TEKST Z 01.05.2015
Celem kampanii dla Ogórek i Kukiza nie jest osiągnięcie tak zwanego dobrego wyniku politycznego, aby na jego bazie budować jakieś rusztowanie pod przyszłą budowlę polityczną (partię, elektorat czy grupę wsparcia biznesowego). Celem jest wyprodukowanie gadżetu reklamowego. Kukiz i Ogórek startują, aby wypromować swoje twarze jako gadżety, przy pomocy których można by reklamować rozmaite produkty w spotach, na bilboardach czy w reklamach gazetowych. Oba wypadki są jednak odmienne. Kukiz jest przygasłą gwiazdą biznesu muzyczno-filmowego, którego piosenek już dzisiaj nikt prawie nie zna i nie słucha. Ogórek zaś aspiruje do roli postaci o łatwo identyfikowalnej masowo twarzy i figurze. Kukiz walczy o przetrwanie w przestrzeni kultury masowej, zaś Ogórek zmaga się z otwarciem do niej bram. Oboje aspirują do stania się czołowymi bohaterami kolorowych magazynów dla ludu utożsamiającego się z gwiazdami Plotka.pl http://www.plotek.pl/plotek/0,0.html, Pudelka.pl http://www.pudelek.pl/ czy Pomponika.pl http://www.pomponik.pl/. Ogórek i Kukiz, każdy z osobna, uzyska dostęp do 136 minut darmowej reklamy w obu programach polskiej, państwowej telewizji. Gdyby Kukiz lub Ogórek mieli wydać własne pieniądze na emisję spotów reklamujących ich twarze, musieliby z własnej kieszeni wydać około 3 milionów złotych. Ani Ogórek ani przygasła i leciwa gwiazda estrady, Kukiz, nigdy nie zostaliby zaproszeni do żadnego programu telewizyjnego, gdyby nie to, że startują w wyborach. Startując w nich, Magdalena Ogórek buduje więc swoją rozpoznawalność na masową skalę tak, aby mogła w przyszłości zostać użyta jako gadżet reklamowy; na przykład - instrument kojarzenia nazwy szamponu ogórkowo-aloesowego z jej nazwiskiem. Kukiz również mógłby zostać użyty w celach reklamowania samochodów dla twardzieli. Byłby tańszy od Hołowczyca. Płyn przeciwko łupieżowi mógłby również skutecznie reklamować. Pokazując się mediom w kusych sukienkach, Ogórek usiłuje zaprezentować swoje nogi, ciało i zgrabną figurę. Można nawet pokusić się o wniosek, że rzuciła wyzwanie Rubik (najsłynniejszej polskiej modelce). Ta faza reklamy jest skierowana do dyktatorów rynku reklamowego, rządzących jego trendami. Ogórek chce ich przekonać do faktu, iż będzie równie dobra jak Rubik, Campbell czy Claudia Schiffer. Ogórek rzuca również wyzwanie Szapołowskiej oraz Cieleckiej, dwóm polskim aktorkom odważnie rozbierającym się na ekranie kinowym dla mas. Ogórek miewała epizody w rozmaitych telenowelach. Ostatnia jej akcja reklamowa, jakiej doświadczyliśmy, była uwikłana w symbolikę kusej halki, odsyłającej do rozbieranych scen filmowych. Niezależnie od efektów kampanii, w miarę „poważny” film z Ogórek, pierwszoplanowo odgrywającą rolę w ostrych scenach seksualnych przebijających wszystkie seks-akty Cieleckiej, przy jednoczesnym kojarzeniu jej z polityką i aspiracjami prezydenckimi, przyciągnie do kin rzesze widzów zarówno w Warszawie jak i w Moskwie. Kukiz w swojej kampanii niby reklamuje idee polityczne; ale de facto mówi o sobie jako o twardzielu. Kukiz ma doświadczenie zarówno filmowe jak i reklamowe. Występuje na stronach Pudelka.pl Reklamował Pepsi; odgrywał rolę księdza w filmie. Nawet zapraszano go do zagrania ról w teatrze Telewizji Polskiej. Nie przypomina jednak Banderasa z „Desperado”. Choć Kukiz nie jest dopasowany do dzikiej, ognistej Meksykanki, to jednak całkiem nieźle wypadłby w brutalnej scenie seksualnej z Magdaleną Ogórek. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy jeszcze w tym roku ujrzeli Kukiza i Ogórek w filmie dla dorosłych. Samo spotkanie ich na wspólnym planie filmowym stanowiłoby, w kontekście ich wspólnych aspiracji prezydenckich, niezwykłą atrakcję dla kinomanów. A jeśli spotkanie takie pokazywałoby ich wspólny, rosyjski seks - a więc brutalny, pełen masochistycznego bólu - to bez wątpienia byłoby to wydarzenie wysokiej rangi w światowej kinematografii.
Komentatorzy wyborów prezydenckich narzekają, iż są one raczej nudne i mało interesujące. Taka ocena jest zależna od punktu widzenia. Jeśli oczekujemy poważnej debaty politycznej o podstawowych kierunkach zmian w Polsce w najbliższych 10 latach, to rzeczywiście żaden z polityków w tej materii nie ma nic do powiedzenia (z wyjątkiem Palikota i Komorowskiego). Ponieważ dwaj główni konkurenci reprezentują swoje partie polityczne, mniej więcej wiadomo co mają do zaoferowania wyborcom. To samo dotyczy Palikota. Jego partia posiada jasno zdefiniowany program wyborczy. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/697048,palikot-jak-rejtan-i-stanczyk-w-jednej-osobie-analiza-kampanii-wyborczej.html Pozostali kandydaci coś mówią, lecz nie wiadomo, co mówią. Ale może w tych wyborach nie chodzi o to, aby konkurenci coś mówili. Może chodzi o to, aby występowali.
Dlaczego kampania prezydencka jest interesująca?
Z pewnego punktu widzenia, obecna kampania jest nader interesująca. Stanowi przełom historyczny w zastosowaniu techniki wykorzystania przestrzeni dyskursu politycznego dla celów technologii marketingowo-reklamowej. W tym wypadku, celem kampanii dla Ogórek i Kukiza nie jest osiągnięcie tak zwanego dobrego wyniku politycznego, aby na jego bazie budować jakieś rusztowanie pod przyszłą budowlę polityczną (partię, elektorat czy grupę wsparcia biznesowego). Celem jest wyprodukowanie gadżetu reklamowego. Kukiz i Ogórek startują, aby wypromować swoje twarze jako gadżety, przy pomocy których można by reklamować rozmaite produkty w spotach, na bilboardach czy w reklamach gazetowych.
Oba wypadki są jednak odmienne. Kukiz jest przygasłą gwiazdą biznesu muzyczno-filmowego, którego piosenek już dzisiaj nikt prawie nie zna i nie słucha. Ogórek zaś aspiruje do roli postaci o łatwo identyfikowalnej masowo twarzy i figurze. Kukiz walczy o przetrwanie w przestrzeni kultury masowej, zaś Ogórek zmaga się z otwarciem do niej bram. Oboje aspirują do stania się czołowymi bohaterami kolorowych magazynów dla ludu, utożsamiającego się z gwiazdami Plotka.pl, Pudelka.pl czy Pomponika.pl. Pojawianie się w nich decyduje o tym, na ile „bohater- gadżet” jest wyceniany na rynku reklamy i promocji. Niektóre gwiazdy wołają kilkadziesiąt tysięcy złotych za wypicie drinka na przyjęciu biznesowym z prezesem spółki (najczęściej Skarbu Państwa) podczas obchodów święta firmy.
Na czym polega przekręt?
Podczas kampanii każdy kandydat ma prawo do emisji własnych spotów reklamowych. Pojedyncza emisja spotu reklamowego kosztuje w TVP w granicach od 30 tysięcy nawet do 100 tysięcy złotych. Na kampanię obejmującą bezpłatne bloki wyborcze w telewizji publicznej zarezerwowano 25 godzin. Oznacza to, że Ogórek i Kukiz, każdy z osobna, uzyska dostęp do 136 minut darmowej reklamy w obu programach polskiej, państwowej telewizji. Daje to około 60 emisji spotów reklamujących twarze wymienionych postaci.
Gdyby Kukiz lub Ogórek mieli wydać własne pieniądze na emisję spotów reklamujących ich twarze, musieliby z własnej kieszeni wydać około 3 milionów złotych. Radiowa reklama jest tańsza. Można ją szacować na około miliona po cenach rynkowych za emisje bezpłatnych „reklamówek”. Nasi bohaterowie zyskują więc z grubsza około 4 milionów złotych. Ale to nie cały zysk. Przy okazji kampanii, są zapraszani do rozmaitych programów publicystycznych również przez prywatne stacje telewizyjne.
Ani Ogórek ani przygasła i leciwa gwiazda estrady, Kukiz, nigdy nie zostaliby zaproszeni do żadnego programu telewizyjnego, gdyby nie to, że startują w wyborach. Ten oboczny zysk zwykle można szacować na jednokrotność tego, co zyskuje się z gwarantowanej bezpłatnej kampanii w mediach państwowych. Zarówno Ogórek jak i Kukiz zarabiają za start w kampanii w granicach 8 milionów złotych. Rzecz jasna, zarobkiem nie jest wypłata gotówki, ale jej oszczędność, gdyby każdy z nich musiałby wyłożyć na swoją promocje z własnej kieszeni.
Po co się reklamować?
Produktów danego typu na rynku jest wiele. Konsumenci mają wybór. Producenci szukają więc sposobów, aby zakodować w umysłach konsumentów długo zapamiętywane reprezentacje nazw lub brandów swoich produktów. Jedną z najskuteczniejszych metod zapamiętywania nazwy lub marki produktu jest jego skojarzenie z masowo rozpoznawalnym idolem lub bohaterem. Mogą nimi być postaci fikcyjne (np. Harry Poter lub Lollita Nabokova) albo realne (Justyna Kowalczyk, Adam Małysz czy Janusz Gajos od kawy „Pedros”).
Startując w wyborach prezydenckich, Magdalena Ogórek buduje więc swoją rozpoznawalność na masową skalę tak, aby mogła w przyszłości zostać użyta jako gadżet reklamowy; na przykład - instrument kojarzenia nazwy szamponu ogórkowo-aloesowego z jej nazwiskiem. Z użyciem jej twarzy, można by upowszechnić użycie wśród kobiet ogórkowych maseczek na twarz.
Kukiz również mógłby zostać użyty w celach reklamowania samochodów dla twardzieli. Byłby tańszy od Hołowczyca. Płyn przeciwko łupieżowi mógłby również skutecznie reklamować.
Kampania Ogórek
Kampania Ogórek jest wyraźnie prowadzona w celu prefabrykacji jej jako gadżetu reklamowego. Sam jej start uruchomił skojarzenie z Barbie. W mediach aż roi się od tego typu porównań. Zawodowcy pracujący w agencjach reklamowych już postrzegają ją w charakterze narzędzia, które może okazać się skuteczne na rynku promocji produktów użycia przez płeć piękną.
Rozpoczynając swoją kampanię, Ogórek podkreślała, że jest katoliczką. W pierwszej fazie, tematem numer jeden był jej doktorat dotyczący żeńskich zakonów katolickich w średniowieczu. W ten sposób uruchomiono w umysłach wyborców skojarzenie jej postaci z klimatem przyjaznym względem chrześcijan. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/694826,doktorat-magdaleny-ogorek-sciema.html Dlaczego?
Z punktu widzenia politycznego, taki efekt był jednak szkodliwy. Wiadomo bowiem, że nawet jako katoliczka nie byłaby w stanie uszczknąć głosów Dudzie. Duda jest bowiem kojarzony jako ten „prawdziwy, polski katolik”. Natomiast dla tak zwanego, lewicowego elektoratu, publiczna ekspresja przez Ogórek przyjaznego stosunku do Kościoła katolickiego musiała zostać odebrana jako nie do zaakceptowania. Jeśli jednak na ten „ruch w grze” spojrzymy okiem speca od reklamy, to okazuje się, że akcja Ogórek - budująca skojarzenie z jej przyjaznym stosunkiem wobec chrześcijaństwa - była ze wszech miar profesjonalna.
Jeśli dana postać posiada wyrazisty wizerunek ideologiczny - na przykład: antyklerykał lub ateista - to skojarzenie takiej osoby o takim wizerunku z dowolnym produktem wywołuje wśród osób negatywnie usposobionych do danej ideologii odruch ucieczki od produktu. Gdyby więc Ogórek prezentowała siebie jako osobę jawnie protestującą przeciwko praktykom Kościoła katolickiego w Polsce, to w przyszłości nie mogłaby, na przykład, promować szamponu, gdyż katoliczki nie kupowałyby go właśnie z powodów ideologicznych. Wyobraźcie sobie użycie twarzy Palikota na opakowaniu wody po goleniu. Żaden producent na tego rodzaju kampanię nie zgodziłby się, gdyż bałby się spadku sprzedaży swojego produktu. „Prawdziwy katolik” nie będzie przecież używał wody Palikota. Ogórek więc celowo zaprogramowała swoją promocję jako osoby przyjaznej katolikom, aby w przyszłości zablokować ewentualne skojarzenia z ateizmem, świeckością czy antyklerykalizmem.
Obecna faza jej kampanii jest ukierunkowana na prezentację podstawowych wartości estetycznych kandydatki na Prezydenta RP. Pokazując się mediom w kusych sukienkach, usiłuje zaprezentować swoje nogi, ciało i zgrabną figurę. Można nawet pokusić się o wniosek, że rzuciła wyzwanie Rubik (najsłynniejszej polskiej modelce). Ta faza reklamy jest skierowana do dyktatorów rynku reklamowego, rządzących jego trendami. Ogórek chce ich przekonać do faktu, iż będzie równie dobra jak Rubik, Campbell czy Claudia Schiffer.
Ubiór naszej kandydatki nie jest typowy, konwencjonalny; epatuje seksualnością. Nakierowuje odbiorcę na seksualno-erotyczne treści znaczeniowe. Jej akcja w dniu rocznicy smoleńskiej, ukazania swoich ud w ujęciu spod sukienki, udokumentowana na niemal wszystkich stronach internetowych oraz komentowana przez większość topowych stylistek, służyła celowi zaprezentowania Ogórek jako odważnej i skandalizującej celebrytki. W jakim celu?
Być może jest to sygnał dla producentów i reżyserów filmowych: Wykorzystajcie mnie w odważnych scenach seksualnych w filmie. Wydaje się, iż Ogórek rzuca wyzwanie Szapołowskiej oraz Cieleckiej, dwóm polskim aktorkom odważnie rozbierającym się na ekranie kinowym dla mas. Ogórek miewała epizody w rozmaitych telenowelach. Ale nigdy ostro rozbieranych.
Ostatnia jej akcja reklamowa, jakiej doświadczyliśmy, była uwikłana w symbolikę kusej halki, odsyłającej do rozbieranych scen filmowych. Komentarze prasowe celowo wzmacniały erotyczny odbiór jej osoby wśród widzów: Oto mamy kandydatkę na Prezydenta RP, która jest w stanie zdecydowanie odsłonić swoje ramiona, dekolt i uda. Na forach często pojawiały się pytania: czy pod halką Ogórek jest całkiem naga? Na pokazie ostatniej kolekcji jednej z prowincjonalnych, polskich „dyktatorek mody”, Ogórek nie odziała się w rajstopy, choć siąpiło i było zimno.
Dobierając takie chwyty nie zdobywa się punktów politycznych; wręcz przeciwnie – anty-punkty wyborcze. Ale w tym całym ambarasie nie o to chodzi. Celem jest zdobycie punktów, być może, w wyścigu do ról aktorskich w odważnych filmach.
Rosyjska współczesna kinematografia skierowana do mas Moskwy i Petersburgu charakteryzuje się ostrym „pornografizującym” klimatem znaczeniowym. Rosyjskie filmy są zapchane przemocą i brutalnym seksem. W zasadzie przekracza się w nich kryteria dobrego smaku. Ogórek mogłaby zagrać w takim filmie. Streszczając felieton z blogu „Newsweeka”, Rosyjskie media podchwyciły jej porównanie z Madame Walewską Putina http://russian.rt.com/inotv/2015-02-16/Kandidata-na-post-prezidenta-Polshi http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/695574,czy-magdalene-ogorek-wspieraja-rosyjskie-sluzby-specjalne.html W mediach pojawił się „rzekomy” przeciek, że przygotowywane jest spotkanie Ogórek z samym Carem. Wątek telefonu do niego w początkowej fazie kampanii był wieloznaczny. Ujednoznaczniono go, pokazując kandydatkę w halce. Czy z intencją wysłania sygnału Putinowi?
Niezależnie od efektów kampanii, w miarę „poważny” film z Ogórek, pierwszoplanowo odgrywającą rolę w ostrych scenach seksualnych przebijających wszystkie seks-akty Cieleckiej, przy jednoczesnym kojarzeniu jej z polityką i aspiracjami prezydenckimi, przyciągnie do kin rzesze widzów zarówno w Warszawie jak i w Moskwie. Finansowy sukces takiej ewentualnej produkcji został już zapewniony. Taka rola byłaby doskonałą odskocznią do kariery w reklamowaniu kosmetyków, bielizny czy też szybkich samochodów w kolorze „czerwonej szminki”.
Kampania Kukiza
Kukiz w swojej kampanii „niby reklamuje” idee polityczne; ale de facto mówi o sobie jako o twardzielu. Jawi się jako mocny człowiek z ludu. Nie przypomina jednak Banderasa z „Desperado”. Brakuje mu latynoskiej subtelności i manualnej finezji. Trudno byłoby go sobie wyobrazić w zmysłowej scenie z Selmą Hayek. Jest nazbyt toporny w swoich dłoniach i brak mu żaru – typowego latynoskiej naturze kochanka. Choć Kukiz nie jest dopasowany do dzikiej, ognistej Meksykanki, to jednak całkiem nieźle wypadłby w brutalnej scenie seksualnej z Magdaleną Ogórek. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy jeszcze w tym roku ujrzeli Kukiza i Ogórek w filmie dla dorosłych. Samo spotkanie ich na wspólnym planie filmowym stanowiłoby, w kontekście ich wspólnych aspiracji prezydenckich, niezwykłą atrakcję dla kinomanów. A jeśli spotkanie takie pokazywałoby ich wspólny rosyjski seks - a więc brutalny, pełen masochistycznego bólu - to bez wątpienia byłoby to wydarzenie wysokiej rangi w światowej kinematografii. A jeśli do tego, jakiś oscarowy, rosyjski reżyser byłby twórcą takiego filmu, to mógłby on nawet mieć, przez krótki czas, całkiem niezłą widownię w całym zachodnim świecie. A gdyby film okrasić jeszcze jakąś sceną seksu grupowego – takiego rosyjskiego, bolesnego, z egzystencjalistycznym „noir” - z dodatkiem Durczoka, to sukces takiego wydarzenia byłby niemal stuprocentowy.
Kukiz ma doświadczenie zarówno filmowe jak i reklamowe. Występuje na stronach Pudelka.pl http://www.pudelek.tv/video/Kukiz-PRZERYWA-WYWIAD-z-TVN24-Trudno-mi-sie-rozmawia-kiedy-PANI-MNIE-NIE-SLUCHA-8681/ Reklamował Pepsi; odgrywał rolę księdza w filmie. Nawet zapraszano go do zagrania ról w teatrze Telewizji Polskiej. W ostatnich czasach jednak z trudem można go spotkać na ekranie telewizora. Jest przykładem wyblakłej gwiazdy z traumą nieistnienia.
Taki scenariusz intencji Kukiza nie jest oczywisty. Być może, jeśli odniesie sukces w wyborach prezydenckich, to postanowi zorganizować jakąś partię polityczną. Musiałby jednak, z powodu braku działaczy kadrowych, poprosić Korwin-Mikkego o wsparcie. Obaj kandydaci nie atakują siebie nawzajem w kampanii. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/697070,kukiz-jest-niebezpiecznym-kandydatem-na-polityka.html
Farsa z SLD
Magdalena Ogórek dostała ponad milion złotych od Millera na kampanię z funduszu partyjnego, wypłacanego z budżetu państwa. Za publiczne pieniądze buduje więc ona swoją karierę przyszłej, topowej modelki i odważnej aktorki, zdolnej do odgrywania najbardziej bolesnych „seks-scen noir” w klimacie rosyjskiego cierpienia. Zamiast promować partię, która ją oddelegowała na linię frontu politycznego, uprawia skuteczną autoreklamę własnej osoby w „rozbieranym wizerunku”.
Postawić można pytanie: czy Miller podpisał umowę z Ogórek na procent z przyszłych zysków z jej udziału w rozmaitych kampaniach reklamujących kosmetyki, bieliznę czy haleczki atłasowe? Znany jest dowcip o Rosjance, która wyprawiła się do kościoła w koszuli nocnej, myśląc, że to ekskluzywna suknia dla dam dobrze urodzonych. Skojarzenie SLD z takimi klimatami znaczeniowymi musi wzbudzać „śmiech na sali”: Miller, który wie jak kończy prawdziwy mężczyzna, staje się specem od damskich fatałaszków: majteczek, haleczek i stringów. W pewnym wieku mężczyzn zadawala taki substytut. Miller ma już swoje lata.
Nie jest jednak wykluczone to, że wyprodukowanie gadżetu reklamowego w postaci Magdaleny Ogórek, to celowy zabieg eselowskich baronów. Z takiego punktu widzenia, Sojusz Lewicy Demokratycznej jawiłby się jako agencja promocji i reklamy, działająca w segmencie dyskursu politycznego. Taki pomysł należałoby ocenić jako wręcz finezyjny.
Puenta
Żyjemy w wolnym kraju. Każda osoba ma więc niezbywalne prawo – rzecz jasna, za swoje prywatne pieniądze - do własnej autoreklamy, do budowania swojej kariery zawodowej, do imitacji nawet Madame Walewskiej. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka-polska/695450,magdalena-ogorek-aspiruje-do-stanowiska-%E2%80%9Emetresy-putina%E2%80%9D-czy-okaze-sie-lepsza-od-maddame-walewskiej.html Niestety kampania prezydencka pokazuje, że można wypromować siebie jako aktora i aktorkę za publiczną kasę. Dlatego też obecne wybory prezydenckie są precedensowe pod tym względem. Za zasłoną prawa i szczytnych ideałów demokracji, niektórzy kandydaci – Ogórek i Kukiz – usiłują wylansować siebie na rynku reklamy i biznesu filmowego.
Ordynacja wyborcza powinna więc zawierać takie paragrafy, które uniemożliwiałyby stosowanie takich praktyk. Każdy kandydat ubiegający się o funkcje: prezydenta, posła, senatora czy radnego, powinien podpisać cyrograf zakazujący mu udziału w kampaniach reklamowych dowolnych produktów, przynajmniej w okresie trzech lat od momentu wystartowania w wyborach. Czy gdyby Ogórek i Kukiz musieli podpisać takie zobowiązanie, to czy wystartowaliby w obecnych wyborach prezydenckich? Jestem przekonany, że NIE.
***
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w czasopismach Listy Filadelfijskiej: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”, „History and Philosophy of Logic”, „Foundations of Science”; uczestnik Seminarium filozoficznego w Paryżu, z okazji wstąpienia POLSKI do Unii Europejskiej; stypendysta: The Norwegian Research Council for Science and the Humanities, The Soros Foundation-Open Society Institute, od 2014 członek Honorary Associates Rationalist International).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz