wtorek, 27 lutego 2018

Sąd Najwyższy i Nergal

TEKST  Z  DNIA  29.10.2012  ROKU
Sąd Okręgowy w Gdańsku, rozpatrując sprawę Nergala, został więc zmuszony przez Sąd Najwyższy do odwoływania się do „prawniczego bubla”, uchwalonego przez Sejm (przez polityków). Decyzja uniewinniająca artystę spowoduje protesty wśród zwolenników Episkopatu i  Dyrektora Rydzyka. Wywoła to falę nienawiści i agresji w stosunku do ateistów,  agnostyków, antyklerykałów i liberałów.  Przeciwny werdykt z kolei przyczyni się do masowych protestów w obozie wolnomyślicieli. Tak czy siak – światopoglądowa wojna nastąpi.
Dnia 29.10. 21012 Sąd Najwyższy RP  rozpatrzył zapytanie Sądu Okręgowego w Gdańsku dotyczące tego, czy można dokonać czynu obrażenia uczuć religijnych w zamiarze ewentualnym czy tylko bezpośrednim (w nawiązaniu do sprawy Nergala)  Werdykt Sądu w tej sprawie jest „iście piłatowy”, gdyż nie została sformułowana odpowiedź na zapytanie, które domaga się rozstrzygnięcia (zaczyna się bowiem od partykuły pytajnej „czy”). Istnieją tylko dwie możliwe logicznie odpowiedzi na nie: tak albo nie. Sąd Najwyższy nie wybrał żadnej z nich. Oznacza to, że SN odmówił wykładni artykułu 196  Kodeksu Karnego. Ponieważ w większości wypadków tak zwane wykładnie prawa posiadają charakter performatywny, czyli przyjmują postać ustanowień zachodzenia określonych faktów w dobrze zdefiniowanych sytuacjach (na przykład: w sytuacji S czyn C uchodzi za przestępstwo), dlaczego więc Sąd Najwyższy odmówił ustanowienia zachodzenia określonego faktu prawnego ? W ten sposób stworzył niebezpieczną sytuacje dla demokratycznego ustroju naszego państwa, która może doprowadzić do wojny ideologiczno-światopoglądowej?
Sędziowie rozpatrujący zapytanie Sądu Okręgowego w Gdańsku mogli wydać jeden z dwóch performatywnych werdyktów:
(1)   Tylko osoba, która znieważa publicznie przedmiot czci religijnej w zamiarze bezpośrednim,  podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia.
(2)   Osoba, która znieważa publicznie przedmiot czci religijnej w zamiarze bezpośrednim lub ewentualnym,  podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia.
Sentencja Sądu Najwyższego brzmi zaś następująco:
(3) Przestępstwo określone w art. 196 k.k. popełnia ten, kto swoim zamiarem bezpośrednim lub ewentualnym obejmuje wszystkie znamiona tego występku.
W wypadku uchwalenia pierwszej wykładni, Nergal zostałby uznany za niewinnego artystę, gdyż jak sam stwierdził jego celem nie było  obrażenie czyichkolwiek uczuć religijnych. Czyny, za  które Nergal  jest oskarżany, nie zostały więc wykonane z zamiarem bezpośrednim obrażenia kogokolwiek. W wypadku uchwalenia drugiej wykładni, Nergal mógłby zostać uznany za przestępcę, gdyby udowodniono mu, że dopuścił się obrazy uczuć religijnych z zamiarem pośrednim (ze świadomością możliwości popełnienia przestępstwa). Jak więc rozumieć to, że Sąd Najwyższy odrzucił (zanegował) obie wykładnie i przyjął interpretację, że o przestępstwie decydują "wszystkie znamiona występku", czyli -  publicznego znieważenia przedmiotu czci religijnej ?
Domniemując, iż uchwały Sądu Najwyższego nie są przejawem cynizmu polegającego na utrudnianiu życia zawodowego sędziom okręgowym, brak odpowiedzi na zapytanie w sprawie Nergala należy więc potraktować jako stwierdzenie, że pytania zadane przez Sąd Okręgowy w Gdańsku są źle postawione. Oznaczałoby to, że przestępczość czynu obrażania uczuć religijnych  nie jest zależna od tego czy został on wykonany z zamiarem bezpośrednim czy ewentualnym. W uzasadnieniu  odpowiedzi, sędzia Tomasz Artymiuk stwierdził, iż to Sąd Okręgowy w Gdańsku musi rozstrzygnąć czy Nergal przekroczył granice wolności słowa i wypowiedzi artystycznej, nie zważając  na intencje artysty.
Zgodnie z artykułem 196 Kodeksu Karnego, penalizowane są czyny znieważania przedmiotów czci religijnej; przy czym zgodnie z ostatnią wykładnią Sądu Najwyższego skuteczność takich czynów jest niezależna od intencji (zamiaru).  Nergala oskarża się za to ,że podczas koncertu powiedział, iż Kościół Katolicki jest „największą zbrodniczą sektą” oraz że podarł Biblię wykrzykując „żryjcie to gówno”. Czy artysta znieważył swoimi wypowiedziami jakiś przedmiot czci religijnej?
Z pewnością mówiąc, że Kościół Katolicki jest „największa zbrodniczą sektą”, dokonał własnej oceny działalności tej instytucji. Co więcej, na gruncie wiedzy historycznej jego ocena Kościoła jako zbrodniczej sekty jest uzasadniona. Sam Jan Paweł II przepraszał społeczność mieszkańców Ameryki Południowej za eksterminację Indian, jakiej Kościół dopuścił się w czasach konkwisty. O sekciarskim sposobie działania Kościoła świadczy zaś pomoc tej instytucji w  ukrywaniu esesmanów po II wojnie światowej. Działalność   biskupa Aloisa Hudala  została w szczegółach udokumentowana przez wybitnych historyków. O tym, że Kościół był i  jest obecnie  zbrodniczą organizacją, świadczą fakty: stosy, inkwizycja i pedofilia. Jeśli ktoś stwierdza, że pedofilia, o którą są masowo oskarżani księża katoliccy, nie jest zbrodnią, to źle używa tego słowa. Zbrodnia bowiem jest to – według Słownika języka polskiego –  „poważne przestępstwo naruszające normy społeczno-etyczne”.  Zbrodnią jest również ukrywanie zbrodniarzy. Jan Paweł II i inni wysocy rangą funkcjonariusze Kościoła Watykańskiego byli wielokrotnie oskarżani o ukrywanie faktów pedofilii, których dopuszczali się biskupi. W   pełni więc solidaryzuję się z wypowiedzią Nergala. Nie narusza ona żadnych granic wolności słowa i wypowiedzi artystycznej.
Bez wątpienia fraza „żryjcie to gówno” ma charakter wulgarny. Wulgaryzmów używamy do ekspresji naszej postawy aksjologicznej w stosunku do obiektów, do których wulgarnie  odnosimy się. Jeżeli czynimy to publicznie, to tym samym ostrzegamy naszych odbiorców, że obiekt będący przedmiotem naszych wulgarnych określeń, jest jakoś niebezpieczny, groźny czy w końcu obrzydliwy. Nasz Kodeks Karny penalizuje takie zachowania językowe w stosunku do ludzi, instytucji (czyli osób fizycznych i osób prawnych) i przedmiotów czci religijnej.  Czy wobec tego Biblia jest takim przedmiotem?
Na gruncie reguł określających sposoby użycia frazy: „przedmiot czci religijnej”, można stwierdzić, że takimi przedmiotami są  wszystkie obiekty sakralne, które wielbimy, otaczamy wielkim szacunkiem, którym oddajemy cześć; są to obiekty adoracji, kultu i uwielbienia. Czy więc Pismo święte jest przedmiotem czci? Jest to pytanie niezwykle trudne. Religioznawcy stwierdzają, że akty oddawania czci przedmiotom sakralnym realizowane są podczas rozmaitych misteriów religijnych (msze, obrządki, modlitwa). Bez wątpienia podczas nabożeństw, kiedy ksiądz czyta Pismo święte, wierni oddają cześć temu przedmiotowi, ale tylko dlatego że jest traktowany jako symbol słowa bożego, jako księga objawiająca prawdę absolutną. Czy wobec tego Biblia stojąca na półce w księgarni jako przedmiot handlu jest nadal obiektem czci? Czy sprzedając na bazarowym odpuście Pismo święte i targując się o jego cenę, nie dokonujemy „znieważenia przedmiotu czci religijnej”?
W takim kontekście, wypowiedź Nergala można zinterpretować jako emocjonalny protest przed traktowaniem tego dokumentu jako źródła prawdy absolutnej (w końcu jest to fetysz, który pozwala niektórym zarobić na „zupę” ). Akt Nergala w kontekście całej jego twórczości artystycznej jawi się  jako manifestacja postawy buntu metafizycznego. Apel „żryjcie to gówno”, w kontekście wizerunku Boga jako ludobójcy, zaprezentowanego w Starym Testamencie (zatopił prawie wszystkich ludzi podczas Potopu) jest w pełni zrozumiały, dla każdego filozofa, jako akt turpistycznego protestu w obliczu ideologiczno-propagandowej  apoteozy wartości  „Absolutnego Ludobójstwa”. Celem wystąpienia artysty na scenie było wyłącznie wywołanie uczucia katharsis, czyli stanu wyzwolenia umysłu widza  z  ideologicznego opętania - przynajmniej na chwilę.  Nie można więc twierdzić, że Nergal znieważył Biblię.
Na gruncie języka polskiego, czasownik „znieważyć” może być tylko używany w odniesieniu do osób. Zniewaga jest oszczerstwem, bluzgiem, obelgą, wyzwiskiem, afrontem, dyshonorem, upokorzeniem, upodleniem a nawet kompromitacją. Lista wyszczególnionych synonimów wskazuje na to, że znieważyć nie można przedmiotu nieosobowego.   Artykuł 196 Kodeksu Karnego jest więc sformułowany niezrozumiale (wadliwie) na gruncie reguł semantycznych obowiązujących w języku polskim według większości słowników. Sąd Okręgowy w Gdańsku, rozpatrując sprawę Nergala, został więc zmuszony przez Sąd Najwyższy do odwoływania się do „prawniczego bubla”, uchwalonego przez Sejm (przez polityków). Decyzja uniewinniająca artystę spowoduje protesty wśród zwolenników Episkopatu i  Dyrektora Rydzyka. Wywoła to falę nienawiści i agresji w stosunku do ateistów,  agnostyków, antyklerykałów i liberałów.  Przeciwny werdykt z kolei przyczyni się do masowych  protestów w obozie wolnomyślicieli. Tak czy siak – światopoglądowa wojna nastąpi.  Bijcie się o artykuł 196 !!! – taką sugestię proponują nam sędziowie.  Ja w każdym razie „ostrzę kosy mojego słownictwa” i jak Kościuszko przygotowuję się do „antyklerykalnej insurekcji”.  Obyśmy nie skończyli, jak bohater Wesela ! Żeby potem nasze dzieci nie powtarzały nam!!!     Miałeś chamie złoty róg.
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz