TEKST Z DNIA 07.07.2013 ROKU
Czarownik z Afryki, który zgromadził wokół siebie 60 tysięcy ludzi, nie przypuszcza nawet, że jest narzędziem symbolicznej komunikacji pomiędzy Episkopatem a Tuskiem. Co więcej, nie ma nawet pojęcia, że jego sponsor, biskup Hoser, rozegrał mistrzowską polityczną partię szachów. Jego kapłański ruch doprowadził nawet do mata zadanego księdzu Lemańskiemu. Jako twardogłowy i ksenofobiczny fundamentalista katolicki, Hoser kompromitując intelektualnie katolicyzm, pokazał jego ogromną siłę w postaci niesamowitej zdolności Kościoła do mobilizacji „tłuszczy wiernych” przekonanej w erze mechaniki kwantowej i teorii względności o tym, iż słowem bożym można wskrzeszać ludzi.
Dlaczego Kościół Katolicki w Polsce zdecydował się na zorganizowanie cyrku religijnego, w którym główną rolę odgrywa klown John Bashobora (ugandyjski religijno-medyczny performer)? Nie da się takiej decyzji Episkopatu Polski wyjaśnić niepohamowaną żądzą pieniądza. Zysk w postaci 6 milionów złotych (cyrk jest odpłatny) to kropla wody w ogromnym budżecie Kościoła. Straty wizerunkowe wśród intelektualistów, jakie katolicyzm odniesie w wyniku warszawskiego cyrku, są nie do odrobienia. Co więc Kościół zyskuje decydując się na „czary-mary czarownika z Afryki”?
Czy powaga Kościoła ucierpi?
John Bashobora jest postacią, o której mówi się, że ma więcej wskrzeszeń i uzdrowień na koncie niż sam Chrystus. Poseł Platformy Obywatelskiej John Godson („Syn Boga”) pono sam odczuł cudowną moc czarownika z Ugandy. Nasz bohater Bashobora mówi o sobie, że to nie on wskrzesza i uzdrawia ludzi, lecz że czyni to Chrystus. Innymi słowy, czarownik z Afryki uważa, że to Chrystus przemawia przez niego samego. Cud uzdrowienia dokonuje się poprzez zdolność wierzącego do doświadczenia w mowie Bashobory słowa bożego.
W XXI wieku, w Europie, dzięki nauce (fizyce, chemii, matematyce, logice matematycznej i informatyce, a także medycynie), idea uzdrowienia i wskrzeszenia człowieka dzięki słowu bożemu urąga rozumowi, wywołuje śmiech i politowanie. Ci, którzy mówią o sobie, iż posiadają nadprzyrodzoną moc uzdrawiania i wskrzeszania ludzi, określamy mianem szarlatanów (jeśli biorą za to kasę) lub wariatów (jeśli jej nie biorą i szczerze w swoje moce są przekonani). Z tego punktu widzenia, warszawski cyrk z afrykańskim czarownikiem jest pokazem szarlatanerii; stanowi egzemplifikację praktyki „prymitywizacji” katolickiej teologii i metafizyki. Wielu katolickich intelektualistów doznaje więc dzisiaj szoku ideowego. Istotą bowiem doktryny chrześcijańskiej jest apoteoza rozumności świata jako dzieła racjonalnego Absolutu (pisał o tym Jan Paweł II w swoich ostatnich encyklikach).
W publicznej przestrzeni, katolicki cyrk w Warszawie stanowił będzie na lata inspirację dla dowcipów, kawałów i kpin z katolicyzmu. Słowa naszej artystki (Dody) o naćpanych ziołami apostołach, w kontekście spektaklu z Bashoborą w roli głównej, niosą głęboki, metaforyczny sens: aby doświadczyć wskrzeszenia, nie wystarczy zażyć amfę, wypalić jointa czy wstrzyknąć sobie heroinę; potrzeba nam szczególnego „zioła” z ugandyjskiej dżungli, którym jest „objawiona mowa”. To szokuje. Szczególnie wtedy, kiedy uświadomimy sobie, że światem rządzą procesy kwantowe, genetyczne, chemiczne, których zapisanie wymaga nadzwyczaj wyrafinowanych wzorów matematycznych, obliczanych przez potężne komputery.
Mistrzowska partia politycznych szachów Episkopatu
Członkami Episkopatu są nie tylko nawiedzeni, ideologicznie wykolejeni biskupi; są nimi również pragmatycznie wykształceni, purpurowi politycy. Co więc Episkopat chciał pokazać publiczności (i jakiej?), organizując cyrk na Stadionie Narodowym?
Pokazał to, że jest w stanie „skrzyknąć” 60 tysięcy ludzi, którzy zamanifestują swoje oddanie Kościołowi Katolickiemu w Polsce w sposób najbardziej idiotyczny z możliwych do pomyślenia w XXI wieku, w Europie. Biskup Hoser powiedział:
Jezus gromadził wokół siebie tłumy. To o nas mowa. Tłumy zasłuchane w jego słowa. Tłumy, które przychodziły ze swoimi potrzebami, zmartwieniami, chorobami duszy i ciała, przychodziły osoby głodne i spragnione.
Te słowa najlepiej tłumaczą sens dzisiejszego przekazu. Episkopat ogłasza i pokazuje, że za nim pójdą tłumy ze swoimi potrzebami, zmartwieniami i chorobami. Dzisiejszy spektakl należy interpretować jako komunikat, wypisany gigantycznymi literami ludzkiego tłumu, odnoszący się do siły i mocy Kościoła Katolickiego w Polsce. Jego odbiorcą nie są ludzie gapiący się w telewizor. Adresatem sentencji Hosera o tłumach na Stadionie Narodowym są politycy – przede wszystkim Donald Tusk.
Episkopat pokazał, że to on w Polsce rozgrywa polityczną partię szachów. Biskup Hoser jest postacią symboliczną w Kościele Katolickim; jest uosobieniem ksenofoba, anty-semity, zwolennika Kaczyńskiego, fundamentalizmu chrześcijańskiego. Biskup Hoser wychwala brutalny, instytucjonalny prozelityzm. Został delegowany przez Episkopat do obwieszczenia politykom sejmowym dobrej nowiny – Kościół jest silny swoimi tłumami, masami.
Posłowie są przerażeni
Polski poseł boi się tylko jednej rzeczy - że w następnej kadencji przestanie wysiadywać swój fotel. Episkopat polski pokazał swoim spektaklem to, że to on decyduje o nazwiskach w ławkach sejmowych, gdyż również nawiedzone tłumy wybierają posłów.
Perspektywa zwycięstwa wyborów przez partię Kaczyńskiego, oferującą wyborcom faszystowski program polityczny, przeraża. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/673449,pis-i-faszyzm.html; http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/674015,jaroslaw-kaczynski-i-renata-krzymuska-ich-zbiezne-wizje-polskiej-edukacji-efektem-kongresu-pis.html Nieobliczalne (również geopolitycznie) są polityczne skutki zwycięstwa PiS w wyborach do parlamentu. Establishment, który obejmuje również kardynałów oraz biskupów, także ma świadomość powagi sytuacji. Kaczyński stał się więc polityczną kartą przetargową pomiędzy Platformą Obywatelska a Kościołem Katolickim. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/674150,czy-kaczynski-obejmie-wladze.html
Za cenę utrzymania finansowego i ideologicznego status quo katolicyzmu, hierarchowie mogą pokusić się o „przehandlowanie Kaczyńskiego”. Wystarczy, że większość księży w przeddzień wyborów zdystansuje się od swojego poparcia dla lidera PiS. W „wyborczej homilii” kardynał Nycz może przecież stwierdzić, że wybór polityczny w głosowaniu powinien być wynikiem „indywidualnego głosu sumienia” i że Kościół nie ma prawa wskazywać wyborcom partii, na którą mają głosować. Tłumy wiernych zinterpretują takie słowa najwyższych dostojników katolickich jako apel o „ostrożność polityczną”. Efektem będzie to, że wielu katolików powstrzyma się od wyboru partii Kaczyńskiego.
Kościół może nawet uzyskać jeszcze większe zyski w wyniku takiego „handlu z Platformą”, niż wówczas kiedy zwycięży nieobliczalny PiS. Bez wątpienia księżom zależy nie tylko na finansach i na konkordatowym prawie do nauczania religii w szkołach, ale także na zagłuszeniu głosu liberałów w naszym kraju. Transakcja Episkopatu z Platformą może zostać obwarowana „tajnymi protokołami”, w których strony umawiają się na wspólną akcję eliminacji Ruchu Palikota z polskiej sceny politycznej. Tusk wielokrotnie zapewniał, że nie po drodze mu z Januszem Palikotem. Do współrządzenia wybrał już postkomunistyczny SLD, z którym biskupi również są w stanie prowadzić, korzystne dla obu stron, targi finansowe.
Puenta
Czarownik z Afryki, który zgromadził wokół siebie 60 tysięcy ludzi, nie przypuszcza nawet, że jest narzędziem symbolicznej komunikacji pomiędzy Episkopatem a Tuskiem. Co więcej, nie ma nawet pojęcia, że jego sponsor, biskup Hoser, rozegrał mistrzowską, polityczną partię szachów. Jego kapłański ruch doprowadził nawet do mata zadanego księdzu Lemańskiemu. Jako twardogłowy i ksenofobiczny fundamentalista katolicki, Hoser kompromitując intelektualnie katolicyzm, pokazał jego ogromną siłę w postaci niesamowitej zdolności Kościoła do mobilizacji „tłuszczy wiernych” przekonanej w erze mechaniki kwantowej i teorii względności o tym, iż słowem bożym można wskrzeszać ludzi. Wysyłając księdza Lemańskiego – uznawanego przez media za przedstawiciela „Kościoła rozumnego” - na emeryturę, tym samym pokazał, że Episkopat jest zdolny bez skrupułów do mobilizacji swojego pospólstwa w każdej sytuacji.
***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, zorganizowanego pod patronatem Prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego i Prezydenta Francji Jacques’a Chirac’a; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz