TEKST Z DNIA 23.08.2014 ROKU
Ambicje polityczne Sikorskiego dały wyraz w jego staraniach o nazwanie pola, na którym mieszka, „dworem”. Minister swoją prośbę o takie nazwanie jego posiadłości motywuje tym, że jego goście mają problemy z trafieniem na jego dwór. Stąd, zażyczył sobie zmianę mapy administracyjnej Polski przez dodanie nowej miejscowości: Chobielin-Dwór. Państwo polskie zamierza spełnić ambicje naszego Ministra. Sikorski próbuje zostać pierwszym dworzaninem Rzeczpospolitej. Nasz Minister chyba nie przyjmie tytułu niemieckiego barona, zawnioskuje o inny – hrabiego.
Ambicje polityczne Sikorskiego dały wyraz w jego staraniach o nazwanie pola, na którym mieszka, „dworem”. Minister swoją prośbę o takie nazwanie jego posiadłości motywuje tym, że jego goście mają problemy z trafieniem na jego dwór. Stąd, zażyczył sobie zmianę mapy administracyjnej Polski przez dodanie nowej miejscowości: Chobielin-Dwór. Państwo polskie zamierza spełnić ambicje naszego Ministra. Sikorski próbuje zostać pierwszym dworzaninem Rzeczpospolitej. Nasz Minister chyba nie przyjmie tytułu niemieckiego barona, zawnioskuje o inny – hrabiego.
Radosław Sikorski jest w ostatnich kilku tygodniach tematem nagłówków w wielu gazetach i tygodnikach. Powodem nie jest jakiś szczególny rys jego osobowości, lecz najzwyklejsza bufonada zaświadczająca o przeogromnej skali demoralizacji obecnej władzy politycznej w naszym kraju. W Sikorskim odbija się, jak w lustrze, mentalność rodzimych polityków.
Najpierw Minister Spraw Zagranicznych został podsłuchany. Nagrania pokazały, że myli frazę „robienie łaski Amerykanom” z podobnie brzmiącą zbitką słów o postaci: „robienie laski Amerykanom”. Potem Waszczykowski rozbuchał temat wykształcenia naszego Ministra. Na weekend dostaliśmy porcję wiadomości z samego MSZ, iż nasz bohater wystąpił o nazwanie hektarów , na których zamieszkuje ze swoją rodziną, szlachecko brzmiącą nazwą Chobielin-Dwór.
Podsłuchy ujawniły prostacki język Ministra Sikorskiego
Ludzie różnie przeklinają. Można to czynić na wiele sposobów: z galanterią, ze wzburzenia czy w końcu z natury. Wydaje się, że nasz Minister używa słów wulgarnych z natury
Dla przykładu, z galanterią przeklinał Boy-Żeleński. https://www.youtube.com/watch?v=hAIE-Fq_S5I Oto, fragment mistrzowskiego przeklinania autorstwa bożyszcze polskich liberałów:
Zaczynam oto... Panowie i panie!
Niech wszyscy wiedzą o tym, że jebanie
To nieprzebrana wiedza, że to sztuka -
Iluż to mężczyzn w chędożeniu szuka
Jedynej tylko chwili, aby zmysły
Móc zaspokoić, gdy zaś chuj obwisły
Nie może więcej chędożyć, niestety,
Do spierdolonej wstręt czuje kobiety.
Ileż to kobiet, ach ileż, któż zliczy,
Pragnąć dogodzić tylko swojej piczy,
We własnych nawet myślach się nie przyzna,
Że tylko chujem jest dla nich mężczyzna,
Nowoczesna sztuka chędożenia
Niech wszyscy wiedzą o tym, że jebanie
To nieprzebrana wiedza, że to sztuka -
Iluż to mężczyzn w chędożeniu szuka
Jedynej tylko chwili, aby zmysły
Móc zaspokoić, gdy zaś chuj obwisły
Nie może więcej chędożyć, niestety,
Do spierdolonej wstręt czuje kobiety.
Ileż to kobiet, ach ileż, któż zliczy,
Pragnąć dogodzić tylko swojej piczy,
We własnych nawet myślach się nie przyzna,
Że tylko chujem jest dla nich mężczyzna,
Nowoczesna sztuka chędożenia
Mistrz z Czarnolasu również nie stronił od użycia „epitetów” w niektórych, swoich fraszkach. Niestety, przekleństwa Radka Sikorskiego nie są nawet nieudanym plagiatem z Kochanowskiego ani z Boya-Żeleńskiego.
Ze wzburzenia „mięchem rzuca się” szczególnie na weselach, kiedy po kilku „głębszych” zaczynamy wyrażać swoje żale do brata lub siostry czy szwagra. Przeklinanie ze wzburzenia często miewa finał w postaci użycia sztachet. Podczas pamiętnej rozmowy z Ministrem Rostowskim, nasz bohater zachowywał się rubasznie, jak przystało na polskiego szlachcica z czasów saskich: Za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa.
Z natury przeklinamy kiedy brakuje nam słów. Ta maniera – przeklinania z natury - wskazuje na nasz językowy obraz świata. Próbka dostarczona przez tygodnik „Wprost” stanowić może materiał empiryczny dla analiz językoznawczych, aby rekonstruować „architekturę świata” kreowanego nieustannie w głowie Ministra. Na pierwszy rzut oka, świat Sikorskiego nie zachęca do pomieszkiwania w nim przez wyborców. Schematy jego konstrukcji nie wskazują na to, że autor ukończył wyższe studia. Ten świat jest konkretny, surowy, brzydki, bez poezji, uczuć, wartości, abstraktów – taki beznadziejny, gdyż nie ma w nim miejsca na żart, romantyzm, mistykę czy pasję.
Wykształcenie Radka Sikorskiego
Hucpa z wykształceniem naszego bohatera rozpoczęła się od zauważenia tego, iż kupił on sobie dyplom Master of Arts za 10 funtów w Uniwersytecie Oksfordzkim, w Pembroke College. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/690774,oksfordzkie-wyksztalcenie-ministra-sikorskiego.html Okazuje się, że Radek Sikorski jest filozofem. Uzyskał bowiem licencjat w zakresie: Philosophy, Politics & Economics. W podsłuchanej rozmowie z Rostowskim, echo jego filozoficznego wykształcenia w ogóle nie odbija się. W swoich publicznych wypowiedziach nigdy Sikorski nie odniósł się do żadnej złotej myśli ani filozofa ani klasyka ekonomii czy politologii. Jestem pewien, ze nie potrafi odróżnić filozofii ekonomii Miltona Friedmana od koncepcji Maynarda Johna Keynes’a, czy w końcu, że nie jest w stanie scharakteryzować utylitaryzmu Smith’a i odróżnić go od, na przykład, etyki politycznej zawartej w koncepcji państwa celów Immanuela Kanta – filozofa wszechczasów z Królewca (dzisiaj: z Kaliningradu).
Jego tutor z Oksfordu, prof. Pełczyński zabrał głos w sprawie wyrobienia intelektualnego naszego bohatera, stwierdzając, że napisał 120 esejów przez trzy lata studiów licencjackich. Niestety nie wiemy nadal na jaki temat. Nie mamy ani jednej próbki takiego wypracowania. Ocena wartości merytorycznej studiów naszego Ministra jest więc nadal niemożliwa do przeprowadzenia. Mamy wyłącznie pewność, że polski Minister Spraw Zagranicznych dostał licencjat z filozofii, ekonomii i nauk politycznych, pisząc bloga zapełnionego 120 esejami. Z pewnością, na podstawie analiz semantycznych jego wypowiedzi, eseje autorstwa Ministra chyba przypominają bardziej felietony - publikowane na blogu „Newsweeka” - Krzysztona niż, dla przykładu, Palysiewicza. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/690817,prawdziwym-embargiem-wzgledem-rosji-bedzie-wlaczenie-polski-jako-51-stanu-usa.html Choć nie jest wykluczone, że przynajmniej na pierwszym roku studiów Sikorski pisał podobnie jak Palysiewicz, ale w manierze językowej na serio, a nie na żarty.
Dwór Sikorskiego
Ambicje polityczne Sikorskiego dały wyraz w jego staraniach o nazwanie pola, na którym mieszka, „dworem”. Minister swoją prośbę o takie nazwanie jego posiadłości motywuje tym, że jego goście mają problemy z trafieniem na jego dwór. Stąd, zażyczył sobie zmianę mapy administracyjnej Polski przez dodanie nowej miejscowości: Chobielin-Dwór.
Sufiks w nazwisku naszego bohatera wskazuje, że wywodzi się ze szlachty. Prawdopodobnie, tej upadłej – czyli gołoty. Od słowa „gołota” pochodzi prawdopodobnie inne słowo: „hołota”. Do Sikorskiego pasuje również jego sposób przeklinania – nadzwyczaj szlachecki; taki swojski, z natury, bez wzburzenia, bez artystycznego kontekstu.
Państwo polskie zamierza spełnić ambicje naszego Ministra i nadać jego posiadłości nazwę „Chobielin-Dwór”. Będzie to ukoronowaniem szlachectwa Radka Sikorskiego. W końcu ma się czym pochwalić nasz Minister. Dworek wygląda imponująco. Z pewnością, za pensję ministerialną nie wybudował swojego dworu. Jest za niska. Skąd miał kasę? Nie mówi. Może z Afganistanu od Bin Ladena.
Polski establishment przypomina hołotę-gołotę
Osoby, które zachowują się jak tałatajstwo, gawiedź, pospólstwo, określamy mianem hołoty. Gołotą zaś była niewykształcona, rozhulana, tępa, przekupna, bez ziemi, szlachta. Podczas Sejmu Wielkiego odebrano jej prawo głosu, gdyż szkodziła państwu. Rzecz jasna, obecny establishment różni się od gołoty tym, że posiada „dużo ziemi”. – szczególnie na Mazowszu i Warmii.
W miarę jedzenia apetyt rośnie. Dlatego establishment chce przeprowadzić się na swoje dwory. Hołota-gołota przekształca się w nową kastę: dworzan. Sikorski próbuje zostać pierwszym dworzaninem Rzeczpospolitej. Najzwyczajniej pozazdrościł tytułów rozdawanych w SLD – tamtejsi „polityczni watażkowie”, wywodzący się ze Stowarzyszenia „Ordynacka”, tytułowani są jako baronowie. Nasz Minister chyba nie przyjmie tytułu niemieckiego barona, zawnioskuje o inny – hrabiego.
***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute), od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz