TEKST Z DNIA 23.09.2012 ROKU
Współczesną kondycję Kościoła Katolickiego w Polsce najdobitniej przedstawia symboliczny obrazek klęczących, szkolnych dzieci zlizujących z kolan księdza bitą śmietanę. Życie społeczne ma być wzorowane na „paradygmacie zlizywania bitej śmietany z dupy księży”. Praktyki edukacyjne, realizowane zgodnie z zasadą „lizania dupy autorytetowi”, bez wątpienia okaleczają uczniów. Nawyk lizania przeistacza się bowiem w traumę lizania, z której nie wyprowadzi nas żadna psychoterapia.
W wywiadzie udzielonym Rzeczpospolitej z dnia 22.09 2012, abp Hoser przestrzega nas przed atomizacją społeczną, totalitaryzmem intelektualnym, feminizmem, liberalizmem i źle pojętą wolnością. Według niego, współcześnie proponowana idea wolności polega na nieustannej możliwości „ciągłych wyborów”. Hierarcha precyzując swoje myśli, twierdzi, iż taka możliwość powoduje, że człowiek zmienia swoje wartości w zależności od sytuacji. To zaś prowadzi – według Biskupa – do permanentnych odrzuceń czegoś, co wcześniej się wybierało. Rodzi to atmosferę powszechnej „niewiary” – „nikomu do końca nie można wierzyć”. W tej sytuacji nasze więzi stają się słabe.
Myśli kryjące się za słowami abp Hosera można interpretować jako wyraz tęsknoty za jedynym, niepodważalnym i obowiązującym społecznie punktem widzenia. Kościół Katolicki w Polsce pokazuje więc, poprzez słowa swojego funkcjonariusza, że nie rozumie przemian kulturowych, które dokonują się wokół nas. Współczesna rzeczywistość, której doświadczamy od rana do wieczora, jest pełna przeróżnych i szalenie szybko migocących artefaktów. W poniedziałek musimy uporać się ze zrozumieniem afery Amber Gold, we wtorek na tapetę interpretacyjną wchodzi sprawa strony internetowej Antykomor, zaś w środę od samego rana media trąbią o bitej śmietanie i „lizanku” kolan księdza-dyrektora. Niedziela kończy się ujawnieniem zjawiska pedofilii o gigantycznych rozmiarach wśród księży Kościoła Katolickiego w Australii. Natłok tak różnych wydarzeń i przymus ich interpretacji, narzucany przez media, wymuszają na widzach sceny artefaktów stosowanie różnych narzędzi interpretacyjnych. Ponieważ rzeczywistość jest tak dynamiczna, nasze schematy – podobnie jak programy komputerowe - bardzo szybko starzeją się. Nasze wybory punktów widzenia czy perspektyw oglądu są zmienne, gdyż interpretowana rzeczywistość jest heraklitejską rzeką.
Liberalizm jest meta-perspektywą interpretacyjną uprawomocniającą prawo wyboru własnych punktów widzenia. Liberalna epistemologia jest ufundowana na zasadzie sceptycyzmu poznawczego, zgodnie z którą każdy z nas w jakimś zakresie błądzi; mówiąc nieco dosadniej – każdy z nas jest w jakimś zakresie głupi. Kościół Katolicki nie rozumie tej zasady z oczywistych powodów. W sposób autokratyczny od tysiącleci uzurpuje sobie prawo do projektowania jedynego, absolutnego, obiektywnego punktu widzenia. Współcześnie, w kulturze zachodniej taka uzurpacja jest określana jako konstytutywna dla praktyk totalitarnych. To nie liberałowie, lecz fundamentalistyczni chrześcijanie proklamują chrześcijański totalitaryzm epistemologiczny – światopogląd, zgodnie z którym w Biblii wyartykułowana jest obiektywna prawda wskazująca nam obowiązujący styl życia. Europejczyk XXI wieku odrzuca jednak proponowany w Piśmie Świętym styl życia, gdyż jest on anachroniczny oraz interpretacyjnie nieefektywny. Zjawiska, które na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie, wymagają radykalnie odmiennych opisów poprzez rozmaite spektra wartości. Kościół zaś widzi w nich ten sam grzech. Nie da się jednej miary przyłożyć do dwóch różnych aktów aborcji, dokonanych w podobny sposób, ale różniących się poziomem bogactwa kobiet przerywających ciążę. Chrześcijaństwo widzi w obu sytuacjach to samo zło. Współczesny liberał ujmuje oba wypadki w radykalnie różnych aspektach aksjologicznych. Monizm interpretacyjny, stojący u podstaw katolickiej hermeneutyki, stanowi upraszczającą praktykę rozumienia codzienności, która indukuje konflikt komunikacyjny.
Abp Hoser w jednym ma rację: liberalizm jest zagrożeniem dla interesu finansowego Kościoła Katolickiego. Skoro chrześcijańska perspektywa poznawcza nie jest w żaden sposób wyróżniona poznawczo, kościoły chrześcijańskie nie mogą być prawnie uprzywilejowane. Głosząc nieskrępowane prawo do wytwarzania i wybierania schematów interpretacyjnych, liberałowie stwarzają nacisk konkurencyjny dla kościołów chrześcijańskich na rynku idei. Żaden piekarz we wiosce nie życzy sobie tego, aby wybudowano drugą, konkurencyjną piekarnię. Rozsądny piekarz z takim stanem rzeczy pogodzi się i będzie starał się wypiekać smaczniejszy chleb; inny zaś podpali sąsiada. Kościół poprzez swoją ofensywę ideologiczną wydaje się nakłaniać swoich wiernych do marszów z pochodniami. W naszym kraju już doświadczyliśmy nocnego, smoleńskiego czuwania, które, na szczęście, przeobraziło się w uliczny wodewil.
Wiara w prawdy objawione w czasach rozkwitu wyrafinowanych teorii naukowych jest anachroniczna. Religie nie dostarczają nam wartościowych poznawczo obrazów świata; nie są prawdziwe. Rozwój współczesnych nauk kognitywnych wymusza na społeczeństwach radykalną zmianę w postawie spostrzegania dyskursu religijnego. Bóg przestaje być człowiekowi potrzebny jako gwarant „życia po życiu”. Chrystus konkurujący z Mahometem również nie jest w stanie współczesnemu człowiekowi nic ciekawego zaoferować. W księgach świętych chrześcijaństwa nie znajdziemy rad, jak rozwiązać problemy dotyczące eutanazji, aborcji, in vitro, biotechnologii, narkotyków, HIV, związków homoseksualnych czy energii atomowej. Każdy z tych problemów wyznacza swoją własną przestrzeń interpretacyjną. Liberalizm stanowi nakaz wzbogacania tych przestrzeni poprzez prefabrykowanie coraz to nowych schematów interpretacyjnych. Jeśli „idąc za głosem hierarchów katolickich”, unieważnimy ten nakaz, zginiemy pod ciężarem ogromu wyzwań cywilizacyjnych, których nie będziemy mogli w żaden sposób zrozumieć. Imperializm liberałów, na który zwraca uwagę abp. Hoser, jest jedynie nawoływaniem do twórczości narracyjnej – do tworzenia coraz gęstszych sieci intertekstualnych w przestrzeni symbolicznej, umożliwiających międzykulturowy przekład tekstów kultury. Bez wątpienia, proces zagęszczania sfery symbolicznej w linki interpretacyjne pomniejsza rolę chrześcijańskiej perspektywy pojęciowej w dyskursie publicznym. Dlatego nie należy dziwić się temu, iż biskupi nawołują do deintelektualizacji życia publicznego, szantażując nas intelektualnym totalitaryzmem.[1] Apel księdza Hosera należy rozumieć jako wezwanie do blokowania społecznych procesów kreacji elit intelektualnych w Polsce, których misją publiczną jest prefabrykowanie najrozmaitszych, możliwych światów narracji kulturowej i ich dostarczanie na rynek idei. [2] Bez elit humanistycznych, zdolnych do zaproponowania światu własnych systemów kodów kulturowych, społeczeństwo polskie stanie się „kaleką Europy”.
Współczesną kondycję Kościoła Katolickiego w Polsce najdobitniej przedstawia symboliczny obrazek klęczących, szkolnych dzieci zlizujących z kolan księdza bitą śmietanę. Ksiądz-dyrektor symbolizuje Kościół, zaś uczniowie są metaforą społeczeństwa. Oferta kulturowa Kościoła Katolickiego w Polsce, wyłaniająca się z obrazka, który obiegł media od Lizbony po Moskwę, jest klarownie jednoznaczna. Kościół daje nam bitą śmietanę, którą mamy zlizywać z jego nagich kolan. Funkcja edukacyjna polskiej szkoły została zredukowana do nauki lizania kolan księży. Lizanie kojarzy się wulgarnie, na gruncie związków znaczeniowych tego słowa z innymi słowami języka polskiego, z „lizaniem komuś dupy”. Ponieważ od kolan do innych części ciała jest niespełna pół metra, więc można łatwo dopełnić treść przekazu obrazka. Życie społeczne ma być wzorowane na „paradygmacie zlizywania bitej śmietany z dupy księży”. Praktyki edukacyjne, realizowane zgodnie z zasadą „lizania dupy autorytetowi”, bez wątpienia okaleczają uczniów. Nawyk lizania przeistacza się bowiem w traumę lizania, z której nie wyprowadzi nas żadna psychoterapia. W traumie lizania, nie umiemy dokonywać wyborów wymaganych przy rozwiązywaniu wszelkich zadań życiowych; w traumie lizania jesteśmy w stanie wyłącznie lizać. Liberałowie proponują wzorzec Polaka czytającego, zaś Kościół głosem abp Hosera oferuje nam wzorzec Polaka liżącego.
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”)
[1] Owa deintelektualizacja życia publicznego przejawia się niezwykle wyraziście w poziomie naukowym i edukacyjnym polskich szkół wyższych. Na ten temat, zob.
[2] Przykladem praktyki blokowania spolecznego procesu wyłaniania się elit jest ostatnio opracowany przez Ministerstwo Nauki ranking oceny czasopism naukowych, który deprecjonuje humanistów publikujących w najbardziej prestiżowych czasopismach na świecie i dowartościowuje teologów, kosmetologów i historyków piszących swoje teksty w lokalnych, krajowych zeszytach naukowych. Na ten temat, zob.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz