wtorek, 27 lutego 2018

Abdykacja Benedykta – początkiem końca Kościoła katolickiego w czerni

TEKST  Z  DNIA  13.02.2013  ROKU
Dokonując abdykacji, Benedykt jawi się jako autorytet deprecjonujący istotę czerni  katolickiego aktu zawierzenia Chrystusowi. Na usta ciśnie się taka oto interpretacja jego decyzji: Czerń Męki Pańskiej męczy; wybierzmy inny kolor dla katolicyzmu. Liberalny katolicyzm dookreśli ten kolor na tęczowy. W tęczy jednak nie ma miejsca dla czerni symbolizującej wybór moralny niesienia „krzyża  pańskiego”. Chrystus przestanie być autorytetem. Czy nastąpi nowa epoka, w której Jezus  zostanie potępiony przez samego Boga przemawiającego ustami Benedykta?  
Abdykacja Benedykta jest zdarzeniem o niesamowitym ładunku symbolicznym. Komentatorzy, interpretatorzy tego faktu, przynajmniej w Polsce,  nie dostrzegają tego, że Benedykt wykreował wydarzenie o rewolucyjnym znaczeniu dla doktrynalnego kształtu Kościoła katolickiego.
Na czym polega więź łącząca papieża z Bogiem?
Z teologicznego punktu widzenia, tym, co odróżnia każdego papieża od kardynałów, księży czy w końcu wiernych, jest specjalna więź, która łączy go z Bogiem. Na mocy tej więzi głos papieża w sprawach wiary i moralności jest traktowany jako nieomylny. Dogmat o jego  nieomylności, choć ustanowiony dopiero w XIX wieku, stanowi konsekwencję uznania doktryny Prymatu św. Piotra. Jej początki sięgają czasów działalności Apologetów i Ojców Kościoła czyli okresu przed Soborem nicejskim. W świetle tej doktryny, św. Piotra łączyła szczególna relacja z Jezusem Chrystusem, gdyż zgodnie z Nowym Testamentem  do niego Chrystus powiedział, aby „pasł owce swoje”. Św. Piotra uznaje się więc jako pierwszego papieża. Ta szczególna więź św. Piotra z Chrystusem jest dziedziczona, według doktryny, na każdego następnego papieża.  Ponieważ zgodnie z dogmatem Trójcy Świętej Chrystus jest Bogiem, każdy papież jest więc naznaczony szczególnym, osobliwym stosunkiem do Boga. Na gruncie „katolicyzmu masowego”, ów stosunek  jest powszechnie interpretowany jako polegający na tym, iż przez biskupa Rzymu przemawia sam Bóg. W tym świetle papież musi być uznany jako medium, w którym Bóg objawia się na ziemi.  Relacja wiążąca obie postaci jest więc zazwyczaj interpretowana jako wzorzec dla relacji miłości między-osobowej. Bóg ukochał sobie w sposób szczególny papieża, aby jego głosem dawać ludzkości drogowskazy do życia wiecznego.
Bez wątpienia,  w aspekcie teologicznym, relacja zachodząca pomiędzy papieżem i Bogiem stanowi wzorzec  dla relacji rodzinnej wiążącej męża i żonę. Stąd, Kościół katolicki nie uznaje rozwodów. Porzucenie małżonka musi więc być interpretowane jako niezgodne z idealnym pierwowzorem – więzi  papieża z Bogiem. Skoro ten pierwowzór jest kopią więzi św. Piotra z Chrystusem, traktowanej jako teofania (czyli objawienie się Boga, w tym wypadku, w strukturze interakcji międzyludzkiej), a ponieważ ta teofania ujawniła się w cierpieniu Chrystusa na krzyżu w obecności św. Piotra, to więź papieża z Bogiem jest przede wszystkim obecnością tego pierwszego w „bólu i cierpieniu” tego drugiego. Ta „obecność w bólu drugiego” funkcjonuje, na gruncie katolicyzmu, jako wzorzec moralny niesienia „krzyża pańskiego” dla związku rodzinnego.  Cierpienie, nieprzyjemności, ból istnienia, jakich doznajemy żyjąc z drugą osobą w sakramencie małżeńskim, nie może decydować o tymczasowości małżeństwa, gdyż stanowi ono hierofanię (czyli replikę związku św. Piotra i Chrystusa-Boga jako Objawienia).  
Abdykacja Benedykta jako rozwód z Bogiem
Abdykacja Benedykta  jawi się więc, w przestrzeni teologicznego dyskursu, jako  ucieleśniony przykład rozwodu papieża z Bogiem. Cóż to oznacza? To, iż można zrezygnować z misji upowszechniania słowa bożego mówiącego, że związek papieża z Bogiem jest trwały;  że można od Boga odejść. Benedykt ogłaszając abdykację - jeszcze jako papież, a więc ten, przez którego przemawia Bóg - pokazuje swoim wiernym to, że „obecność św. Piotra w cierpieniu Chrystusa-Boga”, stanowiącego wzorzec relacji: papież-Bóg,  nie jest konstytutywna dla aktu wiary. Posługując się terminologią katechizmu, można rzec, iż Benedykt rezygnując z „pasienia swoich owieczek”, daje przykład mężom i żonom rezygnacji z kultywowania wartości rodziny.
Jeśli w dyskursie powszechnym motywacja, kierująca decyzją Benedykta, zostanie zinterpretowana w kategoriach zmęczenia, to wówczas wierni Kościoła katolickiego otrzymają schemat uzasadniania  swoich aktów rezygnacji z kultywowania wartości rodzinnych. Z powodu zmęczenia dopuszczalna będzie apostazja (wystąpienie osoby z rodziny, którą jest ciało Chrystusa rozumiane jako Kościół powszechny), wystąpienie ze stanu kapłaństwa (rozumianego jako rodzina tych wszystkich, którzy poświęcają się papieżowi i Bogu) i wystąpienie z typowej rodziny (rozumianej jako podstawowa interakcja społeczna, imitująca więź św. Piotra i Jezusa, w której realizowane są wartości chrześcijańskie).  
Zmęczenie jako brak spokoju ducha jest w istocie wartością epikurejską, a więc umiarkowanie hedonistyczną. Usprawiedliwianie decyzji Benedykta poprzez odwoływanie się do tej wartości jest więc aktem preferencji wartości epikurejsko-hedonicznych ponad wartość obecności w cierpieniu Chrystusa i tym samym – w cierpieniu drugiego człowieka. W tym świetle, katolicka instytucja niesienia „krzyża pańskiego” nie musi stanowić przymusu dla katolika w jego moralnych decyzjach życiowych.
Zakładając, że przez Benedykta przemawia sam Bóg (tak uważa wielu katolików), a nie wyłacznie jego wolna wola, można dojść do wniosku, że  Bóg obwieścił światu, poprzez akt abdykacji obecnego papieża, prawdę, że wartości epikurejsko-hedoniczne są cenniejsze niż wartość cierpienia dla zbawienia duszy, niż wartość obecności w cudzym cierpieniu.
 Moc symboliczna abdykacji Benedykta
W masowej kulturze europejskiej, czerń kojarzymy z cierpieniem, nędzą świata, bólem egzystencjalnym, śmiercią, absurdem istnienia. Katolicyzm  poprzez swoją symbolikę jest zasadniczo apoteozą śmierci dla ludzkości w celach soteriologicznych (wyzwolenia się z grzechu pierworodnego). Święta wielkanocne, obchodzone każdego roku przez co najmniej miliard ludzi na naszym globie, funkcjonują jako  reminiscencja brutalnego aktu dobrowolnego oddania się równie brutalnej, bolesnej śmierci na krzyżu. W tym sensie katolicyzm można określić jako propozycję światopoglądową w czerni.   
Dokonując abdykacji, Benedykt jawi się, w świetle przypisywanych mu epikurejsko hedonicznych  motywacji, jako autorytet deprecjonujący istotę czerni  katolickiego aktu zawierzenia Chrystusowi. Na usta ciśnie się taka oto interpretacja jego decyzji: Czerń Męki Pańskiej męczy; wybierzmy inny kolor dla katolicyzmu. Liberalny katolicyzm dookreśli ten kolor na tęczowy. W tęczy jednak nie ma miejsca dla czerni symbolizującej wybór moralny niesienia „krzyża  pańskiego”. Chrystus przestanie być autorytetem. Czy więc możliwy będzie katolicyzm bez Chrystusa tak, jak wymarzył to sobie Ludwig Wittgenstein (najbardziej wpływowy  filozof XX wieku; współtwórca – wraz z ateistą Russellem i Fregem -  filozofii logicznej). Czy Benedykt stanie się katem chrystologii? Czy nastąpi nowa epoka, w której Jezus  zostanie potępiony przez samego Boga przemawiającego ustami Benedykta?  
 Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”) 
http://www.facebook.com/pages/Fan-Klub-Krysztofiaka/397324376997122

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz