wtorek, 27 lutego 2018

Kaczyński układa się z Putinem: na marginesie „jasnogórskiego zamachu” i „re-polonizacji dziadka z Wermachtu”

TEKST  Z  DNIA  11.12.2012  ROKU
W ostatnich kilku dniach Putin uruchomił „mechanizm motywujący” zwolenników Kaczyńskiego  do entuzjastycznego stawiennictwa  na grudniowych zadymach. Rosjanie nie chcą nam oddać wraku smoleńskiego. Wzmocnieniem głównego motywatora do wywołania katolicko-narodowej rebelii w dniu 13 grudnia są dwa zdarzenia: z dnia 09.12 oraz z dnia 10.12 - mianowicie obrzucenie farbą Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i zabicie „eksperta” kwestionującego ustalenia rosyjskiej komisji badającej katastrofę w Smoleńsku.
Kaczyński i Rydzyk  nie tylko, że nic zyskali na aferze trotylowej, to jeszcze na niej stracili. Sondażowe słupki poparcia dla PiS nieco opadły. Prawo i Sprawiedliwość znowu musi gonić Platformę  Obywatelską. Okazją na poprawienie wyniku jest kolejny marsz niepodległości w dniu 13 grudnia, którego efekt propagandowy jest trudny do przewidzenia.  Jeśli tłumy dopiszą,  PiS obwieści rewolucję. Z pewnością politycy tego ugrupowania zaczną nawoływać obywateli do strajków, rozruchów i zadym. Rząd Tuska w odpowiedzi na „palące się opony” i porozbijane szyby witryn sklepowych może użyć siły celem pacyfikacji niepokornych, nacjonalistycznych bojówkarzy. Taki scenariusz wypadków być może dałoby się zrealizować. Musi być jednak spełniony warunek początkowy:  tłumy podczas pisowskiej manify w dniu 13 grudnia powinny szokować swoim ogromem.
Putin uruchomił „polityczne motywatory”
W ostatnich kilku dniach Putin uruchomił „mechanizm motywujący” zwolenników Kaczyńskiego  do entuzjastycznego stawiennictwa  na grudniowych zadymach. Rosjanie nie chcą nam oddać wraku smoleńskiego, mimo not dyplomatycznych słanych w tej sprawie do Moskwy przez ministra Sikorskiego. Takie zachowanie rosyjskiego rządu jest jawną prowokacją polityczną - tym bardziej w kontekście oskarżania ich przez polskie środowiska narodowo-katolickie o zabicie Lecha Kaczyńskiego. Oddanie nam wraku umożliwiłoby polskim specjalistom dokonanie dokładnych badań pirotechnicznych, które rozstrzygnęłyby sporną kwestię zamachu. Niestety Putin zachowuje się tak, jakby coś ukrywał. Bez wątpienia jest to wyłącznie symulacja, której celem jest dostarczenie Kaczyńskiemu i Rydzykowi  narzędzia mobilizacji wiernych do katolickiej konkwisty w Polsce.
Minister Sikorski prosząc szefową unijnej dyplomacji Cathy Ashton o interwencję u Putina w sprawie oddania nam wraku, nie dał tym samym PiS-owi szansy oskarżenia rząd Tuska o zdradę narodową. Komentarz Józefa Oleksego, polityka SLD oskarżanego wiele lat temu o działalność szpiegowską na rzecz KGB, dotyczący prośby naszego ministra spraw zagranicznych, jest zaskakującą kpiną z jedynej, mądrej w tym wypadku, decyzji. Środowiska polityczne SLD, zaprzyjaźnione z rosyjską agenturą, udzieliły więc poparcia Kaczyńskiemu w jego atakach na Platformę. Rozgrywka o złomowany samolot naznaczona została narodową symboliką, która angażuje niemal wszystkie partie polityczne (z wyjątkiem RP).
Zamach jasnogórski i pierwsza krew
Wzmocnieniem głównego motywatora do wywołania katolicko-narodowej rebelii w dniu 13 grudnia są dwa zdarzenia: z dnia 09.12 oraz z dnia 10.12 - mianowicie obrzucenie farbą Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i zabicie „eksperta” kwestionującego ustalenia rosyjskiej komisji badającej katastrofę w Smoleńsku.
Pierwszemu wydarzeniu Kościół na Jasnej Górze, w osobie przeora zakonu Paulinów, nadał znaczenie sakralne. Natychmiast zorganizowano modlitwy ekspiacyjne. Hierarchowie zinterpretowali czyn szaleńca jako atak „na samą  istotę polskości, na sam główny nerw naszej wrażliwości narodowej i religijnej”. Bez wątpienia taka interpretacja wydarzenia ma na celu mobilizowanie obywateli do obrony wartości narodowych, do obrony polskości. W wielu kościołach w Polsce księża na porannych mszach powielali wiadomość o „zamachu jasnogórskim”. Służby specjalne powinny  pieczołowicie zbadać kulisy „zamachu jasnogórskiego” i odpowiedzieć na pytania: czy „zamachowiec jasnogórski” nie został wynajęty przez obce służby wywiadowcze?  Czy „zamachowiec” nie był inspirowany przez pisowskich „agentów-tomków”, zwolnionych ze służb specjalnych przez rząd Tuska? Czy „zamach jasnogórski” nie jest pisowską odpowiedzią na „zamach Brunona K.”?
Wydarzenie drugie jest tragiczne. Został bowiem zamordowany „ekspert” badający katastrofę smoleńską, który kwestionował wyniki śledztwa rosyjskiego. Media donoszą, że zabójca został schwytany. Dziennikarze popierający Kaczyńskiego i Rydzyka konstruują rozmaite „teorie” wyjaśniające ów fakt.  Nie wiadomo, czy motyw tej zbrodni miał charakter agenturalny. Jeśli nawet zabójca został opłacony przez obce służby, to udowodnienie tego faktu nie będzie trudne.  Być może przestępca, jako jednostka niepoczytalna, był inspirowany przez określone środowiska polityczne. Na pewno ta „pierwsza krew” w wojnie polsko-polskiej jest marketingowo korzystna dla zwolenników Kaczyńskiego. Zmobilizuje 13 grudnia „młodych, gniewnych i wiernych krzyżowi polskiemu”.
Zbrodnia ta jest  pierwszym efektem nagłośnienia „zamachu Brunona K.”. Szaleniec z nożem i materiałami wybuchowymi dysponował bowiem „przykładem bohatera-zamachowca”, zaprezentowanym wychowawczo obywatelom naszego państwa na konferencji prokuratorów w Krakowie. Mem zabójstwa z motywacji politycznych został bowiem upowszechniony. Zaczyna zbierać swoje żniwo w postaci szaleńczych aktów politycznych. Ilu więc szaleńców, nawołujących do pomszczenia „smoleńskiego eksperta”, weźmie udział w marszu 13 grudnia?
Reanimacja „dziadka z Wermachtu”
Jarosław Kaczyński podczas swojego objazdu Polski, celem organizacji pisowskiego marszu w dniu 13-go grudnia,  wypowiedział w Opolu ostre, anty-niemieckie słowa: „tyle praw Niemców w Polsce, ile Polaków w Niemczech”. Pamiętając skuteczność swojego hasła propagandowego o „dziadku z Wermahtu”, ponownie  próbuje w określonych środowiskach wzbudzić anty-niemieckie nastroje. Obecna retoryka nie jest jednak śmieszna, gdyż jest nawoływaniem do ograniczania wolności obywatelskich niemieckiej mniejszości narodowej, zamieszkującej nasze ziemie. W kontekście apeli o „re-polonizację gospodarki”, przypomina nazistowską propagandę ograniczania praw obywatelskich Żydów.
W zeszłym tygodniu media w Polsce informowały o tym, że Gazprom zakończył swoje prace organizacyjno-prawne nad projektem otoczenia Polski swoimi rurami gazowymi. Mapki pokazujące przebieg tych rur wyraźnie pokazują, że znaleźliśmy się w „rosyjsko-niemieckiej gazowej sieci” – w końcu ścisłym partnerem biznesowym firmy Putina jest niemiecki BASF. Anty-niemieckie wypowiedzi Kaczyńskiego destabilizują stosunki handlowe Polski z Niemcami, które są naszym największym partnerem biznesowym. Taka destabilizacja jest „wodą na młyn interesów rosyjskich w Niemczech”. Traktowanie Niemców żyjących w Polsce jako obywateli drugiej kategorii osłabia nasze więzi gospodarcze z sąsiadem zza Odry. Te więzi zaś są nam potrzebne, jeśli chcemy rozwijać „przemysł łupkowy”. Kreując relacje biznesowe z Niemcami, możemy również, w oparciu o zasadę wzajemności gospodarczej, tworzyć  lobby w Niemczech popierające nasze aspiracje  do rozwoju przemysłu „gazowo-łupkowego”, którego Rosjanie się lękają.
Wywoływanie rebelii narodowej posiłkującej się, między innymi, nastrojami anty-niemieckimi jest niebezpieczną grą, prowadzącą do ostrego konfliktu w Unii Europejskiej. Bazując na nastrojach polskiej lumpen-inteligencji, okraszonych ortodoksyjno-katolickimi przekonaniami, nie trudno jest sprowokować pogromy ludności niemieckiego pochodzenia. W tym wszystkim oburzające jest milczenie Kościoła Katolickiego w Polsce. Chyba że Kościół pragnie przejęcia władzy przez partię Kaczyńskiego i Rydzyka. W każdym razie marsz 13-grudnia ze sztandarami „precz z Niemcami” może okazać się tragiczną w skutkach groteską?
Nadzieja
Miejmy nadzieję, że mądra część społeczeństwa  polskiego da odpór chorej, faszystowskiej propagandzie pisowskich polityków. „Duch Europy” bowiem unosi się nad nami. Dlatego  przede wszystkim jesteśmy Europejczykami.  Dopiero wtórnie i tylko świątecznie bądźmy Polakami. To Putin i Kaczyński chcą, żebyśmy „szczycili się swoją martyrologiczną polskością”, gdyż ten schemat mentalny skutecznie dzisiaj destabilizuje nasze umysły i wpędza nas w „schizofrenię polityczną”.
Wojciech Krysztofiak (autor prac naukowych w: „Synthese”, „Husserl Studies”, „Axiomathes”, „Semiotica”, „Filozofia Nauki”)
http://www.facebook.com/pages/Fan-Klub-Krysztofiaka/397324376997122

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz