowanie w INO TV streszczenia felietonu mało wpływowego blogera,  i zarazem pracownika naukowego ze Szczecina?



Publikując swój tekst, rosyjskie służby musiały zakładać, że zostanie on zauważony. Czy intencją ich aktu nie było właśnie to, aby ich tekst został właśnie zauważony? Trudno bowiem przypuszczać, że działalność Krysztofiaka stanowi jakieś zagrożenie dla agentów rosyjskich rezydujących w   Szczecinie. Chyba, że zakładają to, iż jestem członkiem jakiegoś międzynarodowego „think-tanku” o znaczącym wpływie geopolitycznym.

Od dwóch lat promuję ideę  sieci przesyłu gazu i ropy z Zatoki Perskiej - przez Turcję i Ukrainę - do  Polski, finansowaną przez kapitał trzech wymienionych państw z dodatkiem amerykańskich dolarów. Realizacja takiej koncepcji niweczy plany Putina energetycznego podboju Unii Europejskiej. Na taki pomysł może jednak wpaść każdy inteligentny człowiek, który umie posługiwać się mapą. Czy Putin boi się upowszechnienia tego memu? Czy ustanowienie go rdzennym elementem narracji dotyczącej agresji Rosji na Ukrainę zagraża planom strategicznym rosyjskiego przywódcy?  Z takiego punktu widzenia, moskiewska publikacja miałaby stanowić akt zastraszenia mnie. Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się taki scenariusz wiarygodny.

Scenariusz alternatywny

Publikacja moich tekstów na temat Magdaleny Ogórek zbiegła się z dwoma ważnymi faktami: sukcesem sondażowym Janusza Palikota z Twojego Ruchuhttp://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/695526,palikot-dogania-ogorek.html#comments oraz atakiem prezydenta Kwaśniewskiego na eseldowską kandydatkę na prezydenta Polski w kontekście jej sympatii wobec Putina, wyrażonej podczas konwencji w Ożarowie. W programie telewizyjnym Lisa (redaktora naczelnego „Newsweeka”), Kwaśniewski wyraził wręcz swoje niedowierzanie tym, że Ogórek, Miller i SLD opowiedziało się przeciwko pomaganiu Ukrainie w jej walce z rosyjskim agresorem.  Mój felieton o sukcesie Palikota został opublikowany na oficjalnej stronie partyjnej TR. Kwaśniewski jeszcze rok temu był kojarzony z popieraniem projektu politycznego lidera polskich socjal-liberałów.  Z tego punktu widzenia, tekst na temat mojego felietonu, który ukazał się na stronie internetowej, wpływowej pro-putinowskiej telewizji INO TV, można odebrać jako sygnał skierowany przeciwko Palikotowi. Jaka byłaby jego wymowa?

Ponieważ Palikot dogania w sondażach Ogórek, a więc tym samym zagraża realizacji planu wykreowania jej jako wschodzącej gwiazdy politycznej, należy zastraszyć lidera Twojego Ruchu. Uzyskanie bowiem przewagi nad Ogórek spowoduje całkowitą atrofię SLD. Czy więc rosyjskie służby przygotowują jakąś prowokację względem  odbudowującej się partii Palikota? Po wyjściu z TR wielu dawnych postkomunistycznych działaczy i funkcjonariuszy, struktury tej partii  przestały być wrażliwe na oddziaływania ze strony obcych służb specjalnych.

Reakcja Millera

„Rzeczpospolita” oraz „Tok.Fm”  publikują materiał o tak zwanych „punktach zapalnych” pomiędzy Ogórek i Millerem. Według informacji podanej przez dziennik,  Miller dokonał wyboru Ogórek jako kandydata w walce o urząd prezydenta z powodu braku pieniędzy w sejfie SLD na kampanię.  Miała być ona łatwo kreowalnym manekinem. Okazuje się jednak, że jej przemówienia nie były konsultowane z liderem SLD.



Czy opublikowane teksty na temat relacji: Miller - Ogórek, to zamówienie samego Millera? Czy też stanowią one „ściśle tajny przeciek” ze sztabu wyborczego kandydatki?  Jeśli zamówił je Miller, to oznacza to, że przestraszył się swojej politycznej wybranki. Dlaczego? A może nie jej, lecz Mochnaczewskiego?   Wyłania się bowiem retoryczne pytanie: skąd Ogórek weźmie kasę na kampanię, skoro w sejfach SLD jej nie ma? Można zapytać nieco karykaturalnie: Czy z moskiewskiej telewizji INO TV?  Być może za kilka tygodni Miller odmówi popierania żony Mochnaczewskiego w jej egzotycznej kampanii, przypominającej zmagania Tymińskiego.

Jeśli jednak, materiał opublikowany przez „Rzeczpospolitą” jest wynikiem przecieku, to pokazuje on niepokój  w szeregach SLD w związku z obraną strategią. Kilka tygodni temu kluczowi polscy komentatorzy sceny politycznej wyrazili swoje zdziwienie wyborem Ogórek przez Millera jako kandydatki SLD w wyborach prezydenckich. Wybrano Ogórek tak, jakby nie było Hausnera, Rotfelda czy nawet Olejniczaka. 

Rzecz jasna, na tak zwanych salonach nie wypada postawić jednoznacznego pytania: czy Ogórek nie jest czasami, być może nieświadomą,  „wtyką” rosyjskiego wywiadu?  To pytanie postawiłem w nieco groteskowej manierze w swoim felietonie, porównując naszą bohaterkę z Madame Walewską, zaś Putina z Napoleonem Bonaparte. Sformułowałem apel do ABW, aby „przesłuchała” Mochnaczewskiego. Nie jest wykluczone, że doszło do przecieku z ABW do sztabu wyborczego SLD, a to z kolei, być może, wywołało popłoch w szeregach działaczy Millera, iż „wszystko się wyda”. W tym kontekście, rosyjskie streszczenie mojego felietonu w INO TV, w tzw. tonie żartobliwym i prześmiewczym, może  stanowić ma jakąś formę wycofania się z ewentualnie planowanej akcji rosyjskiego wywiadu.

Puenta

W kontekście rzezi ukraińskich żołnierzy dokonanej przez szwadrony Putina w Debalcewe, nie można trywializować i „obracać w żart” działań operacyjnych rosyjskich służb specjalnych w Polsce. Po podpisaniu porozumień w Mińsku, zamordowano dziesiątki żołnierzy ukraińskich. Każdy, kto wyraża jakiekolwiek zrozumienie dla agresora z Rosji, musi się liczyć z tym, że wyraża swoje przyzwolenie na zabijanie ludzi. W tym kontekście, wypowiedź Ogórek,  że jest przeciwna dozbrajaniu Ukrainy, jest tym samym akceptacją rzezi na Ukraińcach w Debalcewe. Miejmy nadzieję, że Miller „otrzeźwieje” i odmówi dalszego popierania żony Mochnaczewskiego.



***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations  of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia POLSKI do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute, od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz